Są takie samochody, które się nie starzeją. Są takie auta, które dumnie czerpią ze swojej historii. Są takie modele, które opierając się upływającemu czasowi w mało inwazyjny sposób dostosowują się do aktualnych trendów. Porsche 911 to kiedyś i dziś wzór auta sportowego. Jeep Wrangler to rasowa terenówka. Nie ważne, czy pachnąca nowością czy pamiętająca czasy wodowania Titanica. Suzuki SX4 oraz Suzuki S-Cross to…
Zaskakujące zestawienie prawda? Myślę, że nikt nie ma wątpliwości, co do kultowości Porsche 911. Z Jeepem Wranglerem także nie powinno być problemu. Auta z niesamowitą historią, z niesamowitym CV, które zaznaczyły swój ślad w historii motoryzacji. 911 i Wrangler to także idealne przykłady starej (czytaj kultowej) formy w nowym, produkowanym do dziś wydaniu. No dobrze, a co w tym gronie robi wspomniane Suzuki?
Nie, nie będę próbował ci wmówić, że SX4 to model kultowy i niezapomniany. Nie będę porównywał nowego S-Crossa z Wranglerem (tu nie ma co porównywać). Ale SX4 oraz S-Cross, podobnie jak wspomniani wyżej niemieccy i amerykańscy bohaterowie są świetnym przykładem tego, że motoryzacja nie musi się diametralnie zmieniać, nie musi być czysto elektryczna i nie musi wyglądać jak chińskie SUV-y generowane przez AI.

Czas wstecz
Suzuki SX4 zadebiutowało w 2006 roku. To były czasy, w których słowo crossover nie było jeszcze odmieniane przez wszystkie przypadki. SX4 miał brata bliźniaka, który dzierżył logo Fiata na grillu oraz nazwę Sedici w dowodzie. Japoński samochód stylistycznie nie porywał tłumów. Był do bólu neutralny. Trudno nim było straszyć dzieci, ale żona na jego widok także nie zapominała nagle o menopauzie.
SX4 miał jednak dużego asa w rękawie. A nawet kilka asów. Pod niepozornym nadwoziem 5-drzwiowego hatchbacka mógł kryć się napęd 4×4. Samo nadwozie także było nieco podniesione, aby z napędu 4×4 móc robić użytek. Co prawda cała masa egzemplarzy, które opuściły fabrykę odpychała się od podłoża tylko i wyłącznie przednimi kołami, jednak większy prześwit sprawiał, że auto nie bało się nie tylko miasta, ale i wiejskich dziurawych duktów.
Zdjęcia Suzuki SX4:








Pod maską również sporo się działo. Sporo, z punktu widzenia dzisiejszej motoryzacji. Do wyboru było kilka silników benzynowych (oczywiście wolnossących) oraz diesle. Standardem była skrzynia manualna, ale w obwodzie pozostawało CVT lub 4-biegowy automat. Możliwości było sporo, ale zestawienie silnik-skrzynia zależało nie tylko od widzimisię klienta, ale przede wszystkim od rocznika i widzimisię Suzuki.
Co było później?
SX4 motoryzacyjną scenę opuściło w roku 2014. Następcą wysłużonego modelu został zupełnie nowy SX4 S-Cross. Czy aby na pewno? Nie do końca. Nowy model Suzuki był autem zdecydowanie większym. Plasował się poziom wyżej, konkurując z modelami segmentu C. Następcą SX4 była zupełnie nowa… Vitara. Ale o Vitarze kiedy indziej.
Suzuki SX4 S-Cross produkowany był do 2021 roku. Następca był dość oczywisty, ale wyzbył się z nazwy członu SX4…

Czasy obecne
Prezentowany na zdjęciach czerwony samochód, to Suzuki S-Cross z roku modelowego 2025. Auto, które podobnie jak SX4 nie wyróżnia się niczym jeśli chodzi o stylistykę zewnętrzną. Tak naprawdę jedyne różnice między oboma modelami widać w rozmiarach. Porywające nadwozie? Smaczki stylistyczne? Nic z tych rzeczy. Tutaj tego nie odnajdziecie.
Nowy S-Cross jest także… stary wewnątrz. Analogowe zegary, plastikowe „patyki” do obsługi komputera pokładowego, tradycyjna dźwignia hamulca ręcznego, panel klimatyzacji z dużymi przyciskami i pokrętłami… Mógłbym tak długo wymieniać. Przejawem nowoczesności jest dotykowy ekran systemu multimedialnego. Systemu, który jest prosty, niezbyt rozbudowany, a jego największym plusem jest obsługa Apple CarPlay i Android Auto w sposób bezprzewodowy. Całość wygląda jak wnętrze samochodu z roku 2015, a nie 2025, ale… wszystko działa! Niczego tutaj nie brakuje, a obsługa jest bajecznie prosta. To zdecydowanie nie jest auto dla pozerów.
Zdjęcia Suzuki S-cross











Co teraz pod maską?
O wolnossących jednostkach znanych z pierwszego SX4 zapomnijcie. Chociaż jeszcze do niedawna oferowana była odmiana hybrydowa bazująca na wolnossącym 1.5. Jednak teraz, ta wersja znika z oferty. Dostępny pozostaje tylko jeden silnik – 1.4 BoosterJet. Dobra informacja jest taka, że można go mieć z klasycznym, 6-biegowym automatem. Zła – w nowej wersji ten turbodoładowany silnik ma tylko 110 KM (gdy debiutował miał 140 KM, w nowszych rocznikach 129 KM, a teraz 110 KM…). To tyle, ile wolnossące 1.6 z pierwszego SX4! Ba, pod maską SX4 mógł pracować 150-konny silnik 2.0!
Osiągi nowego S-Crossa są sprawą trzeciorzędną. Dynamika (biorąc pod uwagę aktualne standardy) jest akceptowalna, wygoda jazdy zadowalająca, a automatyczna skrzynia biegów dodaje kilka punktów w kategorii wygody. Jest piekielnie nudno, piekielnie przewidywalnie, ale dokładnie tak, jak chce tego klient Suzuki.

Co wspólnego ze wspomnianymi na wstępie 911 i Wranglrem mają SX4 oraz S-Cross? W linii prostej nic. Co więcej, takie porównanie może u wielu osób wywołać uśmiech politowania, ale najnowsze wcielenia 911, Wranglera oraz S-Crossa kupuje specyficzna grupa odbiorców. Porsche wybiorą ci, którzy mogą sobie na nie pozwolić. Jeepa wybiorą zapaleńcy ceniący historię oraz zdolności terenowe Wranglera. S-Cross to z kolei samochód dla tych, którzy brzydzą się współczesną, bezpłciową (chociaż sam S-Cross jest niemiej bezpłciowy) i cyfrową motoryzacją.
Naciągane podsumowanie? Być może. Ale oferowanie mocno old school`owego, żeby nie napisać archaicznego samochodu jakim jest S-Cross w czasach generycznych produktów pozbawionych analogowego ducha jest swoistą odwagą. A może jednak desperacją?
Paweł Kaczor
Zdjęcia Suzuki S-cross vs SX4:












