Ostatnio to sprawdziłem – Fiat Coupe jest moim rówieśnikiem. Jego pierwsze egzemplarze wyprodukowano w 1993 roku, czyli w roku mojego urodzenia. Ostatnio coraz częściej uznaje się, że to „małe Ferrari” to youngtimer. Czy to oznacza, że ja o sobie powinienem zacząć myśleć w ten sam sposób?
Hmm… Fakt jest taki – chciałbym robić na ludziach (zwłaszcza na kobietach!) takie wrażenie, jakie w latach swej świetności robił ten samochód. Niska, sportowa sylwetka, awangardowe detale… istne creme de la creme początku lat 90. w motoryzacji.
A gdy niewiasta, którą właściciel tego samochodu uwodził gdzieś we włoskim klubie wypiła wystarczająco wiele prosecco, naprawdę mogła pomyśleć, że odjeżdża do domu swego nowego wybranka którymś z modeli Ferrari.
Wrażenia z jazdy może nie były na poziomie aut z Maranello, ale już podstawowy silnik (1.8 131 KM) nie przynosił wstydu podczas pojedynków spod świateł. Wisienką na torcie była 220 konna, pięciocylindrowa, turbodoładowana jednostka (20 zaworów), która oprócz bardzo miłego dla ucha dźwięku zapewniała także doskonałe osiągi.
6.5 sekundy do setki i 250 km/h prędkości maksymalnej to nawet dziś doskonałe rezultaty. Większość nowych aut tzw. klasy premium zostaje z tyłu!

Darmowe Sprawdzenie VIN
Sprawdź wypadkową przeszłość pojazdu
W przypadku opisywanego egzemplarza wrażenia muszą być jeszcze lepsze. Już od momentu wyjechania z fabryki był nietypowy na tle innych Fiatów Coupe. Jest to bowiem przedstawiciel rzadkiego (1200 egzemplarzy) gatunku modelu z silnikiem 2.0 20V i aż sześciobiegową skrzynią.
Modyfikacje, które ten szary samochód przeszedł w rękach obecnego właściciela, jeszcze bardziej poprawiły jego zdolności – obecnie drzemie tu ponoć 300 KM i 430 NM.
Trzeba przyznać, że zakup tego Fiata to niedrogi sposób na wejście w posiadanie auta stającego się klasykiem (na całe szczęście, te Fiaty nie stały się tak popularne w rękach osiedlowych mistrzów kierownicy, jak np. Opel Calibra), a które jednocześnie nadal jest bardzo szybkie.
PS. Wiecie, kto zaprojektował Fiata Coupe? Chris Bangle. O ile do BMW jego projektu musiałem się długo przekonywać, o tyle ten model naprawdę mu się udał…
Mikołaj Adamczuk
fot. OLX