Chmury dymu, dziesiątki super aut, popisy kaskaderskie, drifting, mecz piłki samochodowej i występ trzech największych gwiazd dziennikarstwa motoryzacyjnego na świecie – to wszystko i jeszcze więcej przeszło już niestety do historii. Oto pierwsza w internecie, świeżutka jak ciepłe bułeczki relacja z najważniejszego wydarzenia motoryzacyjnego ostatnich lat w Polsce – Top Gear Live w ramach Verva Street Racing. Zapraszamy!
Na ten dzień czekali wszyscy fani motoryzacji w Polsce. W ramach rozgrywającego się na ulicach Warszawy od 2010 roku Verva Street Racing, Stadion Narodowy gościł Top Gear Live, niesamowite widowisko twórców najbardziej rozpoznawalnego, brytyjskiego programu motoryzacyjnego – Jeremiego Clarksona, Richarda Hammonda i Jamesa Maya. Mnie oczywiście też nie mogło zabraknąć!
łumy ustawiały się przed Stadionem od godziny 17. O 18:30 otworzono bramki i wbrew wszelkim obawom, cała akcja wejścia na teren imprezy odbyła się nadzwyczaj sprawnie. Od godziny 19 do 20 zaplanowano typową dla dużych imprez, rozgrzewającą widzów zabawę. W ślad za amerykańską modą ze stadionów NBA, kamera wyszukiwała ludzi, którzy pokazywani na telebimach, proszeni byli przez konferansjera o proste zadania – przytulanie, całowanie, machanie… Ze specjalnych armat wystrzeliwano też do najgłośniejszych widzów koszulki sponsora. Na pierwsze danie, przed właściwą imprezą podano m. in. wyczyny rowerzystów, rajd fiatów 126p z udziałem mniej znanych polskich celebrytów, pościg amerykańskich radiowozów oraz.. stającą na tylnych kołach, buchającą ogniem ciężarówkę. Początek imprezy trochę mnie przeraził i miałem obawy, że wieczór upłynie mi pod znakiem przaśnego polskiego wesela. Na szczęście myliłem się.
Punktualnie o godzinie 20 rozpoczął się pokaz Verva Street Racing – głównego sponsora imprezy. Do godziny 21, prawie 50 tysięcy widzów zobaczyło wyścigi, w których udział wzięły samochody z Porsche Cup, NASCAR, mistrzostw w driftingu, rajdów Polski i rozpoczynającego się w styczniu 2014 Dakaru. Bohaterami wieczoru byli m. in. Adam Małysz, Kuba Przygoński oraz Michał Bębenek.
Prowadzący tę część imprezy Adam Kornacki, Patryk Mikiciuk i Tomasz Zimoch zagrzewali widzów do czynnego udziału w widowisku. Była więc meksykańska fala oraz mierzenie ilości decybeli okrzyków i oklasków. Najciekawszym momentem Verva Street Racing okazała się prezentacja najnowszych modeli AMG Mercedesa – w tym premiera najmocniejszej A-klasy. Podsumowaniem godziny z Verva Street Racing był wybór najlepszego kierowcy spośród czterech, rozegranych tego wieczora wyścigów na Stadionie Narodowym. Głosami publiczności zwyciężył Adam Małysz (nie było zaskoczenia), który otrzymał złoty laur. Jeśli myślicie o nim nadal jak o skoczku narciarskim, to czas spojrzeć na niego świeżym okiem! Skoki ciężkim, terenowym samochodem w jego wykonaniu, choć na pewno odpowiednio przygotowane, przykuły moją uwagę i przyznam, że trzymanie kciuków za Małysza to powinność każdego fana motorsportu.
Kiedy ogłoszono koniec tej części imprezy i włączono zegar, który na telebimach odliczał każdą sekundę przez dłuuugie 15 minut każdy fan motoryzacji wiedział po co przyszedł tego dnia na Stadion Narodowy. Sekundy ciągnęły się w nieskończoność i wreszcie, o 21:15 Jeremy Clarskon, Richard Hammond i James May wjechali na płytę Stadionu Narodowego obrotową sceną… na kołach, która napędzana była silnikiem spalinowym od Corvetty o mocy bagatela 580 KM. Prowadził oczywiście Clarskon, który zaproponował publiczności pokaz bączków jeżdzącą, plującą wściekle ogniem sceną. Dla mnie, fana Top Gear od przeszło 10 lat, dokładnie w tym momencie na dobre rozpoczęło się widowisko. Trójka z Top Gear wjechała na specjalnej, napędzanej silnikiem V8 i kierowanej przez Jeremiego Clarskona scenie!
Prawie dwugodzinny pokaz na Stadionie Narodowym w Warszawie, poza standardową porcją brytyjskiego humoru zawierał w sobie jazdę precyzyjną Fordami Focusami RS, drifting, wyścigi rydwanów, w których rolę koni odgrywały skutery, grę samochodami w curling, pojedynek polskiej i angielskiej motoryzacji (tu miłośnicy FSO mogą dostać palpitacji serca, gdyż Polonez przejściówka otrzymał cios od wystrzelonego z katapulty motocykla Hammonda – kara za przegraną w wyścigu), przejazd palących się samochodów, rewię mody ponad 20 najdroższych samochodów świata. Wśród nich m.in. Ferrari 458 Italia, Lamborghini Aventador, Audi R8 Spyder, Ford GT, Rolls-Royce Phantom czy McLaren MP-12C. Zwieńczeniem wieczoru był mecz piłki nożnej… samochodami (tym razem padło na Suzuki Swift) Polska:Anglia, w której nasza reprezentacja wygrała 6:3 (ciekawe jak będzie niebawem na Wembley?). Poza wspomnianą już trójką z Top Gear nie zabrakło też Stiga (czy był nim Ben Collins?), który podczas meczu samochodo-piłkarskiego przeszedł na naszą stronę wbijając Angolom dwie bramki.
Ze Stadionu wyszedłem ubawiony w stylu Top Gear z poczuciem, że dodam do kolekcji wrażeń kolejne, całkowicie niepowtarzalne. O przaśnym początku zupełnie zapomniałem.
———————————————————————————–
Jak dotąd Top Gear Live zobaczyło ponad 1,5 miliona widzów na całym świecie, a każda trasa wiąże się z interesującymi statystykami: co roku podczas jej realizacji wykorzystuje się 135 ciężarówek, 3 statki, 1 samolot transportowy oraz ponad 150 zestawów opon. W Warszawie Top Gear Live zelektryzowała niemal 60 tys. zgromadzonych na Stadionie Narodowym widzów. Brytyjskie show jeszcze nigdy nie odbyło się przed tak liczną publicznością.
zdj. Top Gear