Zwycięstwo Toyoty w Le Mans było okazją do pokazania po raz pierwszy prototypu hipersamochodu drogowego o nazwie Toyota GR Super Sport.
Tegoroczny wyścig w Le Mans tylko pozornie przypominał poprzednie edycje. Bez publiczności, bez zwyczajowego miasteczka zbudowanego wokół toru. Przełożony z czerwca na wrzesień był trudniejszym wyzwaniem dla kierowców ze względu na dłuższą noc, ale tak samo jak zawsze morderczy dla maszyn. Toyota była pewniakiem do zwycięstwa i tak się też stało, choć Rebelliony długo wywierały presję na japońskie auta.
Zwycięstwo w Le Mans było okazją do pokazania długo wyczekiwanej nowości od Toyoty. Oczywiście chodzi o auto hybrydowe, a raczej hiperauto. Toyota GR Super Sport – pod taką nazwą toczą się prace projektowe nad drogowym samochodem opartym na rozwiązaniach ze zwycięskiej konstrukcji TS050 Hybrid. Zakamuflowany prototyp zrobił rundę po torze z byłym kierowcą F1 Alexem Wurzem za kierownicą. Hybrydowy układ napędowy GR Super Sport bazuje na silniku 2.4 l V6 i łączna moc systemowa oscyluje wokół 1000 KM.
Toyota buduje ten samochód w oparciu o nowe przepisy FIA WEC
World Endurance Championship od sezonu 2021 ma się zmienić nie do poznania. Znikną przepisy o klasie prototypów LMP1, a w ich miejsce ma powstać nowa klasa Hypercars – wyścigówek bazujących na autach drogowych. Stworzenie drogowych wersji będzie obowiązkiem homologacyjnym, a minimalna liczba wyprodukowanych egzemplarzy wynosi 20 sztuk. FIA zaprosiła do rozmów na temat nowych przepisów wielu producentów. Swój udział potwierdzili już Aston Martin, Scuderia Cameron Glickenhaus i właśnie Toyota. Grupa Renault ma przejąć wycofujący się z rywalizacji zespół Rebellion i startować w barwach Alpine. Od sezonu 2022 także Peugeot dołączy do stawki i powróci do Le Mans. Wygląda więc na to, że zakończy się dominacja jednej marki po wycofaniu się Audi oraz Porsche z klasy LMP1. To zwiastuje tylko coraz ciekawsze wyścigi w przyszłości. Nie możemy się doczekać!
Wracając do GR Super Sport, prototyp jest w fazie testów drogowych i torowych. Nie znamy daty debiutu, ale przypuszczalnie będzie to przed startem nowego sezonu, bo wersja wyścigowa musi uzyskać homologację. Cena każdego egzemplarza drogowego będzie oscylować wokół $1 mln i naturalnie ten samochód z miejsca stanie się gorącym towarem na rynku. Toyota zyska porządnego halo-cara dla całego swojego oddziału Gazoo Racing.
Bartłomiej Puchała
fot. Toyota