Jak szukałem auta to omal go nie kupiłem. Dziś trochę żałuję, ale niestety – mnie się spieszyło, a właściciel musiał coś jeszcze ogarnąć przy drugim aucie, więc S70 było mu potrzebne. Postanowiłem jednak pokazać Wam Szweda, bo naprawdę jest wart swojej ceny!
Volvo S70 to tak naprawdę zmodyfikowana 850-tka, która pomału zaczyna odzyskiwać zainteresowanie klientów. Był taki moment, że poczciwe „osiem pięćdziesiąt” znajdowały się w bardzo dużym dołku cenowym i można było bez problemu stać się właścicielem szwedzkiej limuzyny za półtora tysiąca złotych. Co więcej, takie auto było w stanie dalej jeździć o własnych siłach.
Nie ma rudej
Dziś zadbana 850-tka z silnikiem 2.4 lub 2.3 Turbo to wydatek minimum 8-10 tys zł, a i tak bardzo ciężko o sensowny egzemplarz. Okazji można szukać tylko wśród najsłabszych dwulitrówek lub diesli, które kręcą już dwudzieste okrążenie kuli ziemskiej. W innym przypadku kupisz złom.
Trochę inaczej sprawa wygląda z S-siedemdziesiątkami, których czas na rynku joungtimerów jeszcze nie nadszedł. Prawdziwi volvomaniacy w ogóle nie uznają ich za auta równie trwałe jak to ma się w przypadku poprzednika lub starszych siedemset- i dziewięćsetek. A to spory błąd.
S70 jest równie trwałym autem, tak jak poprzednik bezwypadkowe nie rdzewieje, a przy okazji trochę unowocześniono w nim wygląd. Można też liczyć na bogatsze wyposażenie, także z zakresu bezpieczeństwa, oraz na sprawne znalezienie sensownego egzemplarza.
Takiego na przykład, jak opisywany
Miałem okazję go obejrzeć, przejechać się nim, a nawet przez chwilę sądziłem, że będzie mój. Należę jednak do ludzi bardzo niecierpliwych i nie poczekałem na niego. Punkt dla Ciebie, jeśli szukasz auta, w które nie włożysz fortuny, a które da frajdę, jakiej nie odnajdziesz już w nowoczesnych odkurzaczach.
2.4-litrowa jednostka pracuje bowiem aksamitnie i bardzo miło dla ucha. Czuć moc i osiągi (8,9 sekundy do setki), a zużycie paliwa nie zmusza do pracy na drugim etacie. Co ciekawe, te auta bardzo dobrze znoszą gaz, więc za dwa i pół tysiąca złotych można przerobić Volvo na wygodną miejską kanapę jeżdżącą za grosze.
Co ważne, w aucie nie ma żadnych luzów w zawieszeniu, przez co prowadzi się je pewnie i majestatycznie. Nie czuć też luzów w kierownicy ani w przegubach – nawet przy kręceniu do oporu. Ogarnięte są wszelkie typowe bolączki, wymienione cewki zapłonowe, rozrząd. Silnik suchy, od spodu auto wygląda bardzo ładnie. W zasadzie nic tylko lać benzynę i jeździć.
Ktoś, kto będzie chciał to auto doprowadzić do perełki, powinien w najbliższym czasie zająć się sprzęgłem (jeszcze pracuje bez zarzutu, ale wysoko bierze), opadającą podsufitką i niesprawną klimą (właściciel mocno doinwestował auto, także klimę – reanimacja kompresora – ale coś się rozszczelniło). Więcej grzechów nie ma.
Ciekawa historia
S70 pochodzi z polskiego salonu, ma pewny i niekręcony przebieg, jego pierwszym właścicielem był prezes Danone Polska, więc na liście wyposażenia znalazła się skóra, elektrycznie otwierany szyberdach, drewniane wstawki, drewniano-skórzana kierownica. W 1999 roku to auto musiało wzbudzać zazdrość na ulicach!
Aktualna cena to 8 900 zł do negocjacji. Ogłoszenie znajdziecie >>> tu <<<. Moim zdaniem piękny materiał na youngtimera, ale i do jazdy na co dzień.
Adam Gieras