Wszystkie oczy na wschód, bo właśnie stamtąd przybyło do nas EX30 – najbardziej odjechane Volvo od czasów 480 Turbo.
Volvo należy do koncernu Geely od 2010 roku, ale aż do niedawna te zależności nie były w ogóle widoczne. Chińczycy wykładali pieniądze, które Szwedzi inwestowali między innymi w nowe platformy i napędy. Z punktu widzenia klienta nic się nie zmieniło, oprócz tego że marka Volvo mogła sobie pozwolić na stworzenie kilku naprawdę dobrych modeli, które znalazły rzeszę odbiorców. Ten porządek rzeczy wydawał się korzystny dla wszystkich stron.
Jednak od kiedy Volvo odważniej idzie w kierunku elektrycznej przyszłości, sytuacja wydaje się zmieniać. Zamiast opracowywać wszystko od nowa jak wcześniej, marka po prostu wykorzystuje istniejącą technologię dostępną w ramach koncernu oraz przenosi produkcję do Chin. Właśnie z Państwa Środka przyjechał do nas najmniejszy z nowych Volvo – model EX30 mający brata bliźniaka o nazwie Zeekr X.
Chińskie nie znaczy gorsze
Im częściej mam styczność z chińską motoryzacją, tym bardziej się do niej przekonuję. Samochody spalinowe z Chin często przypominają europejskie auta sprzed 5-10 lat, ale za to elektryczne wyznaczają kierunek dla reszty świata. Volvo biorąc gotową technologię od partnerów wyprzedziło konkurencję o kilka długości. Platforma SEA2 zastosowana w EX30 dopuszcza stosowanie jednego lub dwóch silników oraz baterii LFP lub bardziej wydajnej NMC. Tak dużą elastyczność w doborze layoutu i technologii mają nieliczni konkurenci.
Właśnie sposób działania napędu i całej elektrycznej architektury jest w tym samochodzie najbardziej imponujący. Z większą baterią NMC (niklowo-manganowo-kobaltową) o pojemności 77 kWh netto małe EX30 jest w stanie pokonać do 475 km na jednym ładowaniu. Powtarzam tu dane fabryczne, które akurat w tym modelu są zadziwiająco trafne. Wielokrotnie od zasięgu podawanego przez producenta trzeba bezpiecznie odjąć około 30%, ale w Volvo – nie. Nie musisz przy tym odmawiać sobie klimatyzacji, podgrzewania siedzeń czy mocniejszego “depnięcia” od czasu do czasu.
W moim teście wszystko wskazywało na to, że samochód zamierza pokonać tyle kilometrów ile faktycznie zadeklarował, ale ja zdecydowałem się na ładowanie trochę wcześniej. Samochód może przyjąć do 175 kW mocy ładowania, więc zdecydowałem się skorzystać ze stacji 200 kW. Ładowanie od 17 do 48%, czyli podbicie zasięgu z 85 do 230 km, zajęło 8 minut 45 sekund. Gdybym chciał ładować się do 90% jak zaleca producent, czekałbym jeszcze około 20 minut dłużej.
EX30 ma trafiać do młodych
Ten samochód w założeniu miał być inny. Mniejszy, bardziej młodzieżowy, nietypowy, o innym standardzie cyfryzacji. Nawet wygląda inaczej, bo charakterystyczne dla Volvo są chyba tylko przednie światła ze słynnym motywem młota Thora. Nie ma grilla, bo i po co, za to tylne lampy efektownie podzielono na dwie części. Do tego modne dwukolorowe nadwozie i odważne barwy, czego przykładem jest pokazany tutaj egzemplarz w lakierze Moss Yellow. To pastelowy kolor inspirowany porostami pokrywającymi granitowe skały w odległych rubieżach Skandynawii. Świetny kolor – tak uważam nie tylko ja, ale też wszelkie muszki i insekty gromadnie “klejące się” do Volvo.
Jeśli miałeś/masz jakieś Volvo, przykładowo XC40, XC90 czy S60 sprzed kilku lat, i rozważasz EX30 jako drugie auto w rodzinie, musisz wiedzieć jedną rzecz. Wszelkie swoje przyzwyczajenia z tamtego auta musisz zostawić za drzwiami. Jak szaleć to szaleć – logika obsługi w EX30 jest całkowicie, kompletnie inna niż w każdym modelu Volvo jakim zdarzyło mi się jeździć w ostatnich 6 latach.
