Taigo to jedna z ostatnich nowości Volkswagena. Model, który jeszcze bardziej rozszerza ofertę marki ma swoje wady i zalety. Jak się niestety okazuje, tych pierwszych ma całkiem sporo.
Sam samochód bardzo trudno jest zdefiniować. Z jednej strony trzeba powiedzieć, że bazuje on na platformie MQB A0 czyli dokładnie tej samej co Volkswagen Polo czy Seat Ibiza, z drugiej strony wygląda na zdecydowanie większy model. Porównując go do Alfa Romeo Giulietta z lat 2012-2020 wygląda na samochód tych samych wymiarów. Pod tym względem wpisywałby się w kategorię kompakt. Volkswagen zaś identyfikuje to auto jako SUV Coupe klasy B.
Podczas testu do dyspozycji miałem Taigo napędzane silnikiem trzycylindowym o pojemności 1.0 l i mocy 110 KM. Do tego zestawu dołączyła 7-stopniowa skrzynia DSG. Testowany egzemplarz oparty był na wersji R-Line. Kilka dni testów w różnych warunkach i blisko 700 przejechanych kilometrów pozwoliło mi znaleźć pierwsze wady i zalety tego modelu.
Zalety Volkswagen Taigo:
1. Jednostka napędowa
To tak naprawdę spore zaskoczenie. Silnik nie dość, że nie pracuje zbyt głośno, to nie przenosi do kabiny nieprzyjemnych wibracji znanych z innych jednostek o trzech cylindrach. 110 KM jest wystarczające do sprawnego przemieszczania, a w połączeniu z DSG daje nawet odrobinę przyjemności z jazdy. Nawet przy prędkościach autostradowych wyciszenie motoru jest więcej niż zadowalające. Spalanie potrafi być bardzo niskie. Gdy korzystałem z tempomatu na drodze szybkiego ruchu i jechałem tam z maksymalną dozwoloną prędkością – 120 km/h średnie zużycie paliwa wynosiło 5,5 l – 5,6 l na 100 kilometrów. Dosyć dynamiczna jazda i częste wyprzedzanie ciężarówek na drodze krajowej podniosło spalanie do 5,8 l na 100 kilometrów a jazda w sporych korkach podniosła ten wynik o kolejne 0,3 l. Średnie spalanie z dystansu 700 kilometrów wyniosło równe 6,0 l na 100 kilometrów przy średniej prędkości 82 km/h.
2. Ciekawy design
Taigo nie jest odgrzewanym kotletem. Nie jest już kolejną lekką przeróbką znaną choćby z Volkswagena Golfa. Na zewnątrz w moich oczach ten model wygląda świeżo. Ciekawych zabiegiem stylistycznym jest umieszczenie tylnych czujników parkowania w odblaskowej listwie ciągnącej się wzdłuż zderzaka. Pomimo tego, że nigdy nie byłem zwolennikiem projektów nadwozia typu SUV Coupe to w przypadku Taigo muszę przyznać, że samochód naprawdę mi się podoba.
3. Dobre multimedia
Solidne multimedia to podstawa. Grupa Volkswagena w ostatnich czasach miała spory problem z ich płynnym działaniem. Sam przekonałem się o tym podczas testu Volkswagena Golfa Alltrack. Zestaw głośnomówiący notorycznie rozłączał zesparowany telefon. Na przykładzie Taigo można dojść do wniosku, że problem ten nie tylko był znany, ale udało się także go rozwiązać. W testowanym modelu nie tylko nie było problemów ze sparowaniem telefonu. Zestaw głośnomówiący działał znakomicie a głos by naprawdę wyraźny. Cieszy, że udogodnienie typu Android Auto działa bezprzewodowo. Jakość dźwięku przesyłana z telefonu była bardzo dobra. Bez chwili zawahania działała też nawigacja Google Maps, którą uruchomiłem właśnie dzięki Android Auto. Jednak największym dla mnie plusem Grupy Volkswagena i w tym właśnie Taigo jest możliwość przekazania mapy google na wyświetlacz pomiędzy zegary. Jazda w zakorkowanym mieście którego nie znam lub poszukiwanie właściwego zjazdu na drodze szybkiego ruchu nie wymaga już włączenia powiadomień głosowych (które co chwilę przerywają słuchanie muzyki lub co jest jeszcze bardziej irytujące wiadomości) ani odrywania wzroku od drogi i spoglądania na ekran umiejscowiony na centralnym miejscu deski rozdzielczej. Brawo Volkswagen. Brawo Taigo. Przynajmniej tutaj nie widać zbędnych oszczędności.
Wady Volkswagen Taigo:
1. Ograniczona przestrzeń
To element układanki, który chyba najbardziej mnie zaskoczył w Taigo. O ile miejsca z przodu jest naprawdę wystarczająco, to z tyłu jest go zdecydowanie za mało. Szeroki próg przy drzwiach, zbyt mały kąt otwarcia drzwi tylnych i wąska kanapa potęgują złe wrażenie. Gdy dodamy do tego wysoki tunel środkowy to Taigo staje się tak naprawdę samochodem dla czterech osób, który piąte miejsce ma wyłącznie w dokumentach. Do tego wszystkiego należy dodać bardzo mało miejsca na wysokości kolan. Osoby mające powyżej 175 cm wzrostu nie będą czuły się komfortowo na tylnej kanapie. Sytuacje niewiele zmieni się niezależnie od tego jak daleko przesunięte będą przednie fotele. Taigo jako samochód rodzinny na długie trasy sprawdzi się jedynie dla rodziny z dwójką małych dzieci. W przeciwnym wypadku podróż nie będzie miło wspominana. Pewnym pocieszeniem jest spory i ustawny bagażnik w którego podłodze zostało miejsce na koło dojazdowe, którego w testowanym egzemplarzu niestety brakowało.
2. Przesadne oszczędności w wyposażeniu
Volkswagen zawsze był znany z nieco wyższych cen od konkurencji. W zamian oferował znacznie lepszą jakość i niezawodność. Niestety w przypadku Taigo zauważyć można bardzo dziwne oszczędności. Nie miałem tu do czynienia z najtańszą wersja wyposażeniową, a ze zdecydowanie lepszą sygnowaną jako R-Line. Zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja gdy spojrzymy na inne, dosyć dziwne oszczędności. Brak monitorowania martwego pola w lusterkach bocznych to poważna rysa na wizerunku auta miejskiego. Kamera cofania jest dobrej jakości, ale tutaj również widać rękę księgowych. W większości modeli wysuwa się ona po otwarciu znaczka na tylnej kanapie. Rozwiązanie to znałem m.in. z modeli Passat czy Golf Plus. Rozwiązanie to pozwalało zachować jakość obrazu nawet po przebyciu trasy podczas solidnej ulewy lub w warunkach zimowych. Niestety, tu tego wygodnego rozwiązanie nie znajdziemy. Nie znajdziemy także systemu autohold, który jest bardzo przyjemny podczas jazdy w miejskich korkach samochodem z automatyczną skrzynią biegów. To dla mnie podstawowe elementy wyposażenia, które bardzo mocno wspierają kierowcę. W tym miejscu warto dodać, że w najbogatszej wersji wyposażenia, która została wyceniona na przeszło 120 000 złotych brakuje kamery cofania, automatycznej klimatyzacji czy systemy dostępu bezkluczykowego. Elementy te można dokupić osobno jako dodatek lub w dedykowanych pakietach. Na liście wyposażenia dodatkowego nie znajdziemy zaś opcji elektrycznej klapy bagażnika. Na dobrze wyposażonego Taigo bez trudu przyjdzie nam zapłacił około 150 000 złotych.
3. Denerwujące systemy wsparcia
Denerwujące kierowcę systemy wsparcia to coraz częstszy znak rozpoznawczy znany z nowych samochodów. Mają one ograniczyć błędy kierowcy wynikające z nieuwagi lub roztargnienia czy pośpiechu. Jednym z systemów, które notorycznie denerwował mnie w Taigo był asystent pasa ruchu. Uruchamiał on się przy każdym ponownym uruchomieniu silnika. O ile podczas jazdy autostradą i przy korzystaniu z adaptacyjnego tempomatu chętnie korzystałem z tego elementu wyposażenia, tak w mieście potrafił mnie ostro irytować. Podobnie złe zdanie mam o systemie start/stop, którego również nie dało się wyłączyć na stałe. Podczas dłuższego postoju w korku lub na światłach system wygaszał silnik. Jego ponowne uruchomienie nie należało do zbyt szybkich i płynnych. To spora wada tego rozwiązania, które w rzeczywistości ma wpływać na mniejsze zużycie paliwa.
4. Słaby system wentylacji
Automatyczna dwustrefowa klimatyzacja to miłe udogodnienie. To element wyposażenia, który każdy chciałby a nawet musi mieć w nowym samochodzie. Klimatyzacja w Volkswagenie Taigo zaskakuje. Niestety, zaskakuje w słabym tego słowa znaczeniu. Przy bardzo wysokiej temperaturze na zewnątrz dało się zauważyć niezbyt wydajną pracę systemu chłodzenia wnętrza. Ustawienie parametrów na poziomie 22-23 stopni celsjusza jest pewnym standardem, który preferuje podczas dłuższej jazdy. Podczas jazdy Taigo temperatura we wnętrzu wydawała się być zdecydowanie wyższa niż ta ustawione przeze mnie. Schłodzenie wnętrza po dłuższym postoju na pełnym słońcu trwało też zdecydowanie zbyt długo.
Podsumowanie
Wydawać by się mogło, że jeden z najświeższych modeli marki Volkswagen – Taigo to auto na wskroś przemyślane. W kluczowych kwestiach niestety zawodzi. W wielu miejscach widać przesadne oszczędności, a w dobie rosnącej w siłę konkurencji model ten oferuje zdecydowanie za mało by osiągnąć sukces. Niewiele droższy T-Roc oferuje znacznie więcej a i paleta silników jest zdecydowanie dłuższa. Taigo to nie jest złe auto i dla osób nie wymagających zbyt wiele będzie ciekawą propozycją. Jest też ciekawym uzupełnieniem oferty niemieckiej marki. Niestety, moim zdaniem nie powtórzy on sukcesu, który osiągnął choćby T-Roc. A przynajmniej nie powtórzy go w Polsce.