Po co mieć mniej, skoro można mieć więcej? Dobre pytanie. A odpowiedzi na nie postanowił udzielić Volkswagen modelem T-Cross. Jak tym autem jeździło się mojej żonie?
Nie ma chyba lepszego auta dla kobiety niż niewielki, sprytny crossover, z kolorowym nadwoziem i kolorowymi wstawkami we wnętrzu. Tak. Volkswagen naprawdę przeszedł siebie i drugi raz – po UPie GTI – pozytywnie zaskoczył mnie swoim designem.
Jeszcze bardziej zaskoczył moją lepszą połowę, która wyrwała mi do niego kluczyki i kilka dni z uśmiechem na twarzy jeździła do pracy i po pracy po naszej zakorkowanej stolicy.
Najpierw jednak powiem o swoich odczuciach…
Dziennikarzom motoryzacyjnym nie wypada mówić, że crossover jest spoko. Ja czuję się bardziej blogerem, niezależnym w dodatku, z bardzo sceptycznym podejściem do nowych aut. Nie będę się więc tłumaczył z tego, że rozumiem kogoś, kto powie – „ale fajne auto” po spojrzeniu na T-Crossa. Volkswagen wygląda modnie, ma nawet lekko zawadiacki styl, a fakt, że nie boi się krawężników i polnych dróg tylko potwierdza, że wpisuje się w charakterystykę nowoczesnego auta, które ma robić wszystko. Zupełnie jak telefon, pralka czy odkurzacz…
Co do samego zamysłu. Tak Volkswagen, jak i reszta koncernowej braci oferuje crossovery w trzech rozmiarach. Ten najmniejszy, oparty na płycie podłogowej Polo, na pewno nie jest autem rodzinnym, ale muszę przyznać, że wnętrze zaskakuje wielkością i nawet do bagażnika można się spakować na tydzień bez zbędnych wyrzeczeń. Szczególnie, jak kanapa przesunięta jest maksymalnie do przodu – można ją też przesunąć w stronę bagażnika o 14 cm. Przestrzeń na bagaże kosztem przestrzeni na nogi. Tak, ale podstawowe 385 litrów to już całkiem dobry wynik. Po przesunięciu kanapy mamy aż 455 litrów!
Ktoś, kto ma 175-180 cm wzrostu nie będzie jednak narzekał na tylnej kanapie, choć ta mogłaby mieć oparcie osadzone pod łagodniejszym kątem. 4108 mm długości robi swoje – w T-Crossie można poczuć się jak w kompakcie kilka lat temu. Fotele są wygodne, pozycja za kierownicą dobra, choć jak na mój gust siedzi się tu ciut za wysoko i nie chodzi o wysokość auta, tylko o wysokość fotela względem kierownicy. Relatywnie muszę jednak powiedzieć, że pod względem przestrzeni w środku, T-cross mocno mnie zaskoczył.
Gdzie design a gdzie wykonanie…
Deska rozdzielcza wygląda bardzo nowocześnie i młodzieżowo. Kolorowe plastiki w paskowe wzorki robią swoje. Jest też czytelna i to jej duży atut. Wskaźniki przed kierowcą nie są przekombinowane. Obsługa klimatyzacji zaczyna i kończy się na panelu usytuowanym dokładnie tam, gdzie w autach 20 lat temu. Oczywiście po środku mamy dotykowy ekran obsługi infomediów, ale uwaga – również jest czytelny i przyjemny w obsłudze.
Niestety nie wszystko jest takie kolorowe… jak deska rozdzielcza. Materiały, z których tablica przyrządów została wykonana to morze taniego i twardego plastiku. Poziom Up’a, na pewno nie Polo. Z jednej strony, auto ma być świeże i młode duchem, z drugiej strony – ktoś tu chyba za mocno wsłuchał się w głos księgowych.
T-cross – no to jazda
Poprawnie. Wygodnie. Kurczę, ciężko mi napisać coś o tym aucie. Jest tak… nijakie, a jednocześnie większość kierowców będzie zadowolona. Prowadzi się pewnie. Jeździe towarzyszy wrażenie, jakbyśmy prowadzili Polo. Nie czuć podwyższonego prześwitu w zakrętach. Tyle że nie ma tu żadnych emocji. Pralka pierze, samochód jedzie.
