Tiguan to ważny model Volkswagena, który w trzeciej generacji pręży przed nami muskuły. W odmianie hybrydy plug-in kolejny raz próbował przekonać mnie do takiego kompromisu. Czy mu się to udało ?
Wszyscy wiemy, że hybrydy z wtyczką pasują do specyficznego klienta i zdecydowanie nie można nazwać ich wyborem uniwersalnym. Za taki na pewno bardziej uważać można napęd konwencjonalny i w sumie jakiś czas temu takiego czerwonego Tiguana w tdiku opisywałem – zapraszam do małej podróży w czasie – KLIK.
Dziś przyszedł czas na modną i lubianą przez producentów wersję hybrydy plug-in, którą w VW skrywa nazwa e-hybrid. Dostaniecie taki wariant prawie w każdym modelu niemieckiej marki, ale to w Tiguanie powoli zacząłem widzieć w niej sens. Jak to się stało ?
Czerwony z czarnym zawsze do siebie pasuje
Wiecie dobrze, że nie jestem fanem SUV-ów, ale trudno zignorować wybory setek tysięcy klientów. Tiguan nr 3 może pochwalić się kompaktowym nadwoziem o długości 4,54 metra oraz wysokości dochodzącej do 1,66 metra.
Na 19-calowych czarnych obręczach z wyróżniającym się czerwonym lakierem samochód wygląda dobrze. Zwłaszcza, że auto posiada pakiet R-line, który dodaje mu trochę animuszu. Kontrastujące czarne dodatki pojawiły się w całej karoserii, a największe wrażenie robi chyba uśmiechnięty i ciemny grill z przodu auta. Z tyłu pod przydymionymi kloszami pojawiła się świetlna błędna przez co po zmroku auto zwraca na siebie uwagę. Tiguan nie ma podświetlanych znaczków, co akurat nie wydaje mi się być wadą.
Duży ekran i sporo piano black – środek Tiguana
Czerni za sprawą połyskującego plastiku nie brakuje również w środku auta. Projekt deski rozdzielczej tożsamy jest z innymi modelami gamy niemieckiego producenta. Bez wątpienia sercem jest ogromny tablet systemu infomedialnego (w tej wersji miał 15 cali), który skrywał wszystkie funkcje auta. Od nawigacji, przez ustawienia samochodu, przez audio, kamery 360 stopni czy też klimatyzację (dość rozbudowaną nawiasem mówiąc). Większością ustawień sterujecie właśnie tam.
Nowością na tunelu środkowym pojawiło się magiczne pokrętło z wyświetlaczem. To w nim ukryto na przykład sterowanie głośnością czy trybami jazdy. Coś na wzór pokręteł z nowych Skód. Wolne miejsce pojawiło się tutaj dlatego, że selektor zmiany biegów trafił za kierownicę.
O wieńcu też warto wspomnieć, ponieważ auto ma standardową trójramienną opcję, ale zniknęły z niej haptyczne przyciski. Powrócono do klasycznych klawiszy, co było świetnym pomysłem. Przy kierownicy oczywiście pojawiły się manetki automatu, a za nią ekran w formie zegarów. We wnętrzu nie zabrakło także ambientowego podświetlenia.
Volkswagen Tiguan e-hybrid – plusy i minusy:
Tiguan jest pojemnym SUV-em
Rozstaw osi w tym aucie wynosi 2,68 metra co zapewni solidną ilość miejsca w kabinie pasażerskiej tego samochodu. Na tylnej kanapie nie czuć ciasnoty nad głową czy w okolicy kolan, a podłoga nie jest znacznie podniesiona by ukryć gdzieś akumulatory. Dodatkowo spore wyposażenie, jak chociażby 3-strefowa klimatyzacja oraz dodatkowym system Harman Kardon z 10 głośnikami dbały o dobry klimat.
Obecność akumulatorów można spotkać pod podłogą bagażnika. Wpłynęło to również na jego pojemność. W wariantach standardowych kufer ma aż 625 litrów – tutaj ta wartość zmniejszyła się do 490 litrów. Nie jest to też mikroskopijna wartość, ale jedną walizkę trzeba będzie zostawić w domu.
W trasie przydadzą się też na pewno bardzo wygodne i przyjemne siedzenia. Te z przodu są nawet wentylowane, podgrzewane i mają rozbudowane funkcje masażu.
Co pod maską tego auta?
