Są SUV-ami więc z automatu powinny być skazane na sukces. Jednak Opel Grandland nie jest przesadnie częstym gościem na naszych drogach. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja z Nissanem Qashqaiem. Japoński SUV wyrobił sobie solidną markę i płynie z nurtem dużej popularności. A gdyby tak porównać Opla z Nissanem? Czy jakże popularny Qashqai zmiażdży swojego przeciwnika? Czy może jednak cichociemny Grandland odwinie się prawym sierpowym?
Historii obu modeli nie zamierzam Wam przybliżać. To nie są auta, które mają burzliwe portfolio, przeżyły niejedną wojnę, totalny zwrot akcji, a ich twórcy raczej nie chodzili do szkoły z Enzo Ferrarim czy Ferdynandem Porsche. Powiem krótko – Qashqai pojawił się w 2006 roku i wszyscy na jego punkcie oszaleli. Dlaczego? Nie wiem. Być może dlatego, że podniecało ich pojęcie SUV-a dla ludu, którego nikt wcześniej nie oferował. Opel Grandland pojawił się na rynku w 2017 roku i nikt, poza ludźmi z Opla nie oszalał na jego punkcie. Ot, kolejny SUV na rynku pełnym innych SUV-ów. Czas przejść do bezpośredniego starcia.

Auta z zewnątrz
Stylistyka zewnętrzna. Oj, to jest mocno subiektywna kategoria. Oba auta wyglądają tak, jak… wyglądają. Ogólnie nie jest źle. Ale czy jest dobrze? To już oceńcie sami. Zarówno Nissan, jak i Opel mają kilka stylistycznych smaczków, ale zarówno Qashqai, jak i Grandland raczej nie są graczami, którzy porywają tłumy swoją aparycją.

A w środku
Wsiadam do wnętrza. Najpierw do Opla. I… trochę tu Opla, trochę Peugeota. Ogólnie szaro-buro, ale poprawnie. Do formy mogę się przyczepić, ale do treści już nie bardzo. Klimatyzacja z pokrętłami (to lubię), kierownica z fizycznymi guzikami (to też lubię), i niezbyt zawiły i dość skromny system multimedialny (to sumie też lubię). Cyfrowe zegary, wygodne fotele, schowki, przegródki itp. itd. W sumie jest nieźle, ale zarazem trochę tak jak na seansie filmu z Albanii, który dostał Oscara. Szanujesz go, za to co sobą reprezentuje, ale mimo wszystko cholernie się nudzisz.
Qashqai także nie zapewni Ci rozrywek, ale wnętrze Nissana jest jakby bardziej eleganckie, bardziej nowoczesne. Wiem, że to tylko moje odczucia, ale wygląda to trochę tak, jakby Nissan się bardziej postarał. W Oplu zrobili swoją robotę ,bo musieli. W Nissanie zrobili bo musieli, ale zrobili to nieco drożej opłacani artyści.
Od strony praktycznej jest remis. Cholerny remis. Nie każcie mi proszę chodzić z linijką i mierzyć przestrzeni między siedziskiem tylnej kanapy, a oparciem przedniego fotela. Chcecie, to zróbcie to sami! W obu autach jest przestronnie i wygodnie. Aha, i koniec kropka. Nawet bagażniki są podobne. 514 litrów w Oplu i 504 litry w Nissanie. To tylko 10 litrów różnicy. Na dobrym weselu bardzo szybko się rozejdzie…


Czas za kierownicę
No dobra, a jak jest z jazdą? W przypadku testowanych egzemplarzy, miałem do czynienia z chyba najbardziej ekonomicznymi odmianami. Przynajmniej w teorii. Nissan mocno forsuje swój napęd e-Power natomiast Opel nadal ma w ofercie… diesla. Dwa światy? Być może, ale cel jeden – jak najniższe zużycie paliwa!


Hybrydowe serce Nissana
Napęd Qashaqia w wersji e-Power to jest niezła historia. Co prawda samochód ma benzynowy silnik z turbo, ale ten silnik nie jest połączony z kołami! Spalinówka służy jako generator prądu dla elektryka, który de facto napędza Qashqai’a. 190 KM, 7,9 s. od 0 do 100 km/h brzmią nieźle. Ale a propos brzmienia, to silnik spalinowy żyje swoim życiem. Odgłosy dochodzące spod maski są nieadekwatne do tego, co aktualnie dzieje się z samochodem. Nie jest to upierdliwe. Jest to… dziwne, ale da się do tego przyzwyczaić.

Diesel w Oplu
Klekoczący, 1,5-litrowy diesel Opla o mocy 130 KM ma niewiele do zaoferowania w kategorii osiągów czy przyjemności z jazdy. Ok, tutaj nic nie jest dziwne i klekot jest tym głośniejszym im mocniej wciskamy gaz, ale cała reszta jest… normalna. Pierwsze 100 km/h? Nie wiem czy warto o tym wspominać. 11,5 sekundy. Tragedii nie ma, ale Ubera w Priusie możecie nie dogonić. No dobra, a jak ze spalaniem?
Diesel Opla pali 7 l/100 km. Niby nieźle. Ale nowatorski napęd Nissana pali jeszcze mniej (6 l/100 km). I na dodatek ma lepsze osiągi! Tutaj zwycięzca może być tylko jeden i jest nim Nissan!

Cena? Tutaj także mamy cholerny remis! Oba auta startują od około 140 tys. zł i w obu przypadkach topowe wersje wyceniono na nieco ponad 200 tys. zł. Jakby się umówili!
Kto jest zwycięzcą tego pojedynku? Nissan! Jednak nie jest to zwycięstwo przez nokaut. Qashqai ma bardziej wydajny układ napędowy, stwarza wrażenie bycia bardziej nowoczesną konstrukcją i ogólnie jest bardziej ”jakiś” w swojej i tak sporej bezpłciowości. Opel Grandland w wielu kwestiach jest poprawny. To taki cichy uczeń, który ma wzorową obecność na wszystkich zajęciach. Jednak, gdy na jakiejś lekcji go zabraknie, nikt tej jego nieobecności nie zauważy.
Paweł Kaczor
Zdjęcia Opel Grandland vs Nissan Qashqai:























