Każdy dziś chce mieć SUV-a. Jak ktoś twierdzi inaczej, to kłamie. Na ulicach polskich i nie tylko polskich miast widać głównie SUV-y. Małe, duże, średnie, nowe, stare… Kilka modeli się wyróżnia, kilka modeli się powtarza, Torres się wyróżnia, ale raczej się nie powtarza. X-Trail także się wyróżnia i także niezbyt często się powtarza. A gdyby tak zestawić ze sobą niezbyt oczywiste propozycje od Nissana i KGM?
Tak, dobrze przeczytaliście. Prezentowany Torres nie jest już Ssangyongiem. Nowy Torres to od teraz KGM Torres. Koreańska marka zmieniła nazwę, nie zmieniła logo i tym ruchem raczej nie zwiększyła swojej rozpoznawalności oraz reputacji w naszym kraju. X-Trail nie zmienił nazwy. Logo też ma dobrze znajome. Ale to nie nazwa i nie logo wbrew polskiemu podejściu decydują o zwycięstwie w tym pojedynku.
Zacznę od początku.
Od tego, co widać już na samym początku. Oba modele są pokaźnymi SUV-ami. Mieszczą się jeszcze w granicach klasy kompaktowej, ale stoją raczej na jej krańcach niż idealnie po środku. Torres wygląda dobrze. Naprawdę dobrze. Biorąc pod uwagę, jak wyglądały Ssangyongi kilkanaście lat temu, to KGM Torres prezentuje się niczym jeden z bohaterów programów miłosnych. Nie odstrasza, budzi sympatie i nie daje powodu do hejtu. X-Trail także wygląda dobrze. Po prostu dobrze. Ten model Nissana prawie od zawsze stał w cieniu Qashqai’a. A powinno być odwrotnie, ponieważ to X-Trail rzuca większy cień!
Co słychać w kabinach?
Torres przeszedł sporą metamorfozę. Względem starszych roczników stracił wydzielony panel klimatyzacji, a zyskał zupełnie nowy system multimedialny i nowe wirtualne zegary. Stracił także kilka fizycznych przycisków, których teraz praktycznie w ogóle nie ma. Efekt tego jest taki, że obsługa nieco kuleje, menu multimediów układał ktoś po imprezie (tryby jazdy dostępne są w menu… klimatyzacji), a wirtualne zegary mają tak niefortunną tapetę, że odczytanie prędkości wymaga skupienia. Wygląda to wszystko nowocześnie, ale… no właśnie, tak jak wspomniałem wyżej. Zaskoczeniem dla wielu może być jakość wykonania. Niezła jakość wykonania oraz niezłe materiały użyte w kabinie. Serio, nie ściemniam.
X-Trail zarówno w kategoriach jakości, jak i obsługi jest poziom albo czasami nawet dwa poziomy wyżej. Skóra przyjemnie pachnie (pomimo tego, że jest eko), plastiku jest zdecydowanie mniej, a multimedia są proste (może nawet zbyt proste), oczywiste i przyjazne w obsłudze. Nie są na siłę pstrokate i przesadnie kolorowe. Ogólnie deska rozdzielcza i cała masa elementów w X-Trailu zostały żywcem przejęte z Qashqai’a. I w tym przypadku to plus. Nissan trzyma poziom. KGM trzyma…. nie, on nic nie trzyma. On zaskakuje. Ogólnie pozytywnie, ale na tle Nissana nieco się zawstydza.
Zdjęcia KGM Torres:
Szeroki uśmiech na twarzach ludzi z KGM pojawia się po uchyleniu klapy bagażnika. Co prawda nie wiadomo czemu uchwyt do otwarcia bagażnika znajduje się z prawej strony klapy (sugerując, że klapa otwiera się na bok) i tak samo nie wiadomo czemu ma służyć wybrzuszenie przypominające miejsce na koło zapasowe na tej samej klapie, ale jak już klapę otworzymy (do góry!) to 703-litrowy bagażnik robi robotę. X-Trail ma zdecydowanie gorsze cyferki. Prawie 600 litrów pojemności nie wywołuje rumieńców zawstydzenia, ale na tle Torresa wygląda blado. Nissan ma jednak asa w rękawie. X-Trail może być autem 7-osobowym. Torres nie może. Szach mat? Nie, raczej remis i… jedziemy dalej!
A propos jedziemy.
Oba auta w podstawie mają przedni napęd. Oba auta w podstawie mają półtoralitrowy silnik benzynowy (Nissan ma 3 cylindry, KGM 4) o mocy 163 KM. Umówili się, czy jak? Nie umówili się! To są zupełnie różne konstrukcje. Na dodatek, X-Trail nie występuję w wersji z manualną przekładnią. KGM takową oferuje, ale oferuje także automat i napęd 4×4. Podobnie do Nissana, który także może odpychać się czterema kołami. Pomimo wielu podobieństw, różnice podczas jazdy są mocno zauważalne.
Zdjęcia Nissan X-trail:
Automat KGM jest leniwy. Na dodatek, potrafi się zapomnieć. Łututututu przy dojściu do ogranicznika obrotów? Tak, w tym samochodzie to możliwe! Automat X-Traila także nie jest niczym Concorde, ale działa płynniej i schludniej. Osiągi są podobne. Tutaj nie ma wygranego. Wyciszenie? Nissan delikatnie wysuwa się na przód. Komfort podróży? Dystans pomiędzy oboma autami nie ulega zmianie.
Spalanie?
Torres zostaje w tyle… SUV od KGM cholernie dużo pali. Zejście poniżej 10 l na 100 km wymaga wytrwałości i cierpliwości. Normalna (cokolwiek to znaczy) jazda odznacza się wynikami na poziomie 11 l/100 km. W SUV-ie z silnikiem 1.5 l to dużo. Dużo za dużo. X-Trail jest wyraźnie bardziej oszczędny. A jakby tego było mało w ofercie Nissana jest jeszcze wersja e-Power, która jeździ żwawiej i pali niemalże połowę tego co Torres. Szach mat? Tak, teraz tak.
Napiszę krótko. Nissan X-Trail jest zwycięzcą tego porównania. KGM broni się tylko większym bagażnikiem. W każdej innej kategorii albo ustępuje Nissanowi, albo jest co najwyżej tak samo dobry jak on. Ale nie napisałem jeszcze wszystkiego. Cena. KGM Torres startuje z pułapu 139 900 zł. X-Trail w wersji podstawowej jest droższy o ponad… 40 tys. zł. To duuuuuuża różnica. Różnica, która nawet w topowych wersjach nie topnieje. Na Torresa nie wydasz 200 tys. zł. Nawet jakbyś wziął wszystko, co dają i powiedział, że nie chcesz żadnej promocji. Na X-Traila wydasz nawet 240 tys. zł.
Napiszę to jeszcze raz – Nissan jest lepszym autem. Po prostu. Ale jest także znacznie droższy. Czy mimo wszystko różnica w cenie rekompensuje przewagę nad Torresem? Obiektywnie nie. Absolutnie. Subiektywnie? Tak…
Paweł Kaczor