Golf GTI to legenda, której nie trzeba przedstawiać. Wraz z nią rozwijała się również historia wysokoprężnych GTD. Teraz producent idzie jeszcze krok dalej i przedstawia elektryczne GTE.
Kupując Golfa GTI mało kto liczy się z oszczędzaniem paliwa. Może natomiast liczyć się z ochroną środowiska. To chyba dla nich producent chce przeznaczyć powyższy model, który pojawi się już niebawem.
VW Golf GTE pod maską ukrywa połączenie silnika benzynowego z elektrycznym. Motor tradycyjny to 1,4-litrowe TSI o mocy 148 KM. Maszynka elektryczna doda do tej mocy około 101 KM, co przełoży się na łączną i rzeczywistą moc na poziomie 200 KM.
Jak to wypływa na osiągi? Jednostka napędowa pozwoli na pokonanie pierwszej setki w 7,6 sekundy i uzyskanie prędkości maksymalnej przewyższającej 217 km/h. Maksymalny moment obrotowy to 258 obr/min, więc całkiem całkiem…
Wygląd auta nie wiele różni się od E-Golfa, którego już od jakiegoś czasu znamy. Oprócz emblematów i kilku niebieskich wstawek, VW Golfa GTE głównie poznamy po innym grillu. To w nim pojawi się niebieski pasek znany z GTI (w nim jest czerwony). We wnętrzu natomiast zobaczymy zegary naładowania oraz ekologiczne wskaźniki.
Jak widzimy po McLarenie P1 i Porsche 918 Spyder auta hybrydowe mogą być ultra sportowe. Czy jednak warto niszczyć legendę Golfa GTI dla pseudo sportowej wersji z wtyczką? Oceńcie sami.
Konrad Stopa
No to pomału trzeba się żegnać z tym światem. Zszargana została swego rodzaju motoryzacyjna świętość! GTI to nie tylko pakiet mocy, to styl auta i jego właściciela. Do GTE zamiast faceta z żyłką sportowca lubiącego rywalizację z pod świateł , pasuje bardziej gejuch lubiący sushi i chodzący w rurkach i obcisłym sweterku.
Paweł, absolutnie się z Tobą nie zgadzam. To jest postęp i krok w bardzo dobrą stronę. Równie dobrze mógłbyś napisać, że Porsche 918 i Mclaren P1 są „gejowskie” (cokolwiek masz przez to na myśli). A czy powiesz, że przyszli właściciele tych samochodów nie mogą mieć sportowej żyłki, bo w ich samochodach jest mnóstwo elektroniki i setki kilogramów baterii? Akurat hybrydowe auta sportowe mają dużo sensu, bo silniki elektryczne dzięki stałemu momentowi obrotowemu dostępnemu w całym zakresie obrotów eliminują praktycznie zjawisko turbodziury (jak w P1), a ponadto można dzięki temu wycisnąć dużo więcej mocy z coraz to mniejszych silników bez konieczności pożegnania się z całą zawartością paliwa na stacji benzynowej. Doktrynerstwo naprawdę nie służy motoryzacji i im szybciej pogodzisz się z tym, że samochody nie są już takie jak dawniej, tym będziesz zdrowszy. ;)
Jacku, owszem gdyby VW stworzył nowy model z taką jednostką, pewnie byłoby wszystko ok. Aczkolwiek może się okazać, że w kolejnej generacji zabraknie Golfa GTI i GTD na rzecz GTE, a to jest już lekko martwiące. Legendy się zastąpi.
* nie zastąpi