Ford i Volkswagen. Odwieczni rywale. Focus od zawsze podgryzał Golfa, a Mondeo starało się jak mogło zdenerwować Passata. Czasy się jednak zmieniają. Focus i Mondeo odeszły w niepamięć, a Ford podał rękę Volkswagenowi. Ba, chyba nie tylko rękę, bo nowy Explorer jest wspólnym dzieckiem rodziców spod znaczka VW oraz błękitnego owalu.
Ford Explorer to duży amerykański SUV. Spalinowy, z V6 pod maską. Oferowany jeszcze do niedawna w Polsce. Oferowany nadal w USA, ale nowy Ford Explorer nie ma nic wspólnego ze swoim potężnym imiennikiem. Nowy Explorer to Ford na miarę naszych czasów. Elektryczny, zdecydowanie mniej okazały i skierowany tylko i wyłącznie w stronę europejskich klientów. Czas się z nim zmierzyć. Wyrzucając z głowy hasło o amerykańskim śnie…
Podobne do nikogo
Nowe dziecko Forda bazuje na Volkswagenie ID.4. To nie jest tajemnica, ale od strony stylistyki zewnętrznej tego pokrewieństwa nie widać. To nie jest bliźniak jednojajowy. To raczej przyszywany szwagier od strony siostry matki. Być może, gdy zmrużysz oczy dostrzeżesz w nowym, elektrycznym Explorerze jakieś nawiązania do spalinowego, dumnego odpowiednika. Niemniej, elektryczny Ford wygląda dość generycznie. To moje zdanie. Dość modne ostatnio. Nie, Explorer nie jest brzydki. Ale on nie jest także ładny. Jest pudełkowaty i jest… jaki jest.
VW ID.4 w momencie debiutu był zaskoczeniem. Nowy model spod znaku VW totalnie zrywał z jakże nudną stylistyczną łatką, którą przez lata uszyły Polo, Golfy i inne Passaty. Teraz, 5 lat po debiucie (tak, to już 5 lat!) ID.4 już tak nie szokuje. Obła sylwetka oraz logo VW na przednim grillu wbiły się w motoryzacyjny krajobraz. Niezbyt nachalnie, nie razem z futryną, ale w sposób zauważalny.
Ford to Ford, VW to VW
Tak samo jak różne są nadwozia obu aut, tak samo różne są ich wnętrza. Wyraźnie widać, że producenci nie poszli na łatwiznę. Postarali się nieco bardziej niż Mitsubishi i Renault, u których zmiana znaczków na kierownicy była największą zmianą. Co prawda we wnętrzu Explorera znajdziemy wirtualne zegary z VW, wajchę „skrzyni biegów” z VW oraz durne sterowanie szybami z VW, ale jednak cała reszta jest już indywidualnym tworem Forda.
Na pokładzie mamy pionowy, smartfonowy ekran z systemem SYNC. Ekran, którego poziom odchylenia można regulować odsłaniając tym samym tajemny schowek. Sam system działa stabilnie i szybko się w nim połapiesz. W VW jest podobnie, ale… inaczej. Chociaż i system Volkswagena dość szybko ogarniesz.
Wykończenie? W obu przypadkach takie samo. Jest miękko, przyjemnie, ale nie jest premium. Kryształów Svarowskiego nie ma. Fontanny także nie.
Co pod maską?
Co pod maską? To samo. Tzn. prawie to samo. Oba modele mają dokładnie takie same układy napędowe w ofercie. Podstawowe wersje nie grzeszą mocą (170 KM) i mają tylny napęd. Topowe wersje grzeszą mocą (340 KM) i mają napęd na cztery koła. VW jednak nieco śmielej chwali się swoimi możliwościami. Topowa odmiana ID.4 nosi oznaczenie GTX, co sugeruje, że potrafi dużo, a przynajmniej powinna potrafić dużo. Topowa wersja Explorera nazywa się… nie, ona się nie nazywa w ogóle. To po prostu… Explorer z najmocniejszym silnikiem. Ford mógłby nazwać tę odmianę ST. Mógłby, ale tego nie zrobił. I chyba dobrze.
Jako ciekawostkę dodam, że szczytowy wariant Explorera ma akumulatory o pojemności 79 kWh. Szczytowy wariant ID.4 pomieści 77 kWh. Mała różnica, ale…
Zdjęcia Ford Explorer:
Według pobożnych życzeń PR-owców ID.4 powinien pokonać na jednym ładowaniu ponad 500 km. Explorer podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej, do ponad 600 km! Odejmijcie od tych zapewnień 100 km, a uzyskacie realne zasięgi obu aut. To nie są samochody tylko do jazdy wokoło komina, ale na autostradzie przy 140 km/h zasięg ucieka jak poparzony.
Jak one jeżdżą?
Jak one jeżdżą? Szybko. Bardzo szybko. W obu przypadkach setka pojawia się po upływie nieco ponad 5 sekund. Ford jest o 0,1 sekundy szybszy. 0,1 sekundy… Tylko czy kogoś to dziwi? Ponad, grubo ponad 300-konny elektryk musi być szybki. I takie też są ID.4 i Explorer.
Pomimo świetnych (ale także nie zaskakujących) osiągów zarówno Ford, jak i VW to nie są sportowcy. Ok, elastyczność jest miła, wciskanie w fotel przyjemne, ale na zakrętach dużo się dzieje. Z kierowcą oraz płynami oba samochody ważą grubo ponad dwie tony. Fizyki oszukać się nie da. Tzn. trochę się da. Ale nie na tyle, żeby ID.4 lub Explorer były motoryzacyjnymi baletmistrzami. Nie zmienia to faktu, że dwa prezentowane samochody prowadzą się pewnie i przyjemnie. Są komfortowe (to ważne) i ciche (to też ważne). Dla kogoś, kto nie miał styczności z mocnym elektrykiem będą totalnym, odjazdowym zaskoczeniem. Dla kogoś, kto jeździł już podobnym samochodem, będą typowym, kolejnym dniem w biurze.
Tani i tańszy
Porównanie cen nowych aut w obecnych czasach przypomina wróżby andrzejkowe. Dane auto dziś ma cenę x, a jutro już jest w promocji. Z elektrykami jest jeszcze ”gorzej”, bo do ceny katalogowej trzeba doliczyć, a raczej odliczyć możliwe państwowe dofinansowania. Tak czy inaczej…
Zdjęcia Volkswagen ID.4
ID.4 kosztuje 148 390 zł. Explorer 169 990 zł. Piszę tutaj o katalogowych cenach aktualnych na sam początek czerwca. VW jest wyraźnie tańszy! Tak? W przypadku topowych odmian rolę się odwracają! ID.4 GTX został wyceniony na 228 490 zł, a 340-konny Explorer na 216 270 zł. Całkiem możliwe, że w momencie, w którym czytasz ten tekst ceny są już zupełnie odwrotne…
Być może spodziewacie się innego werdyktu. Być może trzymacie stronę jednego lub drugiego auta. Ale zarówno ID.4 jak i nowy Explorer są bardzo podobne w przysłowiowym obejściu. Mają inne wdzianko, inne umeblowanie wewnątrz, ale w pozostałych kwestiach są niemalże takie same. Różnice są naprawdę niewielkie. Którego wybrać? Tego, który ci się bardziej podoba! Albo tego, który jest tańszy! Bardziej prostych kryteriów wyboru mieć chyba nie można…
Paweł Kaczor