Nissan Qashqai. Znasz jakieś nudniejsze auto? No ok, jakaś Skodunia czy inny Opel porywają na równym poziomie, ale SUV od Nissana jest… Po prostu jest, ale uwierz mi, Ty też takim Kaszkajem byś nie pogardził.
Z Qashqai-em już na starcie mam dwa problemy. Po pierwsze nie mam bladego pojęcia, jak poprawnie piszę się jego nazwę. Drugi mój problem z Kaszkajem dotyczy faktu, że to auto nie porywa. Nie wiem, co miałbym o tym samochodzie Wam napisać. Wystarczy, że przeczytacie folder reklamowy i już wiecie wszystko. Qashqai jest dokładnie taki, jak z folderu. Ma klimę, ma radio, ma szklany dach w opcji i ma felgi. Ot, koniec. To będzie krótki artykuł!
Żeby trochę urozmaicić ten wpis zorganizowałem spotkanie wszystkich generacji Kaszkaja. Właściciele starszych odmian zjawili się o czasie w umówionym miejscu. I wiecie co? Nikt z nich, nie jest dumny, że jeździ Kaszkajem. Ok, może nie wstydzi się tego faktu, ale kluczykami do SUV-a Nissana nie macha przed oczami każdej napotkanej pani z Instagrama.
Nie ukrywam, że lubię z Wami rozmawiać. Lubię rozmawiać z ludźmi, którzy użytkują dane auto dłużej ode mnie, czyli co najmniej 9 dni. Co wynikło z rozmów o Kaszkaju? To auto totalnie nudne, ale… żal jest sprzedawać. Dlaczego? Tankujesz i nim jeździsz. Tankujesz, jedziesz na przegląd i nim jeździsz. Sąsiad chce je odkupić, ale Ty je tankujesz i jeździsz. Rok, dwa, siedem. Sąsiad nadal chce go odkupić, ale Ty masz w nosie zaloty sąsiada. Z jednej strony przytuliłbyś 25 tys. zł, ale z drugiej masz bezproblemowe i bezobsługowe auto, które jest… bezproblemowe i bezobsługowe. To tyle jeśli chodzi o Wasze opnie. A jak jest z moją opinią?
Qashqai nr 1
Qashqai pierwszej generacji wygląda dziś jak jajko niespodzianka odrysowana na kartce przez pięciolatka. Jest obły i… jest obły. Ma wolnossący benzynowy silnik lub niewolnossącego diesla. Sorry, staram się jak mogę, ale nie potrafię tchnąć nawet najmniejszej dawki polotu w opis tego samochodu.
Qashqai nr 2
Drugi Kaszkaj nie wygląda już jak odrysowany od jajka niespodzianki. Wygląda tak, jakby trochę wstydził się starszego brata. Daje do zrozumienia, że pierwowzór to jadł racuchy u babci, a nowy, drugi to już jest na diecie pudełkowej i stosuje pomadkę do ust. Pod maską może mieć już benzynę z turbo, ale mało imponującą. Tzn. pojemnością, bo mocy to tam może być już srogo ponad 100 KM.
Qashqai nr 3
Nowy Qashqai ciut przypomina poprzednika. Ale tylko ciut. Nie zmienia to faktu, że… to auto do zapomnienia. Już nie pamiętam, że nim jeździłem. I wiesz co? To jest niezły komplement dla tego auta. To oznacza, że nowy Kaszkaj mnie niczym nie zdenerwował. Ma wszystko, czego oczekuje. Ma masaż, dobre światła, wygodne fotele i 190 KM mocy, które pozwala na jazdę z prędkością wyższą niż 107 km/h. Nowy Kaszkaj ma także 20-calowe felgi, dwukolorowe nadwozie, modną skórzaną tapicerkę, która ma się nijak do koloru nadwozia i chce być fajny. Ale na nic te starania. To dalej jest dobry, stary nudny Kaszkaj, który chce być nudny, nie chce być stary, ale jest nadal nudny i taki, że chcesz go mieć pomimo tego, że nawet o tym nie wiesz.
Niezależnie od rodzaju napędu, niezależnie od wersji wyposażenia nowy Kaszkaj pozostał starym, dobrym Kaszkajem. Ok, pierwowzór odkrył koło na nowo, zmienił motoryzacyjne trendy i sprawił, że raptem Twój sąsiad, żeby zaimponować koleżance z pracy zapragnął mieć SUV-a. Nowy Kaszkaj nie jest odkrywcą niczym Kolumb. Nie jest motoryzacyjnym Indiana Jones. Nowy Qashqai jest autem, które jest dobrym znajomym. Ma wszystko co lubisz, ma wszystko, czego oczekujesz i… jeździ. Po prostu.
Niezależnie od generacji SUV Nissana niczym nie porywa. Ale z takiego braku polotu, braku podniecenia czyni swój największy atut. Nie znam nikogo, kto miałby ślinotok na myśl o jeździe Qashqaiem. Ale nie znam też nikogo, kto narzekałby na to auto? Czy można o lepszą rekomendacją dla tego modelu?
Paweł Kaczor
Zdjęcia różnych generacji Nissan Qashqai:
A tak bawimy się na Youtube:
