Po wielu latach nieobecności Ford Explorer powrócił do Europy! Zupełnie nowa, szósta już odsłona tego amerykańskiego SUV-a dostępną jest w wersji hybrydowej o mocy ponad 450 KM! Ile pali, jak ponad 5-metrowe nadwozie sprawdza się w polskich realiach oraz co łączy go z klasycznym Explorerem IV generacji? Odpowiedzi na te pytania poznałem podczas pewnego, mroźnego spotkania.
Świat poznał Forda Explorera w 1990 roku. To właśnie wtedy Ford zaprezentował swojego nowego SUV-a, który stał się prawdziwym hitem sprzedaży w Stanach Zjednoczonych oraz mocno przyczynił się do spopularyzowania tego typu aut za oceanem. Ciekawostką był Ford Explorer Sport, który posiadał tylko jedną parę drzwi.
Nowy Explorer pojawił się raptem 4 lata po debiucie pierwszej generacji. Co prawda nowa odsłona zyskała miano generacji numer dwa, ale de facto była tylko mocniej zmodyfikowanym, starym Explorerem.
Zupełnie nowy model, w pełnym tego słowa znaczeniu pojawił się w 2000 roku. Chociaż 5 lat później Ford znów powtórzył dobrze znany schemat. IV już generacja była tylko zmodyfikowaną ”trójką” i nie zwiastowała prawdziwej rewolucji. Rewolucji, która nastała wraz z debiutem piątej odsłony model, który zapoczątkował nowy styl Explorera kontynuowany w przypadku najnowszej i zarazem prezentowanej generacji.
Duży i większy
Amerykańskie SUV-y rządzą się swoimi prawami. Auto, które dla nas, Europejczyków jest duże, niekoniecznie tak duże może być w amerykańskiej skali. Widoczny na zdjęciach Ford Explorer IV generacji mierzy niespełna 5 metrów długości (do 5 metrów brakuje 10 cm). Jednak długość jego najnowszego wcielenie z łatwością przekracza 5 metrów! Na dodatek, szerokość bez lusterek wynosząca ponad 2 metry także budzi uznanie. Niezależnie od generacji, Explorer to duże auto. Chociaż Amerykanie mają odmienne zdanie na ten temat…
O ile wymiary obu widocznych samochodów są po prostu imponujące i dość podobne, o tyle ich stylistyka zewnętrzna to dwie zupełnie różne motoryzacyjne epoki.
Explorer IV był typowym, amerykańskim SUV-em. Podobnym nie tylko do swojego poprzednika, ale także do swojego pierwowzoru. Twórcy auta uznali jego design za sprawę drugorzędna. Wraz z każdą kolejną generacja poprawiali zmarszczki, pudrowali niedoskonałości, ale nie wprowadzali rewolucji do dobrze znanego i rozpoznawalnego produktu. Czy Explorer IV generacji wyróżnia się czymś na drodze oprócz swoich gabarytów? Pomijając barwy wozu medycznego, które brał udział w sesji zdjęciowej, wrażenie może robić wiele chromowanych elementów, które mocno kojarzą się z autami prosto z USA. Spotkanie jednej ze starszych generacji Explorera na żywo jest niczym przeniesienie się na plan jakiegoś amerykańskiego filmu sprzed lat.
Najnowsze, czyli szóste już wcielenie Explorera to zupełnie inna stylistyczna bajka. Model jest rozwinięciem swojego poprzednika, który totalnie zerwał z dość mdłą kreską nadwozia. Nowy Explorer ma potężny grill (plastikowy ze względu na aktualne normy bezpieczeństwa), stosunkowa małe boczne okna oraz tylną część nadwozia przywodzącą na myśl nowe SUV-y z… Korei. Całość przykuwa wzrok.
Co słuchać we wnętrzu?
Po wnętrzu IV generacji opisywanego modelu widać już ząb czasu. Co prawda kabina jest przestronna i dużo w niej skóry, ale ogólny projekt deski rozdzielczej nie przypomina już współczesnych standardów. Nie sposób także pominąć drewnianych wstawek, które… drewniane nie są (to plastik udający drewno), dużego lewarka automatycznej skrzyni biegów (przypomina swoim kształtem przyrząd do masażu mięśni kegla) oraz zielonego podświetlenia i wielu fizycznych przycisków. Warto wspomnieć, że ta generacja Explorera mogła już posiadać duży ekran pokazujący m.in. wskazania nawigacji. Jak na tym tle wypada najnowsze wcielenie?
Więcej ciekawych porównań znajdziesz tutaj
Pierwsze co rzuca się w oczy tuż po zajęciu miejsca w kabinie jest wszechobecna przestrzeń. Nowy Explorer to duże auto nie tylko z zewnątrz. Drugim elementem jest swoista amerykańskość, która miesza się z elementami dobrze znanymi z na wskroś europejskich Fiesty, Pumy czy Focusa. Z jednej strony panel klimatyzacji przypomina meblościankę, fotele są bardzo obszerne, a deska rozdzielcza została pokryta skórą z wstawkami przypominającymi drewno. Z drugiej, pionowy ekran systemu multimedialnego oraz cyfrowe zegary. Całość wygląda dość… osobliwie, ale potrafi budzić skrajne odczucia. Tym bardziej, że pionowy ekran systemu multimedialnego wyświetla jedynie na 50% swojej powierzchni obraz z kamery cofania czy widok nawigacji z Apple CarPlay lub Android Auto.
Silnik – kiedyś i dziś
Pod maską Explorera IV generacji mógł pracować jeden z dwóch silników. Mniejszy miał pojemność 4 litrów oraz 6 cylindrów w układzie V. Większy, 4,6 litra oraz 8 cylindrów. Obie te jednostki napędowe znane są m.in. z Forda Mustanga.
