Historia BMW obfituje w doskonałe wzorce designu. Niektóre z nich całkiem zapomniane przez obecnych stylistów BMW. Oto 5 pięknych i ponadczasowych modeli BMW, o których mało kto pamięta.
Patrząc na obecne modele BMW mam wrażenie, że ta marka idzie w złą stronę. To wciąż dzieła techniki i bardzo szybkie auta dające frajdę na torze, ale gdzieś z nich uszła lekkość linii. Przykładowo nowe BMW M3/M4 sprawiają, że z nostalgią patrzę na M3 generacji E46 i E92. Z technicznego punktu widzenia te dwa auta są o niebo gorsze niż obecnie produkowane eMki. Mają jednak to coś, co przyciąga. Wątpię, by obecni nastolatkowie po latach tak jarali się obecnym M3 jak ja jaram się tamtą generacją. To jedno z nielicznych BMW, które mi się podoba.
W poszukiwaniu historycznych inspiracji postanowiłem zagłębić się trochę bardziej i być może przypomnieć stylistom BMW o wzorcach z przeszłości. Nie będą to jednak oczywistości, bo o takich Bawarczycy nie zapomnieli. Mieliśmy przecież świetne modele Hommage oddające hołd staremu M1 czy przedwojennym, wyścigowym 328. Znalazłem 5 modeli, które w swoich czasach wyróżniały się ponadprzeciętnym designem i nosiły na sobie znaczek bawarskiej, biało-niebieskiej kratki.
BMW 507 Vignale
Historię BMW 507 należy zacząć od wspomnienia o jednym z bardziej utalentowanych designerów niemieckich. Albrecht Graf von Goertz wyróżniał się na tle innych niemieckich stylistów, bo nauki pobierał od znakomitego Raymonda Loewy. Ten z kolei znany jest głównie jako guru wzornictwa przemysłowego. Generalnie gość jest sam w sobie tematem na osobny artykuł. W każdym razie jego podopieczny, Graf von Goertz, z którym razem projektowali m.in. Studebaker’y, trafił potem do firmy BMW. Jednym z jego sztandarowych dzieł jest BMW 507 – ultradrogi, ekskluzywny i stworzony z myślą o rynku amerykańskim roadster.
Sprzedaż szła słabo, bo auto było za drogie, ale BMW nieśmiało zaczęło myśleć o stworzeniu wersji coupe dla 507. Ostatecznie powstały dwa takie samochody. Jeden we francuskim studio Pichon-Parat, a drugi pod okiem Giovanniego Michelottiego w Vignale. To dość zabawne, bo francuska wersja mogłaby śmiało rywalizować z i3 o miano najbrzydszego BMW w historii, a ta od Vignale zachwyca pod każdym względem. Pod maską obu pracuje ten sam silnik co w zwykłym 507, czyli 3,2 l V8 o mocy 150 KM. Opisywane coupe od Vignale powstało w 1958 r. i istnieje do dziś.
BMW 503
Model 503 zadebiutował chwilę wcześniej niż 507, ale oba auta dzielą ze sobą wiele podzespołów (BTW gdzie był Peugeot z protestem dotyczącym nazewnictwa?). Oczywiście 503 też wyszło spod ręki Albrechta von Goertza. Zdolnego, młodego stylistę polecił do tego projektu dealer BMW na USA, Max Hoffmann. To on podsunął zresztą cały pomysł na ekskluzywne, duże coupe i kabrio rywalizujące m.in. z Mercedesem 300SL. Jak się później okazało 503 nie odniosło sukcesu na miarę oczekiwań. Kosztowało zbyt dużo, bo 29 950 DM za coupe, a dopłata do kabrio wynosiła jeszcze 3000 DM. Powstało ledwo 412 sztuk wszystkich wersji od 1955 do 1960 r.
Pod maską 503 pracował ten sam aluminiowy silnik 3,2 l, ale o mocy mniejszej o 10 KM. To nie przeszkadzało osiągać prędkości maksymalnej 190 km/h, a na pokładzie nie zabrakło luksusów na miarę wysokiej ceny auta. Mam na myśli m.in. radio i hydraulicznie opuszczane szyby, które po liftingu zmieniono na elektryczne. No właśnie, mimo znikomej liczby egzemplarzy były dwie serie BMW 503. Do grudnia 1957 r. auto miało gładkie boki i dźwignię biegów w kierownicy. Później na aluminiowym nadwoziu pojawiły się ozdobne listwy, a dźwignia biegów znajdowała się w podłodze.
BMW 700 coupe
Trzeba pamiętać, że BMW przed wojną nie miało wcale długiej tradycji budowania automobili. Najpierw licencyjne Austiny Seven pchali jako BMW Dixi bez większych zmian, potem dopiero marka zaczęła się rozkręcać poprzez motorsport. Po wojnie wciąż BMW nie miało takiej rangi jak chociażby Mercedes, a tworzyli duże limuzyny rywalizujące z 'gwiazdami’ ze Stuttgartu. Modele 501, 502, 503 i 507 okazały się porażkami. W Niemczech nie bardzo było ludzi stać na takie auta, a w USA klienci woleli rodzime produkcje. BMW stanęło na skraju bankructwa, musiało schować dumę do kieszeni i zacząć produkować mikrosamochody.
