Volvo XC60 to klasa sama w sobie. W końcu słupki sprzedaży nie mogą się mylić! Na naszym czarnym egzemplarzu omówię wady i zalety XC60 w odmianie B5.
Jako, że Volvo XC60 jest już długo na rynku, to ten model nie raz gościł na naszym parkingu. Przetestowałem go zarówno ja, jak i wiele redakcyjnych kolegów. Możecie kliknąć choćby tu – KLIK lub tu – KLIK.
Ja zatem przechodzę do żołnierskiego porównania plusów i minusów takiego auta, które cieszy w różnych wersjach naprawdę sporą grupę Polaków.
Zalety Volvo XC60 B5:
1. Bezpieczny SUV
Nie da się ukryć, że szwedzka marka niemal tożsama jest z bezpieczeństwem. Oczywiście po wielu latach, nawet pod władaniem chińskiego inwestora ten aspekt w ogóle się nie zmienił. Sama konstrukcja, jak i systemy XC60 dowodzą tego argumentu. Oczywiście najlepsza ocena w teście Euro NCAP również.
Podczas jazdy nie można też narzekać na wszystkich asystentów jazdy. Czasem może działają zbyt czule, ale są marki gdzie wygląda to jeszcze gorzej, a tutaj po prostu tolerancja błędu kierowcy nie jest zbyt wielka. Poza tym auto potrafi w odpowiednim momencie zahamować, zwolnić, ale też skręcić i przyspieszyć. Może XC60 nie jest jeszcze autonomiczne, ale naprawdę w wielu sytuacjach potrafi wyręczyć kierowcę – choćby w parkowaniu. A system kamer wokół kamer jest niemal perfekcyjny.
2. Konwencjonalny napęd
Wiem, że może miękka hybryda nie jest do końca czysto spalinowym napędem, ale układ w opisywanym Volvo działał naprawdę sprawnie. Oznaczenie B5 (ryzykowne przez legendę Passata) oznacza w tym przypadku 2-litrową benzynę z turbodoładowaniem o mocy 250 koni mechanicznym. Zestaw ten łączy się z 8-biegowym automatem i napędem 4×4. Całość wypada naprawdę dobrze na drodze i auto jest bardzo dynamiczne błyskawicznie reagując na polecenia kierowcy.
Owszem prędkość maksymalna jest ograniczona do 180 km/h, ale sprint do setki trwa tylko 6,9 sekundy. Może nie jest to poziom hybrydy T8 (około 5 sekund), ale auto naprawdę jest responsywne i znakomicie się prowadzi.
3. Edycja Ultimate Black
Powiem od razu, że nie jest fanem sportowych SUV-ów, ale wizualnie zawsze takie samochody można poprawiać. Volvo w przypadku XC60 wie, że samochód jest już długo na rynku i próbuje designerskich smaczków, by zachęcić klienta do opatrzonego nadwozia. Opcja ultimate black edition zmienia trochę nadwozie XC60.
Po prostu w karoserii rządzi czerń. Taki jest lakier nadwozia, przyciemnione są szyby oraz ciemne są spore felgi. Auto straciło też wszystkie chromowane elementy, tak więc emblematy, listwy, a nawet przedni znaczek jest czarny. Całość wygląda więc groźnie i gangstersko, ale taki urok tej wersji, która przy okazji jest też bogato wyposażona.
Wady Volvo XC60 B5:
1. Zbyt duże spalanie
To jak samochód się prowadzi jest niesamowicie ważne, ale przy wyborze auta do głosu dochodzi również rozsądek. A użytkowanie samochodu to nie tylko kwestie samego zakupu. Opisywane XC60 jeździło wybitnie dobrze, ale potrzebowało do tego sporej ilości paliwa. Biorąc pod uwagi osiągi i możliwości auta moim zdaniem zbyt wygórowane.
Średnie spalanie XC60 to okolic 9-10 litrów benzyny na 100 km. Owszem, brak tu pełnej technologii hybrydowej, ale myślę, że za wiele by nie pomogła. XC60 w wersji B5 jest paliwożerne zwłaszcza w mieście i na drodze szybkiego ruchu. Spokojna noga na pozamiejskich odcinkach pozwoli na oszczędność (6-7 litrów na 100 km), ale taka sytuacja naprawdę będzie z tych rzadko powtarzalnych.
2. Model jest długo na rynku
Pierwsza generacja Volvo XC60 zadebiutowała na rynku w 2008 roku. Myślę, że mniej więcej od tego czasu pałam się opisywaniem motoryzacji własnymi oczami. I o ile dla mnie ten okres nie jest jakimś problemem, chociaż mam nadzieję, że z roku na rok robię to lepiej, to dla takiego Volvo to spory szmat czasu.
Auto w sylwetce, którą widzicie na zdjęciach znamy już od 2017 roku, więc druga generacja XC60 również zdążyła się nam opatrzeć. Powiada się, że zwycięskiego składu się nie zmienia, ale konkurencja pod względem wizualnym odświeżyła się znacznie, więc Volvo powoli zostaje w tyle.
3. Zegary i komputer pokładowy
Jeszcze parę lat temu system infomedialny w Volvo był nad wyraz innowacyjny. Pomimo lat cały interfejs nie trąci myszką, chociaż rozmiar wyświetlacza centralnego lub zegarów za kierownicą nie robi już na nikim wrażenia.
Od zawsze spory problem miałem jednak właśnie z tym co wyświetla się za kierownicą. Sam motyw zegarów jest na tyle czytelny, że nie stanowi żadnego problemu, ale konkurencja pozwala w tym miejscu wyświetlać naprawdę sporo informacji. W Volvo możliwości są ograniczone – w sumie jedynie do podglądu danych podróży (czas, spalanie, średnia prędkość) i to trochę mało. W moim odczuciu to niewykorzystany potencjał, który można by lepiej zagospodarować.
Oczywiście powyższe podpunkty, to tylko kilka moich spostrzeżeń z ostatnich kilometrów za kierownicą Volvo XC60. Wielu przeciwników Szwedów wypominają im prędkość maksymalną ograniczoną do 180 km/h czy brak wielkopojemnościowych silników. Osobiście te problemy mnie nie dotyczą, a innowacyjny ekran pionowy z systemem Google już tak spowszedniał, że mógłby być większy, a już na pewno nie przeszkadza w obsłudze samochodu. Tak więc czas leczy rany i zdecydowanie zmienia perspektywę.
Konrad Stopa
fot. Karol Tynka