Jeżeli czekasz na w pełni elektryczną Toyotę to… jeszcze poczekasz. Ale nowy model koncepcyjny Lexusa pokazuje, że japońska marka nie stawia już tylko na hybrydy.
Lexus LF-Z Electrified jest, jak sama nazwa wskazuje, w pełni elektryczny. Poza tym jest też ładny, szybki i ciężki, ale o tym za chwilę.
Ważniejsze jest to, że wyznacza on nowy kierunek rozwoju dla marki. LF-Z jest zapowiedzią całej gamy elektryków. Do 2025 producent ma pokazać 20 modeli, z czego 10 elektrycznych lub będących hybrydami plug-in. Do 2050 cała produkcja, dystrybucja i utylizacja samochodów Lexusa ma być neutralna klimatycznie.
Lexus LF-Z Electrified – parametry i osiągi
Na początek wymiary – 488 centymetrów długości, prawie 2 metry szerokości i ponad 2 tony wagi. Jak to w elektrykach bywa, wagę znacząco podnoszą akumulatory, w tym wypadku o pojemności 90kW. Według producenta pozwolą one na przejechanie 600 kilometrów.
Warto zaznaczyć, że przejedziemy te 600 kilometrów raczej szybko – 544 KM i 700 Nm mają pozwolić na rozpędzenie auta do setki w 3 sekundy. Maksymalna prędkość to 200km/h.
Poza tym auto ma ładować się do pełna w 90 minut, koła nie będą połączone fizycznie z kierownicą, a napęd będzie prawdopodobnie przenoszony na wszystkie koła.
Podsumowanie
Oczywiście wszystkie powyższe parametry to tylko zapowiedz i wiele może się jeszcze zmienić. Produkcyjna wersja samochodu ma zostać pokazana dopiero w 2025 roku. Mam nadzieję, że nie zmieni się zbytnio jej wygląd zewnętrzny. Nowy Lexus naprawdę mi się podoba, chyba nawet bardziej niż KIA EV6.
Wojciech Kaleta
fot. Lexus