Największy wpływ na odbicie się od dna miała licencyjna Isetta, trójkołowy mikrosamochód zbudowany na bazie motocykla. Potem firma mogła sobie pozwolić na powiększenie Isetty do formy 4-kołowej (BMW 600) i dalszy rozwój. Następcą Isetty i modelu 600 było BMW 700 w wersji sedan, coupe i kabrio. Ten mały samochodzik jest jednym z nielicznych modeli bawarskiej marki, który w ogóle nie ma 'nerek’ na przodzie. Niemcy zwrócili się o projekt nadwozia do znajomego już Michelottiego. Ten odwdzięczył się ładną karoserią uwzględniającą aktualne trendy. Mam tu na myśli przede wszystkim tył z małymi 'skrzydłami’ wzorem aut brytyjskich czy amerykańskich. Bagażnik znajdował się z przodu, wraz z kołem zapasowym i zbiornikiem paliwa. Z tyłu pracował silnik 2-cylindrowy 700 ccm o mocy 30 KM. BMW 700 był sukcesem, jakiego firma potrzebowała – sprzedało się 143 tys. sedanów, 36 tys. coupe i 2,5 tys. sztuk kabrioletu. Można było z optymizmem patrzeć w przyszłość, a tą miały stanowić pełnoprawne modele klasy średniej tzw. Neue Klasse.
BMW-Glas V8 Fastback by Frua
Równocześnie z debiutem linii modeli znanych jako Neue Klasse, czyli podczas IAA we Frankfurcie w 1961 r. zadebiutowało coś jeszcze. Był to model 3200 CS Bertone. Włoska karoseria połączona z odświeżonym silnikiem V8 pamiętającym modele 503 i 507 pozostała niemal niezauważona. Przez 5 lat wyprodukowano 587 egzemplarzy i wydawało się, że BMW na dobre pożegna się z klasą wyższą. Nic bardziej mylnego, bo napędzana sukcesem BMW 1500 marka postanowiła w 1966 r. przejąć fabrykę Hansa Glasa. Pan Glas zasłynął przede wszystkim z budowy Goggomobila, ale potem doszedł aż do etapu dużych coupe, zanim firma padła. BMW przejęło wszystko z dobrodziejstwem inwentarza, a więc postanowili kontynuować produkcję dużego GT – Glas 2600 V8. Zmieniono tylko znaczki, bo projekt Pietro Frua był zdecydowaną zaletą tego auta. Wyprodukowano 698 sztuk wszystkich wersji Glas-BMW z silnikami V8 konstrukcji Glasa.
Mimo braku sukcesów w klasie wyższej zarząd BMW zdecydował, że duże coupe z V8 powinno mieć następcę. Ponownie zwrócili się do Pietro Fruy, a ten stworzył model, który widzicie na zdjęciu. Modna karoseria typu fastback zalatuje trochę stylem Alfy Romeo Montreal. Frua nadrobił jednak braki z przodu i dodał małe, chromowane nerki. Pod maską nadal było V8 Glasa w wersji 3-litrowej. Auto było prezentowane od 1967 do 1969 r. na różnych salonach samochodowych, ale nigdy nie wyszło z fazy prototypu. Wyglądało na to, że wreszcie BMW postanowiło zrezygnować z tego segmentu, który od prawie 20 lat przynosił im same porażki. Dalsze losy tego auta nie są do końca znane, ale samochód istnieje. Kilka lat temu przeszedł renowację i znowu lśni tak, jak podczas IAA Frankfurt w 1967 r. Więcej o tym one-off przeczytacie na stronie Bimmer Life.
BMW E9
Oczywiście nie było tak, że zrezygnowano z GT z mocną V-ósemką pod maską, bo tak trzeba było. Po prostu BMW skupiło się na rozwoju linii modeli coupe E9, które od 1965 r. sprzedawały się dosyć dobrze. Początkowo z silnikami o pojemności 2 l model ten oznaczony był jako 2000 CS. Projekt nadwozia był dziełem własnym BMW, choć karoserie powstawały w zakładach Karmanna w Osnabrucku. Później silnik powiększono do 2,8 l, a finalnie auto przeszło dużą modernizację i dostało silnik 3-litrowy. Jak to i dziś w BMW, gama modelowa była stopniowana do coraz bardziej hardkorowych wersji. Było zwykłe E9 CS, równolegle z nim oferowano bardziej dopasione CSi. Potem powstało sportowe, lekkie CSL (1098 sztuk) oraz to samo z wyścigowym bodykitem znane jako Batmobile. To już kolekcjonerski kąsek, bo wyprodukowano jedynie 167 egzemplarzy.
BMW serii E9 to kwintesencja bawarskiej marki. Ten samochód jest bezwzględnie piękny niezależnie od wersji. Właściwie podobają mi się bardziej te zwykłe wersje turystyczne niż CSL czy Batmobile. Na dodatek E9 posiada miks cech, które definiują BMW po dziś dzień. Jest oczywiście 'rekinem’ z nosem pochylonym do przodu i parą okrągłych reflektorów na stronę. Posiada w linii bocznej tzw. Hofmeister Kink, czyli podcięcie linii szyb przy zejściu tylnego okienka. Posiada pod maską wyłącznie silniki R6 i przyczyniło się do rozsławienia marki w wyścigach na całym świecie. Czy coś pominąłem?
Najpiękniejsze BMW, czyli współpraca niemiecko-włoska
Jak wynika z pobieżnego przeglądu, najlepsze moim zdaniem projekty samochodów BMW wyszły głównie z włoskich biur projektowych. Vignale, Michelotti i Frua to uznane marki w świecie designu, choć swoje 5 groszy dołożył też legendarny Albrecht von Goertz. Każdy z tych kilku samochodów mógłby być inspiracją dla dzisiejszych modeli bawarskiej marki i niepotrzebne byłyby ogromne nerki – część z tych aut w ogóle ich nie miała!
Na koniec jeszcze jedno zdjęcie E9, które kiedyś spotkałem zupełnie przypadkowo.
Bartłomiej Puchała
fotografia nagłówkowa: Bonhams