Kontynuujemy przegląd rynku. Po najtańszych propozycjach przekraczających 500 koni przyszedł czas na nieco niższy pułap – 400 KM.
Odpowiadamy na głosy Czytelników podpowiadające, by stworzyć kontynuację serii, w której przeglądamy polski rynek samochodów pod kątem najtańszych propozycji spełniających kryterium mocy. Tym razem obniżamy poprzeczkę do okrągłych 400 KM, co i tak jest konkretną wartością. Choć pewnie dla wielu z Was numer 1 będzie oczywisty, to po drodze kilka pozycji może być zaskakujących.
Tak jak poprzednio kwoty podane przy autach wyznaczają wartości brutto z oficjalnych danych i cenników producentów. Dotyczą modeli rocznika bieżącego i nie uwzględniają promocji ani żadnych dodatków z list wyposażenia opcjonalnego. Wszystkie wymienione auta są dostępne w oficjalnych polskich sieciach dilerskich. Zaczynamy od miejsca 10.
10. Jaguar I-Pace – 354 900 zł
Od razu na miejscu 10 lekkie zaskoczenie. Nowinka od Jaguara to całkowicie elektryczny model I-Pace będący jak widać całkiem rozsądnie wyceniony jak na swoje osiągi i poziom technologii. Moc jego elektrycznych silników to równe 400 KM dzięki czemu ten samochód przyspiesza do 100 km/h w 4,8 s. Bateria o pojemności 90 kWh ładuje się do 270 km zasięgu w zaledwie godzinę ( w punkcie ładowania). Pełny zasięg podawany przez producenta wynosi do 480 km. Za podaną kwotę dostaje się wersję S. Jest już dość dobrze wyposażona, bo posiada nawigację i łączność ze smartfonami, oświetlenie LED i audio Meridian. Brakuje mu za to skórzanej tapicerki.
9. Mercedes GLE 500e – 354 000 zł
Tym razem hybryda. Od razu zdradzę, że jest to jedyny Mercedes w zestawieniu i to z tak wysokiej półki. Stało się tak głównie dlatego, że mniejsze modele nie mają wersji przekraczającej 400 KM. Propozycje nieco słabszych AMG np. C 43 AMG mają tylko 367 KM, a większe modele np. E 53 AMG nie zmieściły się w zestawieniu. Dlatego honoru Stuttgartu broni hybrydowe GLE 500e – jego silnik spalinowy V6 generuje 333 KM, a elektryczny 116 KM. Łączna wartość to 442 KM, co pozwala rozpędzić tego kolosa do setki w 5,3 s. Jest przy tym dość oszczędny, choć w spalanie podawane przez producenta nie ma co wierzyć (3,3-3,7 l/100 km). Auto jest nie pierwszej świeżości i niestety widać to w środku – więcej na temat szczegółów możecie przeczytać w naszym teście. Jeśli ktoś jednak woli bulgot V8 to może skusić się na droższe GLE 500 – kosztuje od 366 500 zł.
8. Volvo XC90 T8 – 345 200 zł
XC90 jest największym SUV-em Volvo, ale i dla auta tej wielkości znalazło się miejsce w Top 10. Jest to zresztą rywal rynkowy opisanego wyżej Mercedesa GLE. Oba auta to hybrydy i jak widać, korzystniej wypada Volvo – jest nowocześniejsze, konstrukcyjnie młodsze, tańsze i moim zdaniem ładniejsze. Jest to kolejna hybryda, a moc zestawu w tym przypadku wynosi 408 KM. Co ciekawe wersję T8 można kupić w dwóch konfiguracjach: standardowej 7-miejscowej i luksusowej, gdzie z tyłu są dwa osobne fotele. Wersja Excellence, bo o niej mowa, to rodzynek w rodzinie XC90 kosztujący 533 900 zł. Różnica w stosunku do najtańszego 400-konnego wariantu wynosi więc aż 188 700 zł!
7. Volvo S90 T8 – 326 300 zł
Kto nie lubi lub nie potrzebuje SUV-a może skierować się do salonu Volvo po S90 z tym samym zestawem napędowym, co XC90. Dysponując tym samym budżetem można więcej wydać na dodatki do limuzyny. Różnicę świetnie zniweluje system audio Bowers & Wilkins, który wart jest każdego grosza z sumy 16 010 zł jakie trzeba na niego wydać. Oprócz tego w standardzie S90 ma klasę, świetne wykończenie i niepowtarzalny, skandynawski styl.
6. Audi TT RS – 321 600 zł
Pierwsza propozycja na liście, która nie jest autem kojarzącym się z ekologią. Audi TT to z natury mały rozrabiaka, a jak pod maską jest świetny, mocny i pięknie warczący motor 5-cylindrowy TFSI, może to być naprawdę szybka i rasowa bestia. Silnik to największa zaleta tego modelu obok napędu quattro. Kto nie dysponuje kwotą 321 600 zł lub wyższą może kupić sobie ostrą, choć nie tak rasową wersję TTS z silnikiem 2.0 TSI. Królem pozostaje jednak TT RS kosztujący aż 90 tys. więcej niż drugie najdroższe TT. Jest to bezkompromisowe auto, stąd też taka cena. Jego moc to równo 400 KM.
5. Infiniti Q60S – 276 100 zł
Mieliśmy przedstawicieli Niemiec, Wielkiej Brytanii i Szwecji, zatem czas na Japonię. A mamy tutaj mocnego reprezentanta, bo Infiniti Q60S to kawał dobrego samochodu o cechach Gran Turismo. Ma odwracającą głowy przechodniów sylwetkę, szczególnie w takiej konfiguracji jak na zdjęciu: głęboki ciemnoczerwony lakier i ciemne felgi. Pod maską też prawilnie – 3-litrowa jednostka twin turbo rozwija 405 KM. Za podaną kwotę kupimy egzemplarz ze średniej półki wyposażenia. Za nieco ponad 307 tys. złotych można mieć topową wersję Sport Tech z nawigacją i wypasionym systemem audio BOSE. W całym tym miodku musi być jednak łyżka dziegciu bowiem Infiniti ma szeroko krytykowany elektroniczny układ kierowniczy realizowany bez fizycznego połączenia kierownicy z kołami. Odbiera to nieco radość z jazdy samochodem. Mimo wszystko warto zauważyć, że nawet w droższej wersji wyposażenia Q60S jest tańsze niż szóste w rankingu Audi.
4. Audi RS3 – 261 500 zł
Jeśli wcześniej na liście znalazło się Audi TT RS, to naturalną sprawą jest, że RS3 też się na niej znajdzie. Jest to bowiem bardziej praktyczna i tańsza odmiana dzieląca z TT RS wiele podzespołów, przede wszystkim silnik TFSI o mocy 400 KM. Podana kwota wystarczy na kupno egzemplarza w wersji nadwozia Sportback. Moim zdaniem ładniejszy jest sedan, który w przypadku A3/S3/RS3 ma wyjątkowo udaną bryłę nadwozia. Taka wersja kosztuje nieco więcej, bo 269 900 zł, co jednak nie wpływa na pozycję Audi w rankingu. Ogólnie Audi RS3 jak i wcześniejsze TT RS to przykłady wymierających gatunków, bo tak duże i mocne silniki w tak małych autach masowo znikają z rynku. Teraz nawet Volvo XC90 nie ma silników powyżej 2 litrów, a w Audi RS3? Proszę bardzo, 2,5 litra i 5 cylindrów. Śpieszmy się kupować te auta, tak szybko odchodzą!
3. Volvo XC60 T8 – 256 700 zł
Można by powiedzieć, że to się robi nudne, ale to znów Volvo. XC60 jest naturalnie tańsze niż rodzina modeli ’90’, a ma takie same jednostki napędowe, więc odziedziczyło także wersję hybrydową T8 o mocy 408 KM. Oczywiście jest to auto lżejsze niż poprzednicy, a więc i bardziej dynamiczne i oszczędne. Gdyby na rynku było już najnowsze S60 to pewnie ono zgarnęłoby laur najtańszego szwedzkiego auta o mocy 400+. Póki co jednak ten tytuł przypada XC60.
