Hyundai Kona kontra Renault Symbioz. Pierwsze auto, to rozpoznawalny i lubiany crossover, który doczekał się już drugiej generacji. Drugie auto to też crossover, który dopiero zaczyna batalie o klienta. Jest bardziej nieśmiały, nie lubi rozgłosu, ale może właśnie te cechy sprawią, że Kone pokona?
Jak wygląda Kona?
Zacznę od malej dygresji. Czy znasz całą, aktualną gamę modelową Hyundaia? Nie? To warto się z nią zapoznać. Nie, to nie jest reklama. Zerknij na obecnie oferowane modele tego koreańskiego producenta i znajdź jakikolwiek wspólny element dla każdego z nich. Nie da się. Wygląda to tak, jakby za każdy model Hyundaia odpowiadał zupełnie inny stylista. Mnie się to podoba, ale patrząc na gamę Audi można dojść do wniosku, że Niemcy mają zupełnie innych analityków, którzy podpowiadają stylistom, jak mają wyglądać auta z czterema pierścieniami. Kto wystylizował nową Konę? Jakiś fan Gwiezdnych Wojen.
Przód koreańskiego crossovera z włączonymi LED-ami do jazdy dziennej przypomina hełm szturmowca. Stylistyka zewnętrzna jest… specyficzna. Rzekłbym nawet, że jest odważna. Jednym się spodoba, innym niekoniecznie.
Zdjęcia Hyundai Kona:
A jak Symbioz?
Symbioz na tle Kony wygląda skromnie. Skromnie, ale nie biednie. Renault z każdym nowym modelem pokazuje, że zna się na rysowaniu samochodów. Nowe Renówki wyglądają atrakcyjnie, są miłe dla oka i nowoczesne. Symbioz też taki jest, chociaż nie wysuwa się na pierwszy plan. Gdyby był złoty, śmiało można by rzec, że jest złoty a skromny. Z jednej strony wygląda ok, a z drugiej można go nie zauważyć. Tak sobie to Francuzi wymyślili.
Auta w środku
Wnętrza obu aut są tak samo różne, jak ich stylistyka zewnętrzna. Chociaż odważna na zewnątrz Kona, w kabinie nieco bardziej przygasa. Ok, ma nowoczesną deskę rozdzielczą z dwoma wyświetlaczami, ma LED-owe podświetlenie tej deski, ale nie szokuje tak bardzo. Można powiedzieć, że to taki współczesny standard jeśli chodzi o rysunek deski rozdzielczej. Nie współczesnym standardem jest fizyczny panel klimatyzacji. I chwała Hyundaiowi za to, że zdecydował się na taki element. Renault także się na to zdecydowało, ale do Renault przejdę za chwilę. Multimedia Hyundaia są schludne i czytelne. Nie mają fakapów i przyjemnie się je ogarnia. Jakość materiałów także jest przyzwoita. Nie jest premium, ale nie śmierdzi także 15-letnim Ssangyongiem.
W kategorii jakości materiałów Renault jest na podobnym, żeby nie powiedzieć na tym samym poziomie. Jest ok, nie jest premium, itp. itd. Ale w kategorii multimediów Symbioz rozdaje karty. I nie tylko Kona, ale także cały zastęp crossoverów marek popularnych może mu rurę czyścić. Pomijam, chociaż pominąć się nie da, fakt mało estetycznego tabletu przytwierdzonego do deski. Ale to, co się na tym tablecie wyrabia jest sztosem. Multimedia działają szybko i bez fochów. Na dodatek mają aplikacje Google`a, które działają jeszcze szybciej i także bez fochów. Klasa. Klasa sama dla siebie. Brawa i fanfary.
Brawa i fanfary należą się Symbiozowi także za bagażnik. Od 492 do 624 litrów, w zależności od ustawienia tylnej kanapy to nieprzeciętne wyniki. No i sama możliwość regulacji tylnej kanapy jest także dużym plusem. Kona nie zna takich sztuczek i ma kufer o pojemności 466 litrów. Też nie jest źle, ale Renault pokazuje, że można lepiej. Miejsca w kabinach nie oceniam. Cztery osoby się zmieszczą. Cztery osoby będą wygodnie podróżowały i w Hyundaiu i w Renault. A, że ktoś będzie miał o 2 cm więcej miejsca na kolana… czy to jest aż tak istotne?
Zdjęcia Renault Symbioz:
Jak się tym jeździ?
A propos podróżowania. Symbiozem zawsze jedziesz tak samo. Tzn. możesz wybrać dowolną wersję napędową pod warunkiem, że wybierzesz… jedyną dostępną opcje. Hybrydę z wolnossącym sinikiem benzynowym 1.6 l oraz elektrykiem. Hyundai daje większe pole manewru w Konie. W obwodzie crossovera z Korei znajdują się zarówno wersje hybrydowe, nie-hybrydowe, jak i odmiana elektryczna. Dostępne są także manualne i automatyczne przekładnie oraz opcjonalny napęd na cztery koła. Wow. Renault może się tylko przyglądać. Chociaż w takiej skromności może być metoda.
Hybrydowy Symbioz ma 145 KM mocy oraz kłową skrzynię biegów, bez synchronizatorów, z kilkunastoma trybami pracy, bla, bla, bla… Najważniejsze jest to, że jeździ płynnie, jeździ wygodnie, jeździ bezstresowo i mało pali. Jak mało? 5,7 l na setkę w mieszanym, a jak się postarasz to i czwórkę z przodu zobaczysz.
Jak jeździ Kona? Bardzo podobnie. Odczucia są oczywiście zależne od wersji, ale porównywalna hybrydowa odmiana, także z wolnossącym 1.6 l oraz wsparciem elektryki jest przyjemnie nudnym i komfortowym samochodem. Tutaj trudno wytypować auto, które jest ”bardziej” i ”lepiej”. Jedyna, ale dość istotna różnica polega na tym, że w Symbiozie nie masz wyboru, a w Konie wybór masz. Ot, cała tajemnica.
Ceny
Kona jest tańsza, ale do czasu. Tzn. jak weźmiesz Konę w biedzie i bez hybrydy to będzie tańsza. Ale to będzie trochę nie fair wobec Renault, które nie występuje w wersji bez hybrydy. A gdy zerkniemy w cenniki hybrydowej Kony i hybrydowego Symbioza to… różnice zamkną się w „kto wynegocjuje większy rabat”. Renault startuje od 128 900 zł, a Hyundai od 132 400 zł (biorąc pod uwagę hybrydową wersję). Różnica niewielka, nie mająca większego wpływu na wybór.
No dobra, a skoro trzeba dokonać wyboru to…
Symbioz ma lepsze multimedia. Symbioz ma większy bagażnik. Kona ma… Kona nie robi niczego lepiej od Symbioza. Jedyną różnicą jest większa paleta jednostek napędowych. Obiektywnie to Renault jest zwycięzcą tego porównania. A subiektywnie? Subiektywnie i tak wybierzesz to auto, które ci się bardziej podoba!
Paweł Kaczor