Nie tak wyobrażamy sobie amerykańskie klasyki w Polsce. AMC Pacer był nieśmiałą próbą zrobienia ekonomicznego auta na miarę USA.
Od jakiegoś czasu już przekonuję się, że jaki dziwny samochód by nie był, to ktoś w Polsce pewnie już go ma. Nawet jeśli nie ma to najmniejszego sensu, ludzie ściągają najróżniejsze graty. Ostatnio z czymś takim zetknąłem się na spocie youngtimerów w Warszawie. Ktoś przyjechał na spota Toyotą Celsior, czyli japońską odmianą pierwszego Lexusa LS400. Po co to ściągać? Może dla lepszego wypasu, bo ironicznie Toyota na wewnętrzny rynek bardziej dopasiła Celsiora niż Lexusa na USA. Mimo to sensu nie widzę w ciągnięciu tego auta z Japonii gdy tyle Lexusów mamy w Europie i to z kierą po naszej stronie. Mimo ciągle zwiększającej się różnorodności sceny klasyków w Polsce nadal nie widziałem AMC Pacer. Aż do teraz.
Pacer jest wytworem firmy o wdzięcznej nazwie AMC – American Motors Corporation. Było to korpo powstałe z połączenia marek Hudson i Nash we wczesnych latach 50. Przez następne 35 lat AMC stawało okoniem do wielkiej trójki z Detroit próbując uszczknąć istotną część rynku dla siebie. Tort do podziału był ogromny, więc i komercyjne sukcesy się zdarzały. Rozkwit AMC przypadł na lata 60. gdy wciąż jeszcze trwał wyścig na pojemności i mięśnie, a Ford Mustang bił rekordy popularności. AMC szukało nisz do zagospodarowania i zauważyło że rosnącą popularnością cieszyły się nie tylko szybkie fastbacki, ale także było miejsce dla mniejszych aut jak VW Beetle. Postanowili zrobić właśnie coś takiego, tylko na amerykańską modłę.
Tak powstał Pacer
Na rynek wszedł AMC Hornet i jego wersja rozwojowa Gremlin. Można powiedzieć, że na nasze standardy były odpowiednikami VW Polo sedan i hatchback. Były odpowiedzią AMC na Forda Pinto i sprzedawały się dość dobrze. Firma postanowiła iść w to dalej, ale kolejny model zacząć od czystej kartki. Pacer początkowo miał być napędzany silnikiem Wankla i wokół takiego silnika był rozwijany. Dlaczego? Ciężko powiedzieć, ale jakieś znaczenie mogły mieć ówczesne wpływy Japonii i Europy, gdzie już jeździły auta z Wanklem. Plany pokrzyżował kryzys paliwowy, który wybuchł w 1973 r., czyli dwa lata przed debiutem auta. Konstruktorzy pierwszy raz zetknęli się z problemem ograniczania spalania w samochodach, a uwaga dużej liczby klientów skierowała się na małolitrażowe samochody japońskie (tzw. imports). W efekcie w AMC zrezygnowano z małego, ale paliwożernego Wankla na rzecz silników konwencjonalnych. Co Amerykanin wsadza do kompakta, by ten mniej palił? Oni wsadzili R6 o pojemności 3,8 oraz 4,2 l.
Całe auto zbudowano nie tylko z myślą o ekonomii, ale przede wszystkim Pacer miał jako kompakt zapewniać komfort jazdy znany z dużych sedanów. Może dlatego jest tak niedorzecznie szeroki jak na swoją długość. Przez to mi przypomina kapelusz na kółkach, zwłaszcza z tą wyobloną tylną częścią.
Po co piszę o tym wszystkim? Bo nagle i nieoczekiwanie na jednej ze stron na Facebooku pojawiły się dwa AMC Pacer na sprzedaż. Oba po dłuższym postoju, ale kompletne i z małymi przebiegami. Wymagają trochę pracy, ale za stosunkowo niewielką kasę można je kupić i cieszyć się czymś unikalnym na skalę Europy. Nawet w Stanach ten model ma już status klasyka i raczej nie widuje się ich na ulicy. Myślę, że to ciekawsze niż kolejny wielki coupe-krążownik o długości 7m jakich już jest w Polsce sporo. Ja na pewno z wielką chęcią bym obejrzał taki samochód na zlocie.
Bartłomiej Puchała