Kokpit EX30 składa się z jednego dużego pionowego tabletu, na którym wyświetlają się dane z jazdy jak i wszystkie ustawienia, muzyka, mapa i klimatyzacja. Zapachniało Teslą, ale może właśnie o to chodziło. Mimo że to też jest Android Automotive, jak w innych obecnych Volvo, trzeba się tu wszystkiego nauczyć od początku. Chcesz światła przełączyć z pozycji Auto na inną? Grzebiesz w menu. Wycieraczki? Inne menu. Na szczęście spryskiwacz szyby ma nadal swój przycisk na manetce. Za to schowek pod ekranem otwiera się poprzez wirtualny przycisk. Aby ustawić lusterka także trzeba uruchomić odpowiednią funkcję i pomóc sobie przyciskami na kierownicy.
Elektroniczna niańka
Przez tę całą cyfryzację jeździ się tym zupełnie inaczej. Jeśli masz awersję do zegarów umieszczonych na środku, nie będziesz się czuł dobrze w EX30. Utrudnia to trochę obserwację przekazywanych komunikatów, a jest ich mnóstwo. Samochód nie tylko nieustannie kontroluje różne czujniki swojego wewnętrznego “organizmu”, ale także twój styl jazdy i twoją twarz. Wystarczy ziewnąć, aby zasugerował przerwę z powodu zmęczenia, niezależnie czy jedziesz 10 sekund czy 10 godzin. System wykrywa też momenty gdy zbyt długo grzebiesz w ustawieniach na ekranie i upomina cię, abyś patrzył na drogę.
To już jest krok za daleko – producent sam robi gigantyczny ekran, w którym trzeba wszystkiego szukać, po czym instaluje system, który doprowadza kierowcę do szału, gdy tego ekranu używa. Absurd. Najlepiej od razu “kolegę” wyłączyć, podobnie jak ostrzeżenia o przekraczaniu prędkości. Nie dlatego, że popieram przekraczenie prędkości, ale dlatego że często prędkość którą auto sobie odczyta, czy to ze znaków, czy z Google Maps, jest nieprawidłowa. Dla co bardziej wrażliwych polecam też wyłączenie Lane Assist, ale akurat w tym przypadku system nie działa nachalnie. Zgodnie z obowiązującym prawem systemy te trzeba dezaktywować za każdym razem gdy wsiada się do auta.
EX30 jeździ jak marzenie
W topowej odmianie EX30 ma dwa silniki i 428 KM. Robi sprint do 100 km/h w 3,6 s co czyni go najszybciej przyspieszającym seryjnym Volvo w historii. Auto segmentu B! Ale ja miałem inne, z jednym silnikiem. Na papierze dane tego modelu nie robią wrażenia: 272 KM i 343 Nm na 1750 kg nie powinno wyrywać z butów, ale jest trochę inaczej. Energia z baterii jest oddawana w tak intensywny sposób, że każde dotknięcie prawego pedału wiąże się z ryzykiem mandatu. 100 km/h pęka po 5,3 s, ale to elastyczność robi największe wrażenie. Wyprzedzanie? Proszę bardzo, parę sekund i po sprawie. Dopiero przy prędkościach autostradowych ciąg wyraźnie spada, ale w mieście małe Volvo jest rewelacyjne.
Aby z tą masą samochód nie kiwał się na zakrętach jak barka podczas sztormu Volvo ma dość sztywno zestrojone zawieszenie. Na gładkiej nawierzchni komfort toczenia nie jest problemem, gorzej na wybojach, nawet takich przy małej prędkości. Mimo wszystko EX30 odczuwa się jako samochód przyjemnie zwarty, nawet trochę sportowy, choć trybu Sport nie ma. Do tego wizerunku nie pasuje mi tylko luźno chodzący układ kierowniczy, który powinien mieć trochę bardziej bezpośrednie przełożenie. W tych czasach, gdy kierownica nie jest połączona fizycznie z kołami, jest to kwestia przepisania kilku linijek kodu.
Sustainability
Używam angielskiego określenia, bo nie bardzo widzę prosty odpowiednik w języku polskim. Zrównoważony rozwój? Ekologia? W każdym razie chodzi o oszczędne i świadome pod kątem środowiskowym podejście do budowania samochodów, które Volvo mocno wzięło sobie do serca. O ile w XC60 nie widzicie tego na pierwszy rzut oka, tutaj rzuca się to w oczy niczym neon w ciemnej alejce. Chociażby listwy dekoracyjne z materiału na bazie lnu czy drzwi pokryte ohydnym, chropowatym plastikiem zbudowanym zapewne z butelek PET.
Volvo w swoich modelach elektrycznych całkowicie zrezygnowało z naturalnej skóry – znajdziecie tu jej zamiennik, choć dobrej jakości. Są też wstawki z materiału z dodatkiem wełny i dywaniki z odłowionych włókien sieci rybackich. Ogólnie 25% aluminium i 17% stali użytej do produkcji każdego egzemplarza EX30 to materiały pochodzące z recyklingu. Powoduje to, że łączny ślad węglowy każdego jednego samochodu jest niższy o połowę niż w przypadku spalinowego XC40 zasilanego benzyną.
