Chińskie samochody biorą szturmem polski rynek. Cena czyni cuda. Jak się jednak okazuje, nie tylko auta z Chin są tanie. Nowego Seata Aronę prosto z salonu możesz wyrwać za mniej niż 77 tys. zł. Nowego Volkswagena T-Crossa za około 79 tys. zł. Rękawica chińskim produktom została rzucona, a wybór małego, taniego crosovera nie musi się ograniczać do walki między MG, a Baic. Seat i VW także chętnie włączą się do gry!
Arona to nie jest nowy model. Ba, wiele osób uśmierciło już Seata. Odkąd do gry weszła Cupra, Seat stał się passe. Seat stał się… łakomym kąskiem, dla kogoś, kto nie ulega panującej i bardzo często nie mającej za wiele wspólnego z rozsądkiem modzie. Crossover Seata zadebiutował w 2017 roku. Od tego czasu przeszedł jeden lifting, którego zmiany rozpoznają tylko pracownicy Seata. T-Cross to brat bliźniak. Brat z innym logo. Mały VW zadebiutował w roku 2018, ale konstrukcyjnie jest tym samym modelem, co Arona oraz Skoda Kamiq.
Bratobójczy pojedynek
To, czego nie widać zostało nietknięte. Podwozie, silnik, układ napędowy. Zarówno VW, jak i Seat mogą mieć pod maską 1-litrowe TSI lub 1,5-litrowe TSI. Standardem jest manualna przekładnia, w opcji jest DSG, a o napędzie 4×4 nikt tu nawet nie słyszał. Co ciekawe, mocniejszy wariant silnika 1.0 TSI w Seacie ma 115 KM. W VW 116 KM. Oj, ktoś tu ma chyba zbyt duże ego, ponieważ taka różnica nie ma absolutnie żadnego wpływu na wrażenia z jazdy. Nie ma też wpływu a osiągi, ponieważ i jedno i drugie auto w 115/116-konnym wariancie z przekładnią DSG setkę osiąga w czasie 10,3 sekundy. Do miasta wystarczy, a i na autostradzie da się tym normalnie poruszać.
Zdjęcia Seat Arona:
Jeśli, ktoś ci powie, że Arona jeździ z większą werwą niż T-Cross to zaśmiej mu się w twarz. Jeśli, ktoś powie ci, że jest zupełnie odwrotnie także mocno się uśmiechnij. Oba te auta jeżdżą tak samo! Różnice nie są zauważalne! Różnic brak!
Nie daj się również zwieść przewagą jednego systemu multimedialnego nad drugim. W obu autach pracują takie same multimedia. Takie same procesory i systemy. Grafika jest nieco inna, menu mniej lub bardziej kolorowe, ale znaczących różnic brak. Podobnie jak podczas odczuć z jazdy. Delikatna przewaga Seata objawia się w pozostawieniu fizycznego panelu klimatyzacji. Pokrętła i guziki może nie są już na czasie, ale dzięki nim, obsługa klimy jest do bólu prosta. T-Cross także ma wydzielony panel klimatyzacji, ale VW chce być bardziej fancy. On stawia na dotyk. Ok, wygląda to nowocześniej, ale spróbuj zmienić ustawienia klimatyzacji w rękawiczkach…
Jakość wykończenia wnętrza?
Taka sama. Zaskoczeni? Bynajmniej! Zarówno Seat, jak i VW nie mają wegańskich tworzyw z recyklingu, ale mają dużo twardego plastiku. Jest tanio i to czuć, ale za te pieniądze chyba nie należy wymagać nic więcej? Ważne, że nic nie trzeszczy, nic nie skrzypi i nic nie daje poczucia, jakby miało zaraz odpaść.
Jedna różnica!
Przewaga T-Crossa nad Aroną uwidacznia się tak naprawdę w jednym aspekcie. VW w jakiś magiczny sposób wygospodarował 455 litrów bagażnika. W Aronie kufer jest mniejszy o 55 litrów. Różnica spora, ale jak do tego doszło? Nie wiem.
Starcie tych dwóch bliźniaczych aut musiało się tak skończyć. Tutaj nie ma wygranego. Tutaj nie ma przegranego. Oba samochody są po prostu… takie same. Ok, są nieco inaczej opakowane, ale przecież finalnie i tak liczy się tylko wnętrze prawda? Którego wybrać?
Zdjęcia Volkswagen T-cross:
Odpowiedź jest prosta! Weź tańszego! Droższy nie zaoferuje ci nic więcej, nic ekstra! Aha i jeszcze jedno – nie patrz ślepo na ceny aut z Chin. Może się okazać, że bardziej uznane i bardziej pewne europejskie marki mają do zaoferowania równie dużo w nie mniej atrakcyjnych cenach.
Paweł Kaczor