2. Infiniti Q50S – 247 187 zł
Drugie Infiniti zawędrowało bardzo wysoko, bo aż na drugą pozycję. Opisywane wcześniej Q60S to nic innego jak Q50 w nadwoziu coupe, zatem w ciemno można obstawiać, że Q50S dzieli z nim silnik. Jednostka ta ma 3 litry i 405 KM i pozwala rozpędzić auto do 100 km/h w 5,1 s. Niewątpliwymi zaletami Infiniti jest bogate wyposażenie, przyjemny dla oka styl i właśnie osiągi. Niestety model ten cierpi na ciasne wnętrze – chociaż ma spory bagażnik (500l) – a także posiada to samo nietypowe rozwiązanie co Q60S, czyli elektryczny układ kierowniczy. Oprócz modelu 3-litrowego w ofercie japońskiego producenta jest także silnik 2.0t o mocy 211 KM oraz hybryda o mocy 364 KM. Miłośnicy diesla mogą zamówić takie auto z motorem 2,2 170 KM.
1. Ford Mustang GT – 195 300 zł
Mustang. Wielu z Was na pewno wytypowało zwycięzcę bezbłędnie, bo Ford Mustang znany jest z doskonałego przelicznika ceny na konie mechaniczne. Obecnie jesteśmy na etapie przejściowym – ze sprzedaży wychodzi wersja przedliftowa, by ustąpić miejsca bardziej dopracowanemu następcy. Model GT zachowa swój silnik 5,0 V8, ale zostanie on wzmocniony do 450 KM. W ten sposób Mustang deklasuje konkurencję nie tylko przepaścią cenową, ale także znacznie przekroczoną granicą 400 koni. Ford wyeliminował najsłabszy element tego samochodu – automatyczną skrzynię 6-biegową zastąpi nowa o dziesięciu przełożeniach. Jeśli mowa o pieniądzach to kwota poniżej 200 tysięcy starczy na Mustanga w wersji coupe z ręczną skrzynią i bez dodatków, ale nawet topowy egzemplarz kabrio z automatem i absolutnie wszystkimi opcjami będzie kosztował 246 200 zł, a więc mniej niż kolejne auto na tej liście!
Czas na małe podsumowanie. Zwycięzca mógł być tylko jeden i został nim jedyny przedstawiciel marki popularnej w całym TOP 10. Pozostałe propozycje to segment premium zdominowany przez Volvo i Infiniti. Widać, że najbardziej rozsądne cenowo propozycje pochodzą od marek aspirujących, nie od liderów. Audi, BMW ani Mercedes nie mogą zaproponować równie atrakcyjnie wycenionych aut akurat w tym fragmencie rynku. Aż dwa auta Audi w tym zestawieniu to dobry wynik, ale dotyczą aut o marginalnym znaczeniu dla całej marki – mam tu na myśli głównie TT RS, ale i RS3 jest niszową propozycją z ceną o dobre kilkadziesiąt tysięcy wyższą niż cała reszta gamy A3/S3. Zaskoczyć może ilość modeli hybrydowych, a już najbardziej pozycja Jaguara I-Pace. To doskonały przykład, że nowoczesne, napakowane technologią auto elektryczne może być w miarę rozsądnie wycenione. Być może dzięki temu zobaczymy I-Pace nie tylko w katalogu, ale zaczną się one pojawiać także na ulicach.
Pozostaje tylko na koniec zastanowić się które auto sam bym wybrał? Mustang kusi brzmieniem i osiągami, ale przeszkadza mi w nim kompletny brak dyskrecji. Jaguar? Szalony i futurystyczny, a to pożądane cechy w moim przypadku, ale jak do tej pory elektryczna motoryzacja przyprawiła mi o wiele więcej stresu niż bym sobie tego życzył. Z wyglądu podoba mi się też Inifniti Q60S – ostatnio widziałem takie na trasie i wygląda wręcz obłędnie. Mimo to wybrałbym sobie Volvo S90, bo po prostu lubię limuzyny, a te ze Szwecji należą do najlepszych.
Zachęcam do przeczytania naszych testów wybranych aut z tej listy, które dostępne są pod linkami wkomponowanymi w tekst. Kolejne zestawienie będzie obejmować najtańsze auta o mocy 300 KM lub wyższej. Stay tuned!
Bartłomiej Puchała
Zdjęcia pochodzą z zasobów producentów lub z materiałów wcześniej publikowanych na motopodprad.pl