Site icon Motopodprad.pl

Trudne wybory: które Renault Espace?

Renault Espace to w wielu kręgach auto wręcz kultowe. Francuski, futurystyczny minivan był świadkiem niejednej rodzinnej kłótni, niejednej rodzinnej wyżerki zakończonej śladami keczupu na tapicerce oraz niejednego poczęcia. Tak było kiedyś. A jak jest teraz? Teraz jest zupełnie inaczej!

Możecie nie lubić Francuzów za to, że mają Kyliana Mbappe. Możecie ich nie lubić, za to, że jedzą żaby. Ale Francuzom przyznać trzeba jedno – w motoryzacyjny design to oni potrafią! Ok, czasami zdarza im się przegiąć, ale nudne francuskie auto to oksymoron. Dla nich nie ma rzeczy niemożliwych. Minivan. Co może być ciekawego w minivanie? Jeśli nie jesteś pod stałą opieką programu 500 czy tam 800 plus i nie posiadasz karty dużej rodziny, minivan kręci cię tak bardzo, jak debata na temat harmonogramu wywozu odpadów stałych z miast poniżej 30 tys. mieszkańców. Design minivana? Weź sześcian, dodaj szyby i drzwi, postaw na kołach i gotowe! Proste prawda? Ale jak coś jest proste, to wtedy zawsze muszą pojawić się Francuzi!

ktory espace 14

Renault Espace kiedyś

Pierwsza i druga generacja Renault Espace to dziś piękne klasyki. Auta, które stały się klasykami przez zupełny przypadek. W latach swojej świetności nikt nie kupował Espace z myślą o tym, że kupuje auto, którym będzie mógł wjechać do SCT tylko ze względu na żółte blachy. Pierwsza i druga generacja Espace wyginęły. Tych aut u nas praktycznie nie ma. I wtedy do gry wchodzi Espace mk. III. Cały na srebrno! Długi niczym kolejna część Władcy Pierścieni, ale zupełnie nie mdły stylistycznie. Duże szyby, duże powierzchnie przeszklone oraz opływowy niczym Pendolino kształt. Ponad 25 lat temu, gdy auto debiutowało każdy, kto spotkał takiego Espace na ulicy myślał, że podróżują nim kosmici i właśnie pędzą ze swoimi bąbelkami do opieki społecznej po odbiór becikowego. Prawdziwa magia działa się w środku!

Auto miało (i nadal ma, bo bez problemu na drodze spotkacie jeszcze żywe egzemplarze) 7 niezależnych foteli. Każdy z tych foteli można było obracać, przewracać, wymontowywać. Możliwości aranżacji kabiny było naprawdę sporo. Ot, rodzinne auto, ot typowy minivan z… totalnie nietypową deską rozdzielczą! Okrągłe zegary za kierownicą? Jakiekolwiek analogowe zegary? A po co to komu! Wywróćmy wszystko do góry nogami i zaoferujmy totalnie odjechaną deskę rozdzielczą w totalnie nieodjechanym samochodzie. Jak powiedzieli tak zrobili, a żeby poczuć ten klimat i luz oraz sprawdzić milion schowków i skrytek, trzeba się Espace po prostu przejechać. A propos jazdy. Samochód prowadził się jak mniejszy autobus. Był bardzo wygodny, ale momentami kołysał tak, że osoby siedzące w trzecim rzędzie zastanawiały się na jakim są aktualnie morzu i czemu jest tak duży sztorm. Kierowca jednak nie narzekał, a przez olbrzymie szyby widział dosłownie wszystko wokoło.

Espace nr 4

Kolejna, IV generacja Espace nie wymyślała koła na nowo. Nie starała się być inna na siłę. Ale nie starała się być także na siłę niewinna. Auto kontynuowało stylistyczny nurt  poprzednika dokładając do nadwozia nieco więcej kantów i linii prostych. We wnętrzu nadal próżno było szukać okrągłych analogowych zegarów za kierownicą, a niezależne fotele w sytuacji awaryjnej mogły zostać wyjęte i posłużyć za siedziska na imprezie urodzinowej babci. Auto już tak bardzo nie szokowało. Na dodatek coraz mocniej odciskało swoje piętno na mapie motoryzacyjnych minivanów, które zapisały się na stałe w historii czterech kołek.

I w tym momencie robimy dużą krechę. Dużą i czerwoną. Zapomnijcie o starych Espace. Idzie nowe, inne, lepsze?

Poprzednia, czyli V generacja minivana Renault zwiastowała już koniec pewnej ery. Fakt, że auto nie było minivanem, a stało się modnym crossoverem nie wymaga mojego komentarza. I teraz spójrz na najnowsze, jeszcze gorące wcielenie Espace. Tak, tak, dobrze widzisz. Ten granatowy samochód na zdjęciu to również Espace!

Świeży Renault Espace

Nowy Espace nie jest minivanem! On jest dorodnym SUV-em. To dziecko, które powstało z nieformalnego związku Koleosa oraz Australa, ale zachowało rodowe nazwisko, żeby w życiu było ciut łatwiej. Stylistycznie nie szokuje. We wnętrzu także nie szokuje. Jest nowoczesny, współczesny, zgodny z najnowszymi trendami. Chociaż ze względu na dwa olbrzymie wyświetlacze czułem się za jego kierownicą trochę tak, jakbym nadal pracował na home office. Plusy? Fajna jakość wykonania, multimedia z aplikacjami i nawigacją od Google oraz przyzwoita przestrzeń. Ale… WIELKIE ALE tyczy się tej ostatniej cechy. Nowy Espace, w drugim rzędzie ma typową kanapę. Nie ma oddzielnych foteli jak poprzednicy! Jego wnętrza nie da się dowolnie aranżować! No chyba że z tyłu posadzisz teściową, obok niej usadowisz psa, a do bagażnika wepchasz tuje. Wtedy aranżacja będzie prima sort.

Przestrzeni z przodu jest dużo. W drugim rzędzie też sporo. Ale w trzecim? Po pierwsze, żeby się tam dostać, musisz być gibki niczym gibon, żeby stamtąd się wydostać musisz być gibki niczym nauczycielka pole dance, a po trzecie, jak już tam usiądziesz, to poczujesz wszystkie mięśnie mówiące, że jednak nie jesteś taki gibki jak myślałeś. Miejsca z tyłu jest naprawdę mało. Klatkę z kanarkiem można postawić. Dzieci też się tam w sumie zmieszczą. I nawet będzie szansa, że nie usłyszysz ich marudzenia siedząc za kierownicą, ponieważ będą dobre kilka metrów za tobą. Ciekawostką jest fakt, że za dopłatą wynoszącą 0 zł (słownie ZERO) możesz zrezygnować z 3 rzędu siedzeń stawiając na bagażnik o pojemności 777 litrów. Promocja nie trwa do wyczerpania zapasów.

Nowy Espace nie szokuje tak jak poprzednicy. Na pewno? Pod maską tego sporego SUV-a pracuje silnik o pojemności mniejszej niż duża cola w Żabce. 1,2 litra, 3 cylindry oraz turbo. Nie brzmi to dumnie prawda? Szok i niedowierzanie? Ale, że taki silniczek do takiego auta włożyli? Niemożliwe! A jednak! Na dodatek, do tej małej spalinówki dorzucono dwa silniki elektryczne i wykrzesano z całości 200 KM mocy. To już nie brzmi źle! Jak się okazuje całość także nieźle się sprawuje i sprawnie napędza auto. Na serio, nie ściemniam. Jedynie kultura pracy 3-cylindrów przypomina kulturę obrad polskiego sejmu.

I tutaj znów stawiamy dużą krechę. Może nie już tak bardzo czerwoną, ale taką, żeby było widać, że jest to krecha.

ktory espace 4

Nowy Renault Espace to auto, którego ocena zależy od… punktu odniesienia. Jeśli spojrzymy na ten samochód przez pryzmat poprzedników oraz z nadzieją, że zapakujemy do niego nie tylko partnera, partnerkę, królika i czwórkę latorośli, ale także trzy parawany i skrzynkę jabłek, to możemy się niemiło zaskoczyć. Jeśli jednak na nowego Espace spojrzymy jak na nowoczesnego SUV-a, który ma przestronne wnętrze, bogate wyposażenie, sprawnie i oszczędnie jeździ, to ten Francuz może się podobać. To zupełnie inne auto. Inne niż poprzednicy, czy się z tym zgadzamy czy nie.

Paweł Kaczor

Zdjęcia rodzina Renault Espace:

A tak bawimy się na Youtube:

Exit mobile version