Słabsza jednostka napędowa oferowała około 210 KM. Mocniejsza około 290 KM. Napęd na cztery koła oraz klasyczna, ramowa konstrukcja pozwalały na zjazd z utwardzonych dróg. Chociaż relatywnie duża moc silnika V8 oraz wyżej wspominana ramowa konstrukcja były specyficznym połączeniem na drogach asfaltowych, o czym nieco później.
Najnowszy Ford Explorer oferowany jest u nas tylko i wyłącznie z jednym silnikiem. Dostępna jest tylko hybrydowa w wersji plug-in. Nuda? Niekoniecznie. Układ napędowy nowego SUV-a Forda oferuje 457 KM oraz aż 825 Nm maksymalnego momentu obrotowego! Skrzynia biegów? 10-biegowy automat. Napęd? 4×4? Osiągi? 6 sekund niezbędne do osiągnięcia 100 km/h.
No to jazda!
Wcześniej wspomniałem, ze połączenie silnika V8 z nadwoziem opartym na ramie daje dość specyficzne wrażenia z jazdy. Na czym one polegają? Z jednej strony silnik ma na tyle dużo mocy, że auto ochoczo wyrywa do przodu. Z drugiej, zawieszenie jest na tyle miękkie i rozkołysane, że zdecydowanie lepiej jest jeździć szybko i na wprost niż dynamicznie zmieniać kierunek jazdy podpierając się lusterkami. Plus za niepowtarzalny dźwięk silnika oraz charakter. Spalanie? A kto by się tym przejmował! Amerykańskie V8 swoje wypić musi!
Dzięki wsparciu silnika elektrycznego, średni apetyt na paliwo w nowym Explorerze budzi większą ciekawość. Auto potrafi przejechać na samym prądzie około 30 km. Po takim dystansie można podłączyć Explorera do prądu i po kilku h znów cieszyć się możliwością bezemisyjnej podróży. A co w przypadku, gdy prąd się całkowicie wyczerpie, a w pobliżu nie będzie akurat gniazdka pozwalającego na uzupełnienie energii elektrycznej? W takim przypadku auto będzie zachowywało się jak typowa hybryda zadowalając się w cyklu mieszanym około 12 l/100 km.
Wysoka moc oraz potężny moment obrotowy zapewniają bardzo dobre osiągi. Jednak wrażenia zza kierownicy są mocno nieoczywiste. Nowy Explorer zaskakuje dynamiką! Niesamowicie chętnie i z dużą łatwością nabiera prędkości. Nie ważne czy mówimy o ostrym starcie z miejsca, czy o przyspieszeniu od 80 km/h do 140 km/h. 3-litrowy silnik benzynowy wspomagany kompresorem robi przysłowiową robotę wydobywając przy tym z siebie miły dla ucha odgłos (chociaż nie tak charakterny jak stare V8).
Pozytywne odczucia budzi również kalibracja zawieszenia. Jest komfortowo. Bardzo komfortowo. Ale dynamiczne starty nie powodują unoszenia przedniej maski niczym w rozpędzającej się motorówce. Również szybciej pokonywane zakręty nie wywołują choroby morskiej. Chociaż auto ma ponad 5 metrów długości więc ciężko jest nazwać go sportowcem. Chyba, że za sport uznamy wpasowanie tego motoryzacyjnego kolosa w statystyczne miejsce parkingowe pod polskim dyskontem…
Cena i podsumowanie
Ceny klasycznego Explorera IV generacji zależą od stanu technicznego auta, wersji silnikowej i wyposażenia oraz od… fantazji sprzedającego. Na rynku spotkać można spotkać tanie egzemplarze, które wymagają nie tylko dużo serca, ale jeszcze więcej pieniędzy w celu przywrócenia im świetności. Są także bardzo zadbane odmiany kosztujące o wiele większe pieniądze. Zdecydowanie łatwiej jest w przypadku najnowszej, salonowej wersji.
Nowy Ford Explorer kosztuje co najmniej 411 500 zł (wersja ST-Line). Testowana odmiana Platinium (bardziej luksusowa) to koszt 413 500 zł. Drogo? W tej kwocie otrzymujemy kawał auta. Przestronnego, praktycznego, bardzo dobrze wyposażonego. Szybkiego, dynamicznego, z mocnym, ale i bardzo oszczędnym nowoczesnym układem napędowym. Wszystkie te cechy zdają się odzwierciedlać cenę. Jednak problem nowego Forda Explorera sprzedawanego w naszym kraju może leżeć gdzie indziej.
Polski klient jest specyficzny. Gdy zobaczy metkę z kwotą ponad 400 000 zł przyczepioną do Forda może szeroko otworzyć usta. Za taka kwotę można już pokusić się o auta konkurencji z logo BMW, Mercedesa lub Audi. Wyposażenie oraz układ napędowy zejdą na dalszy plan. Liczył się będzie bardziej nobliwy znaczek, który zagra na nosie sąsiadom.
Ford Explorer to bez wątpienia auto kultowe. Kultowe dla Amerykanów. Ford Explorer na europejskich drogach także się sprawdzi. Jednak bardziej rozpoznawalna, lokalna czyli europejska konkurencja zdecydowanie bardziej kusi klientów. Zupełnie nowy Explorer jest bardzo dobrym i niemniej ciekawym samochodem. Czy zjedna sobie sympatię klientów? Gdyby spytać o to mieszkańców USA odpowiedź była by oczywista. Jednak w polskich realiach Explorer nie będzie miał łatwego życia i z pewnością nie będzie pierwszym wyborem osoby, która ma do wydania ponad 400 000 zł na nowego, dużego SUV-a.
Paweł Kaczor