Jako, że ten Tiguan był hybrydą PHEV, to oprócz silnika benzynowego posiadał też napęd elektryczny z 20 kWh baterią. To wszystko sprawiało, że z jednej strony auto ważyło aż 1900 kg, ale potrafiło też jeździć na samym prądzie. Łączna moc systemowa tej inżynierii to 272 konie mechaniczne, które pozwalają rozpędzić się do 215 km/h, a sprint do setki tego auta trwa ciut ponad 7 sekund. Źle nie jest!
Oprócz wad w bagażniku i wspomnianej masy taki zestaw napędowy ma pomóc w oszczędnościach, a już na pewno spełnił rolę ważną dla samego VW, czyli obniżył normy emisji spalin.
Jeździć, ładować, oszczędzać
Taka pojemność baterii, jak na hybrydę, to dość spora wartość. Dzięki niej Volkswagen Tiguan w teorii powinien spokojnie przejechać nawet 100 km. Osobiście stwierdzam, że bliżej rzeczywistości jest 70-80 kilometrów, ale to i tak dużo. Gdyby się trzymać tych zaleceń, to spalanie auta może być naprawdę niskie. Nawet wyruszając w trasę z naładowaną baterią (bez ładowania po drodze) znacznie zaoszczędzimy. Wszystko zależy od jej długości, ale ja w 300-400 km podróży średnie spalanie utrzymałem na 5-6 litrach. Uważam, że to niezły wynik, zwłaszcza, że większość trasy auto miało minimalną ilość prądu. Oczywiście o tym jak z niego korzystać decydowało sam samochód w trybie hybrydowym i takie rozwiązanie polecam.
Gdy jednak tego prądu zabrakło to miejskie spalanie rosło do 8-9 litrów, co w sumie nie odróżnia tego samochodu on innych wersji benzynowych.
Sama jazda Tiguanem to już jednak sama przyjemność. Auto jest wygodne, potrafi być szybkie, a dzięki trybom jazdy i zmiennej sile tłumienia amortyzatorów można je dostosować do swoich potrzeb. Raz może być bardziej miękko zawieszone z lekkim działaniem kierownicy, a raz sztywniejsze i z większym oporem jej ruchów.
Ile kosztuje Volkswagen Tiguan z wtyczką ?
Rozpiętość cenowa Volkswagena Tiguana ze względu na sporo opcji silnikowych i poziomów wyposażenia jest dosyć szeroka. Najtaniej auto kupicie w tej chwili za 153 tysiące złotych i jest to wersja 131-konna z napędem na przód i silnikiem o pojemności 1,5 l. Są jeszcze opcje 150 KM i 265 KM. Najtańszy diesel to 161 tysięcy złotych z 2-litrowym TDI i mocą 150 KM (w opcji jest jeszcze mocniejsza 193-konna wersja)
Wersje hybrydowe są dwie. Słabsza 204-konna rozpoczyna się kwotą 190 tysięcy złotych, a 272-konna to już wydatek minimum 209 tysięcy złotych. Dodam, bo to może być istotne, że większość oferowanych wersji ma napęd na przód, ale Tiguan nigdy w teren raczej nie zjeżdżał. Napęd 4motion oczywiście jest w tym modelu dostępny, ale wymaga wybrania mocniejszych silników oraz wyższych wersji wyposażenia.
Tiguan w odmianie e-hybrid nauczył mnie więc lepszego patrzenia na hybrydy plug-in, aczkolwiek nadal nie uważam, żeby warto było w imię ekologii decydować się na tę wersję. Możliwość wyboru rodzaju jednostki pod maską jest na tyle szeroki, że moim zdaniem znajdziecie w tym modelu rozsądniejszy wariant. I spokojnie – nie jestem za paleniem w piecach oponami i jeżdżeniu tylko autami z V8. Naprawdę jest jeszcze coś pomiędzy!
Konrad Stopa
Zdjęcia Volkswagen Tiguan e-hybrid:
Dane techniczne Volkswagen Tiguan e-hybrid:
Silnik: R4, benzynowy – hybryda plug-in
Pojemność: 1498 cm³
Moc: 272 KM
Maksymalny moment obrotowy: 250 Nm
Skrzynia biegów: 6-biegowy automat DSG
Napęd: na przód
0-100 km/h: 7,2 s.
V-max: 215 km/h
Cena testowanego egzemplarza: około 240 000 złotych