Amarok jest już tyle na rynku, że to aż dziwne, że dopiero teraz pojawiła się druga generacja pickupa od Volkswagena. Czego możemy się spodziewać w aucie przygotowanym na 2023? Powiem jedno – będzie V6!
Co ciekawe, nowy Amarok wiele czerpie ze swojego amerykańskiego brata – Rangera. Patrząc jednak na sporą karoserię tego VW ciężko to wyłuskać. Z zewnątrz auto jest podobne do poprzedniej generacji, ale zostało odpowiednio odświeżone. Nowe reflektory (LED Matrix), spora atrapa chłodnica pełna chromu. Z tyłu pojawiły się też nowa światła oraz klapa paki z wielką nazwą modelu.
Ogólnie samochód jest dłuższy o prawie 10 cm. Urósł też rozstaw osi, ale nie zwiększyły się zwisy. Mimo to samochód przejedzie niejeden teren i wjedzie nawet do wody. Jej maksymalna głębokość może wynieść nawet 80 centymetrów.
Ciekawie w środku Amaroka
Jak przystało na nowe pickupy samochód będzie jeszcze mniej roboczym samochodem. Oczywiście paka zmieści nawet 1160 kilogramów, a uciąg przyczepy to nawet 3,5 tony. Tego jednak nie widać, a to co czuć to wnętrze auta. Pojawił się tutaj wielki horyzontalny ekran dotykowy i niezłe materiały znane z osobowych VW. Nie brakuje też wysokiego wyposażenia, więc Amarok to nietypowy wół roboczy. Auto na rynek trafi pod koniec tego roku, ale w środku też ciężko poczuć Forda.
Gama silnikowa Amaroka
Do sprzedaży trafi nawet 5 silników, ale wszystko zależy od rynku. Będą to 4 jednostki wysokoprężne: od 2-litrowego diesla o mocy 150 KM (350 NM), przez ten sam motor z 170 KM (405 NM). W Europie ma pojawić się podwójnie doładowane TDI (2,0 l) o mocy około 205 KM (500 NM) lub diesel V6 o mocy 245 KM (znany z Forda Rangera).
Benzyniak, który pewnie będzie dostępny w USA, to znane i sprawdzone 2,3 l Ecoboost o mocy 302 KM. Silnik z Mustanga w pickupie? Czemu nie!
Konrad Stopa
fot. Volkswagen