BMW 3 GT uważane jest za estetycznego potworka. Do tego dwulitrowy diesel to jednostka podwyższonego ryzyka. A ja miałem okazję pojeździć właśnie takim autem z przebiegiem 170 tysięcy kilometrów. Zapewne ciekawi jesteście spostrzeżeń?
BMW 3 szóstej generacji (F30/31/34) to moim zdaniem auto wizualnie kompletne – sedan i kombi wyglądają świetnie i jeszcze długo nie będą straszyć przestarzałym wyglądem.
Co innego GT (F34). Od początku linia gran tourismo spotyka się z prześmiewczymi komentarzami. Czy zasłużenie? Moim zdaniem niekoniecznie. Szczególnie, gdy poza tym, co widać na pierwszy rzut oka przyjrzymy się wnętrzu auta – przestrzeni dla pasażerów jest tu znacznie więcej niż w „zwykłej” trójce.
Oczywiście są tacy, którzy wygląd przekładają nad praktyczność. Cóż, nie będę nikogo przekonywał do tego nadwozia, ale GT w kolorze biała perła naprawdę oczu nie razi. Gdyby jeszcze założyć mu większe felgi…
Prezentowany egzemplarz wyjechał na drogi w 2015 roku. Niestety widać, że ktoś, kto nim jeździł miał czasami problemy z parkowaniem. Auto miało poobijany hokej przedniego zderzaka, porysowany do gołej blachy tylny błotnik, wgięte i porysowane drzwi, ale poza tym – prezentowało się dobrze.
Nie miało praktycznie żadnych grubszych zdarzeń na koncie. Jedynie tylny lewy błotnik był powtórnie lakierowany, ale obyło się bez szpachli. Całe nadwozie zostało też porządnie ocynkowane przez producenta, co wcale nie jest takie oczywiste w dzisiejszych czasach.
Wnętrze
Jak to mówią, nie ważne czy łysy i gruby, liczy się wnętrze. W przypadku BMW 3 GT powodów do wstydu nie ma. O ilości miejsca już pisałem. Z przodu, z tyłu, w bagażniku – wystarczy dla czteroosobowej rodziny, a i w piątkę da się wybrać w trasę.
Co ciekawe nie mam zastrzeżeń do wykończenia – E46 i e90 miały swoje za uszami. Tu wszystko jest świetnie spasowane i wykonane z należytą pieczołowitością. Oczywiście można gdzieniegdzie znaleźć twardy plastik, ale nie dajmy się zwariować. Podczas jazdy nie słychać żadnych niepokojących odgłosów, choć czytałem o narzekaniach użytkowników na gumy drzwi, które powyżej pewnej prędkości szumią.
Dla mnie to, co zdecydowanie przemawia za F30/31/34 to nieprzeładowany kokpit i świetna pozycja za kierownicą. Czuć sportowego ducha auta, a nawet podstawowe fotele (dość biedna wersja wyposażeniowa) zapewniają przyzwoite trzymanie w zakrętach i wygodę.
Co do samej wersji. Cóż, dziwnie to było konfigurowane auto, bo… nie miało tempomatu, a na kierownicy zamiast miękkiej w dotyku skóry znalazła się twarda ekologiczna. Auto nie miało automatycznej skrzyni biegów, ale za to w zamówieniu ktoś postawił ptaszki przy otwieranym dachu, nawigacji, zmiennych trybach jazdy, elektrycznie otwieranej klapie tylnej czy ksenonowych skrętnych reflektorach.
Przyznam szczerze, że szczególnie ucieszyłem się z manualnej skrzyni, bo odkąd testuję nowe auta, ani jedno BMW dostarczone nam przez park prasowy nie miało takiego „udogodnienia”.
