Range Rover Sport na przestrzeni lat zmienił się dosyć mocno. Jak bardzo? Wystarczy spojrzeć na nasze porównanie, a odpowiedź nasunie się sama. Który Range Rover Sport więc lepszy? Stary czy nowy?
Range Rover to specyficzna marka. Marka skierowana, do konkretnego odbiorcy, który gardzi BMW, Mercedesa nie trawi, a Audi? Audi to przecież VW w przebraniu. Range Rover to liga sama w sobie, klasa sama dla siebie. Marka do łechtania ego. Oczywiście ego swojego. Ale Range Rover to ma czym łechtać. Range Rover Sport od lat budzi uznanie i respekt. Nie tylko wśród gajowych…
Brytyjskie marki mają coś w sobie. Ok, francuskie i włoskie też mają coś w sobie. Każdy ma to „coś” na swój sposób. O ile samochody francuskie potrafią być dziwne i nieoczywiste, a włoskie potrafią się nie psuć, o tyle brytyjski Range roztacza wokół się taka aurę tajemniczości. Niczym brytyjska chrypa połączona z brytyjską pogodą.
Duży Range Rover od lat jest autem budzącym uznanie. Wspomniałem już o tym na wstępie. Ale w 2005 roku Brytyjczycy wymyślili, że nie tylko duży Range będzie budził uznanie. Do oferty wprowadzili Range Rovera Sport. Dużym Range`em dżentelmeni w bryczesach jeździli na polowania zabierając ze sobą Golden Retrievera. W międzyczasie zapalali cygaro, a po udanych łowach raczyli się torfową whisky. Range Rover Sport skierowany był do osób, które wolały inną kolejność doznań. Tzn. lubiły raczyć się torfową whisky, psa raczej nie miały, a polowanie? Jak ktoś już ich na owe zabrał, to fajnie, jakby miał ze sobą torfowe whisky.
Range Rover Sport nr 1
Pierwszy RR (nie mylić z Rolls-Royce) Sport wyglądał dumnie. Miał szlacheckie rysy, bogate wyposażenie, ale był tańszy od dużego RR. Nie znaczy to jednak, że był tani i co ważne, albo nawet najważniejsze nie wyglądał tanio. Mógł mieć pneumatyczne zawieszenie oraz milion trybów do jazdy w terenie. Chociaż nikt go w terenie nie widział. Pod maską pracował rozsądny diesel, który jak pokazał mijający czas nie był zbyt pancerny. Pod maską mogła pracować także sroga benzyna V8 doładowana kompresorem o mocy 390 KM. Ona psuła się nieco mniej, wydawała z siebie ciekawe odgłosy i zapewniała osiągi na miarę przydomka Sport. Chociaż nie ma się co oszukiwać – RR Sport sportowy nie był. Na torze sprawnościowym objechałoby go pierwsze lepsze nieco porobione E36, ale RRS nie zniżał się do takiego poziomu.
Range Rover Sport teraz
Zupełnie nowy Range Rover Sport nie został zepsuty przez twórców. Nie jest elektryczny (może być co najwyżej hybrydowy, ale w takiej wersji ma ponad 500 KM mocy), może mieć diesla pod maską i wygląda tak, jak wyglądać powinien. Tym samochodem zrobisz wrażenie nie tylko na lasce, która ma ponad milion followersów na insta. To auto naprawdę ma prezencje. I oto w tym samochodzie chodzi.
Wnętrze także biedne nie jest. Chociaż w nim mało się dzieje. Taka moda, takie czasy. Im mniej tym lepiej? No, niekoniecznie, ale producent tak uważa więc we wnętrzu masz i wszystko, i mało. Ot, taki paradoks literacki. W nowym Sporcie masz także pneumatyczny zawias oraz kilka trybów jazdy terenowej, ale chyba nikt tym autem nie wjedzie w teren?
Szkoda tylko, że pod maską nie ma już silnika V8. Tzn. jest, ale w wersji SV. Wersji, która kosztuje tyle, co nowe mieszkanie. I nie mam na myśli nowego mieszkania w Żelazowej Woli tylko spoko lofcik na modnej warszawskiej Pradze. Cieszmy się zatem, że chociaż R6 jest. No i, że jest diesel. To takie niemodne dzisiaj, ale jakże zajebiście praktyczne, wygodne i komfortowe. Tak, jak cały Range Rover Sport. Nie, on nadal sportowy nie jest!
Jaki jest Range Rover Sport?
RRS to mega fajne auto. Takie w sam raz. Dobrze się w nim czułem. Może nawet za dobrze, bo czułem się w nim jak ktoś, kim nie jestem. Jak ktoś, kto może więcej, bo ma drogie i fajne auto. RRS miał budzić uznanie i budził uznanie. Nowy RRS ma budzić uznanie i budzi uznanie. To auto dla kogoś, kto nie ma dresów do BMW, nie nosi złotego łańcucha pasującego do Mercedesa, a Audi? Nawet nie żartuj z tym Audi…
Paweł Kaczor