Jeżeli miałbym T-crossa za coś pochwalić to… i tu zdziwienie – za jazdę po pagórkach i grząskim terenie. Ok, nie ma napędu 4×4, ale jest lekki i całkiem sprawnie radzi sobie poza asfaltem. Sądzę, że większego offroadu nie wypróbuje 99,9% kierowców. Plus z podwyższonego prześwitu jest więc zatem taki, że naprawdę nie trzeba się bać kamieni, korzeni czy jazdy góra dół. Jak sobie przypominam pierwsze randki z dziewczyną w moim Matizie, którym jeździliśmy pod las albo nad rzekę to taki T-cross sprawdziłby się o wiele lepiej.
Do napędu testowanego egzemplarza posłużył sprawdzony i lubiany przeze mnie silnik 1.0 TSI o mocy 115 KM. I jest to najmocniejszy motor oferowany w tym aucie. Słabszy ma 20 KM i nie warto go rozważać, bo i mocniejsza jednostka radzi sobie z autem jedynie przeciętnie.
Jak jeździłem Octavią 1.0 TSI to wrażenie przyspieszania było o wiele bardziej odczuwalne, w czeskim auto zużywało zauważalnie mniej benzyny. T-cross jest wyższy, musi poradzić sobie z przecinającym nadwozie powietrzem, które stanowi większy opór. Nie ma więc czemu się dziwić, że 6-9 litrów/100 km to taki standard miasto-trasa. Średnio 7,5 litra. Mogłoby być ciut mniej – o prawie litr mniej spala średnio moja Octavia 1.4 TSI, ale nie jest źle.
Mam jeszcze jedno małe „ale” do skrzyni biegów. Nie działa ona w sposób, do którego przyzwyczaił mnie Volkswagen. Przypomina trochę pracę lewarka w kisielu i co ciekawe potwierdziła to moja żona.
No właśnie ŻONA!
Dałem jej kluczyki do T-crossa i powiedziałem – ten pomarańczowy. Po pięciu dniach jazdy nadal nie chciała mi go oddać. Po pierwsze bardzo spodobał jej się wygląd auta. Po drugie widoczność. Po trzecie – łatwość wsiadania i wysoka pozycja za kierownicą. Stwierdziła też, że autem bardzo łatwo się parkuje i jest ciche.
Taki jest właśnie T-cross. To świetne auto dla kobiety. Moja żona nawet nie zauważyła twardych plastików. Jedyne, czego jej brakowało to automat, ale to łatwo da się rozwiązać zamawiając wersję z DSG.
T-cross w cenniku startuje od niespełna 70 000 zł. Auto w standardzie jest bogato wyposażone. Najdroższa wersja Style ze 115-konnym silnikiem i automatyczną skrzynią została wyceniona na 91 tysięcy złotych. Testowany egzemplarz wymaga wyłożenia 76 000 zł w salonie.
Ja wybrałbym Skodę Scalę lub Golfa VII z wyprzedaży. Nic więc dziwnego, że na stronie producenta w zakładce T-cross auto reklamują zdjęcia atrakcyjnych kobiet…
Adam Gieras
Wygląd: | [usr 8] |
Wnętrze: | [usr 5] |
Silnik: | [usr 7] |
Skrzynia: | [usr 4] |
Przyspieszenie: | [usr 6] |
Jazda: | [usr 7] |
Zawieszenie: | [usr 7] |
Komfort: | [usr 6] |
Wyposażenie: | [usr 8] |
Cena/jakość: | [usr 7] |
Ogółem: | [usr 6.5 text=”false” img=”06_red.png”] (65/100) |
Dane techniczne:
Silnik: R3, turbobenzyna
Pojemność: 999 cm3
Moc: 115 KM/5000 obr./min.
Moment: 200 Nm/2000-3500 obr./min.
Skrzynia biegów: manualna, sześciobiegowa
Cena: od 69 740 zł