Kosztuje 350 złotych, a oferuje wszystko co powinna. Do tego w pudełku znajdziemy mały bonus. O czym mowa? O kamerce samochodowej Xblitz GO SE, którą miałem ostatnio czas chwilę potestować.
Nasz dział technologie nie tętni tak życiem, jak choćby dział testów samochodów, ale od czasu do czasu trzeba sprawdzić co tam się na rynku dzieje. A w kategorii wideorejestratorów naprawdę jest w czym przebierać. Od markowych europejskich marek, po te azjatyckie z górnej, jak i niższej półki. Co ważne, w tym wyścigu zbrojeń do powiedzenia coś mają również Polacy. I tak właśnie do testów wpadła mi kamera samochodowa Xblitz.
Wygląd inny niż wszystkie
Ja jestem fanem rozwiązania, w którym kamera samochodowa jest niewielka i nie zajmuje połowy przedniej szyby samochodu. Stąd też najbardziej cenię kwadratowe urządzenia z niedużym uchwytem. Taki właśnie jest GO SE z 2-calowym wyświetlaczem.
To co jednak zaskoczy to ilość diod wokół obiektywu. Mają one pomagać w nocnych nagraniach, ale jak pewnie się domyślacie, to tylko niewielki dodatek.
Od strony wyświetlacza znajdziemy jednak wystarczający ekran i kilka guzików funkcyjnych. Same materiały wydają się dosyć dobre, ale plastiki nie przeżyją raczej ciężkiego traktowania lub większych upadków.
Bonusy w pudełku
W zestawie za około 350 złotych nowy właściciel otrzyma wszystko co jest potrzebne, a nawet więcej. Brakuje tylko karty SD, ale to norma. Oprócz urządzenia otrzymujemy fajny uchwyt, do którego podłączamy kabel (nie do kamerki), wspomniany kabel zasilający do gniazda zapalniczki (dość długi), kabel do komputera lub gniazda USB (miły dodatek), instrukcję oraz adapter kart MicroSD do komputera. Zwłaszcza ta ostatnia opcja przypadła mi do gustu bo w czasach małych netbook’ów brakuje takich wejść naszym komputerom.
Bajecznie prosty montaż
Kwestia podłączenia kamery to naprawdę prosta sprawa. Uchwyt działa intuicyjnie, a wszystko pasuje na klik. Kilka chwil i możemy ruszać, a długi kabel spokojnie można poupychać w zakamarki naszego auta, by kabel nie szpecił wnętrza.
To co ważne, to fakt, że Xblitz GO SE działa również na wbudowanej baterii. Dzięki temu nawet bez podłączonego urządzenia do samochodu damy radę przejrzeć nagrane pliki lub wybrać odpowiednie ustawienia (wszystko oczywiście po polsku). Szanuje taką możliwość, bo często nawet w droższych sprzętach jest to niemożliwe.
Garść technikaliów
Xblitz korzysta z sensora SONY IMX323 z kątem widzenia nawet do 170 stopni i nagrywa w FULL HD w 30 klatkach na sekundę. Oczywiście posiada czujnik ruchu, tryb parkingowy lub tryb robienia zdjęć. Niestety nie nadpisuje starych plików na karcie, więc trzeba usuwać je samodzielnie.
Poza tym ma szereg fajnych wyjść, dzięki którym kamerkę możemy od razu podłączyć do telewizora lub monitora. Służą tego wejścia mini HDMI lub analogowe AV-IN.
Xblitz GO SE – nagrania
Czas jednak wrócić do najważniejszego – czy ta kamera nagrywa obraz tak jak powinna? Oczywiście nie oczekujmy tu nagrań z nowych smartfonów lub kamer sportowych, ale jest naprawdę dobrze. Kolory są wyraźne, a szybkość nagrań wystarcza, by bez problemu odtwarzać zachowane filmy. Nawet w nocy spokojnie można odczytać tablice rejestracyjne z aut jadących przed nami.
W trudniejszych warunkach atmosferycznych i szybszych prędkościach czasem obraz potrafi zaszumić, ale nie ma co się dziwić – niewiele wideorejestratorów radzi sobie z takim testem.
Podsumowując
Jeśli w waszym aucie nie ma jeszcze kamerki samochodowej i jesteście „na kupnie” warto rozglądnąć się za modelami Xblitz. Testowany model to tylko jeden z kilku produktów marki, ale trzeba przyznać, że to rozsądna propozycja. Nie kosztuje kokosów, nagrywa solidnie i ma takie funkcje, z których będziecie korzystać. Owszem, mogłaby się przydać jeszcze funkcja z mapą fotoradarów, ale kto pamięta, żeby ją aktualizować!
Wracając do meritum – z tym sprzętem jestem na tak!
Konrad Stopa