Szukasz hot-hatcha z pewnego źródła nie za milion monet? Lepiej trafić nie mogłeś. Znam właściciela, wiem jakie ma podejście do aut, no a poza tym taki Golf to bardzo ciekawa propozycja na co dzień!
Volkswagen Golf piątej generacji moim skromnym zdaniem jest najbardziej nijaką odsłoną wielkiego przeboju z Wolfsburga. Jednak nawet tak przeciętnie porywające auto może dostarczać emocji – wystarczy, że na jego klapie i atrapie zagoszczą trzy magiczne literki. GTI, bo o nich mowa, to oznaczenie, które zna chyba każdy. Nawet największy dyletant motoryzacyjny.
Trochę autopromocji
Przyznam, że miałem jednego Golfa na własność. Była to dwójka o oznaczeniu GTD. Szalała tam śmieszna gromadka 60 koni mechanicznych, z których 6 było produkowanych przez niezmordowaną turbinę. Auto świetnie jeździło, paliło tyle co nic i miało klimat. Miałem jeszcze okazję jeździć kilkoma czwórkami, w tym 1.8T o mocy 180 KM, która rwała asfalt, szóstką z dieslem i kilkoma siódemkami w tym najmocniejszą – eRką o mocy 310 KM z napędem na obie osie. W każdym Golfie mogłem liczyć na jakość wykonania oraz bardzo przyjemną charakterystykę pracy zawieszenia, skrzyni biegów i silnika. Nawet 75 KM generowane przez butelkowego golfa mojej koleżanki wydawało mi się wystarczające podczas kilku dni jazdy po Warszawie.
Darmowe Sprawdzenie VIN
Sprawdź wypadkową przeszłość pojazdu
Osiągi dalej robią robotę
Tu mamy 200 koni mechanicznych produkowanych przez poprawioną jednostkę BWA z ulepszonymi wałkami rozrządu. 2-litrowy motor, odpowiednio traktowany, wbrew obiegowej opinii potrafi zachować trwałość przy małym apetycie na paliwo.
Osiągi może nie porywają, ale ciężko mieć zastrzeżenia do 7,2 sekundy do pierwszej setki. Moim zdaniem to wartość, przy której szybsze bicie serca jest już jak najbardziej możliwe. Poza tym, Golf zawsze był prymusem, więc resztę roboty robi bezpośredni układ kierowniczy i idealnie dopasowane zawieszenie. A jakby komuś było mało, zawsze może ów egzemplarz stuningować.
Z nutką sportu
Wnętrze jest tradycyjne i mało wybuchowe, ale obowiązkowa kratka na siedzeniach oraz świetnie leżąca w rękach skórzana, trójramienna kierownica to standard. Warto zwrócić uwagę na stan utrzymania tego wszystkiego – nikt tu nie palił, nie woził kartofli, nie było tu wody ani mułu ani żadnego innego syfu, który można znaleźć w autach o niepewnej przeszłości.
Z tego co wiem, Golf nie był też katowany, miał zawsze wymieniany olej na czas (interwał 10 000 km), a wszystkie naprawy przeprowadzano w nim nawet wcześniej niż trzeba (>>>>>szczegóły w ogłoszeniu <<<<<).
Tylko brać!
To, co mnie przekonuje do tego auta to znane pochodzenie (Polska), drugi właściciel, pełna książka przeglądów, mały udokumentowany przebieg, dwa komplety kół, brak potrzeby angażowania na już gotówki – to jedno z najbardziej zadbanych w Polsce GTI! – oraz fakt, że Golfik ma pięciodrzwiowe nadwozie. A zatem może pełnić funkcję auta rodzinnego z pazurem.
A za 10 lat… takie GTI stanie się już poszukiwanym „prawie” youngtimerem.
To, co kupisz go?
Więcej zdjęć pod następującym adresem (fot. PESfoto):
http://pskrzypczynski.blogspot.com/2013/05/das-auto-vw-golf-gti.html.