No to jazda
I już tu pierwsze zdziwienie. Skrzynia biegów nie pracuje tak ciasno, jak sobie to wyobrażałem. Niestety przypominała mi w swoim działaniu przekładnię, którą miałem w 518 Touring e34. Jak dla mnie za długie skoki i zbyt słaba precyzja – automat ZF jest znacznie lepszym rozwiązaniem i… wcale nie droższym w obsłudze, o czym zaraz.
Pod maską 2-litrowy diesel o mocy 184 KM. Wartości na papierze – świetne. 7,7 sekundy do 100 km/h i 230 km/h prędkości maksymalnej. Tyle że za kierownicą w ogóle tego nie czuć. Być może winę ponosi manualna skrzynia, być może BMW tak dobrze separuje kierowcę od drogi, że ma się wrażenie jakby podróż odbywała się w dryfującej po meandrach kosmosu kapsule, ale trochę mi tu tego czucia mocy brakowało.
Z drugiej strony, silnik potrafi wykrzesać aż 380 niutonometrów, co wystarcza do sprawnego przyspieszania w każdych warunkach, a przy tym wcale nie ciężko osiągnąć wynik przy dystrybutorze rzędu 6,5l/ 100 km.
Zawieszenie? Rewelacja. 170 tysięcy kilometrów, nic nie trzeszczało, nie stukało i nie pukało – przejrzałem rejestr napraw i nie wynikało z niego, żeby coś było naprawiane, co ma plusy – zawieszenie jest trwałe, ale i minusy – przebieg znaczny, polskie drogi dziurawe, zaraz pewnie będzie trzeba zainwestować.
Nie mogę mieć jednak żadnych zastrzeżeń do komfortu i pewności prowadzenia – zawieszenie trójki jest po prostu idealnie wyważone. A fakt, że układ kierowniczy to również świetna konstrukcja, mimo że elektryczna, tylko dodaje autu rasowości.
Podsumowując, mało jest aut tak przyjemnych w codziennej eksploatacji, choć… sześciocylindrowy diesel na pewno będzie jeszcze przyjemniejszy.
Czy jest jakaś pułapka?
BMW F30 jeszcze na dobre nie zostało rozpracowane przez mechaników. Na razie powiedzieć można jedno – obsługa tego auta jest droga.
W prezentowanym egzemplarzu pod maską znajdował się silnik z rodziny N47, czyli z wadliwym rozrządem, który… umiejscowiony jest od strony grodzi. Niestety ciężko stwierdzić, kiedy rozrząd zacznie się ślizgać – wszystko zależy od sposobu użytkowania samochodu. Jazda miejska znacznie przyspieszy interwał wymiany.
A tanio nie jest, bo trzeba zdjąć silnik. Cena za robociznę z naprawą – obecnie około 7000 zł. Do tego dochodzi sprzęgło i dwumasa, w końcu nie ma tu automatu. Najlepiej wymienić to od razu przy zdejmowaniu rozrządu. I… niestety w egzemplarzu z tym silnikiem trzeba to potraktować, jako pakiet startowy.
Popsuć potrafi się zaawansowana elektronika, ale ogólny obraz modelu nie jest najgorszy.
Werdykt
Egzemplarz ze zdjęć kosztował 69 900 zł (w dniu odebrania auta do testu był już sprzedany). Dużo, mało? Poniżej wartości rynkowej, ale nie zapominajmy, że wymagał naprawy blacharskiej (jeździć BMW z porysowanym i powgniatanym bokiem trochę siara) oraz wymiany rozrządu ze sprzęgłem i dwumasą.
Na zimnym silniku słyszalny był bowiem łańcuch, a podczas jazdy potrafiła zaterkotać sobie dwumasa. Również sprzęgło nie było już pierwszej świeżości.
70k zł + 10 k zł + serwis olejowy i blacharz, a za chwilę opony zimowe. No cóż, jak to mówią – Będziesz Mieć Wydatki.
Ale auto bardzo fajne. Jeździłbym!
Poleasingowy samochód na test przygotował Polski Związek Wynajmu i Leasingu Pojazdów, za co serdecznie dziękujemy.