W ramach dążenia do absolutnego minimalizmu zastąpiono głośniki w drzwiach jednym soundbarem umieszczonym w podszybiu. Niestety jakość dźwięku i efekt przestrzenny wspomagany specjalnym algorytmem działa co najwyżej średnio. Być może byłoby inaczej gdyby Volvo nie przyzwyczaiło nas do doskonałego audio Bowers & Wilkins stosowanego w wielu modelach, ale nie w EX30.
Szwedzkie simply clever
Volvo EX30 ma trochę ponad 4,2 m długości, więc jest raczej samochodem dla dwóch osób z możliwością okazjonalnego przewożenia kogoś z tyłu. Bagażnik mieści do 318 litrów, ale jak to w Volvo, nie zaniedbano praktyczności. Jest podwójna podłoga, więc możesz w razie potrzeby pogłębić sobie dostępną przestrzeń. Poza tym z przodu pod maską również jest schowek, choć tak mały, że nawet zwiniętego kabla raczej bym tam nie upchnął. Na klapie bagażnika od wewnątrz jest przydatny diagram pokazujący wymiary przestrzeni przed i po złożeniu kanapy – może się przydać jeśli wybieracie się do meblowego.
Warto się jednak pochylić nad schowkami i ciekawymi rozwiązaniami we wnętrzu. Gdyby to była Skoda pewnie ten akapit można by nazwać kącikiem simply clever. Brak głośników w drzwiach sprawia, że kieszenie są wyjątkowo pojemne. Pod centralnym podłokietnikiem kryją się wysuwane cupholdery, które można zmienić w praktyczną półkę na portfel czy kluczyk. Nisko między fotelami jest półka, na dodatek otwierana, bo pod spodem jest kolejna płaska kieszeń. Wygospodarowano też dwa wygodne miejsca na telefony, jedno z nich wyposażone w dość szybką ładowarkę indukcyjną. Przyczepię się tylko do jednego – po stronie pasażera brakuje typowego schowka, jest tylko mniejszy schowek pośrodku.
Podsumowanie
Na rynku niedużych samochodów elektrycznych Volvo EX30 się wyróżnia. Przede wszystkim osiągami i zasięgiem, a także designem i zastosowaną tu technologią z wykorzystaniem Google. Trudno mi jednak nazwać ten model przyjaznym dla użytkownika skoro samochód cały czas wygłasza jakieś niezbyt przyjemne komunikaty i trzeba go uzdatnić do użytku wyłączając część aktywnych systemów. Bezpieczeństwo jest ważne, ale nie powinno chodzić o utrudnianie życia – Volvo dobrze to wie, bo widać to po ich samochodach stworzonych w Europie. Może właśnie w tym problem? EX30 to samochód chiński odziany w szwedzkie barwy. Z jednej strony może być ciekawy i przyciągać do Volvo nowe osoby, ale dla tych już obeznanych z marką spotkanie z EX30 może się okazać małym szokiem.
Cenniki Volvo EX30
Zupełnie podstawowa odmiana Core z mniejszą baterią to koszt 169 900 zł, ale polecam interesować się dopiero modelami o większej wydajności. Wtedy cena początkowa jest równa 209 900 zł, a za topową odmianę Ultra przyjdzie zapłacić minimum 219 900 zł. Kolejne 10 000 zł i na pokładzie znajdzie się drugi silnik znacznie poprawiający osiągi, a za 239 900 zł wyjeżdżasz z salonu samochodem w topowej specyfikacji Ultra AWD.
Wśród małych crossoverów na prąd od marek premium nie bardzo jest w czym wybierać. Mercedes EQA będzie droższy i nie zbliży się parametrami do Volvo, a na przykład Alfa Romeo Junior z mocą 240 KM kosztuje bardzo podobnie, choć jest mniejsza. Myślę, że realną konkurencją dla EX30 będzie Hyundai Kona w topowej elektrycznej specyfikacji. Taki samochód nie ma mocy Volvo, ale może konkurować zasięgiem i ceną, bo kosztuje od 192 tys. zł. Oczywiście jest też Tesla Model Y Long Range – mocniejsza i podobnie wyceniona.
Tekst i zdjęcia: Bartłomiej Puchała
Galeria Volvo EX30:
Dane techniczne Volvo EX30:
Silnik: elektryczny
Moc: 272 KM
Moment obr.: 343 Nm
Prędkość maks.: 180 km/h
0-100 km/h: 5,3 s
Bateria: 64 kWh netto
Zasięg: prod. 475 km / realny 475 km
Cena: od 169 900 zł / testowany 238 786 zł
Komentarze 2