Chciałoby się powiedzieć, że król jest jeden, więc cieszmy się, że Volkswagen nie pozbawił nas w ogóle modelu Passat. Zachowało się nadwozie kombi i w takiej wersji z miękką hybrydą ze 150-konnym silnikiem Volkswagen Passat B9 trafił w moje ręce.
Tak, moi Państwo – wiele wskazuje, że będzie to ostatni Passat, który będzie można nabyć. W nadchodzącym elektroświecie miejsca dla popularnego Passerati może zabraknąć. Już nie mamy nadwozia sedan, a przecież seria ID u niemieckiego producenta ciągle się rozrasta. Dlatego cieszy mnie, że 9 generacja tego popularnego w Polsce modelu chociaż na chwilę mogła stanąć na moim parkingu.
Tylko 150 koni mechanicznych
Myślę, że trzeba zacząć od razu z grubej rury i to nie tej wydechowej. Pod maską tego prawie 5-metrowego kombi (4917 mm długości) pojawił się czterocylindrowy motor benzynowy o pojemności ledwie 1,5 litra i mocy 150 koni mechanicznych. Wszystko w układzie miękkiej hybrydy z maksymalnym momentem obrotowym 250 Nm, czyli niczym w Volkswagenie Polo.
Czytając o tym silniku mocno zastanawiałem się dlaczego Volkswagen zdecydował się na takie zagranie, ale skoro te silniki pojawiały się w Octaviach lub SUV-ach typu Karoq, to czemu nie miałby się pojawić w takim rodzinnym samochodzie.
Czy to nie za mało?
I nie przeciągając powiem wam jedno – nie ma się czego bać, bo samochód radzi sobie wybornie. Wraz z 7-biegowym DSG kierowca może pokonywać kolejne kilometry bez kłopotów. Owszem 9,2 sekundy do setki dalekie jest od 5 sekund 280-konnego biturbo, ale nie każdy potrzebuje takich możliwości. Auto solidnie się odpycha i jest elastyczne, a maksymalna prędkość to 222 km/h, więc też niemało.
Podczas moich testów pokonałem sporo ponad 1000 kilometrów i w żadnym z nich nie odczułem braku mocy. A było to zarówno w mieście, na autostradzie, jak i na górzystej drodze poza miejscowościami. Samo auto prowadzi się bardzo przyjemnie i komfortowo, w końcu to Passat, więc jest łatwo, miękko i przyjemnie.
W naszym egzemplarzu nie zabrakło też systemu DCC, więc amortyzatory o różnej sile tłumienia. To wraz z trybami jazdy zmienia lekko charakterystykę auta, ale nie da się uciec od przeznaczenia takiego Volkswagena. Ani to super sportowiec, ani poduszkowy mieszczuch, chociaż bliżej mu do komfortowego osiągnięcia celu podróży.
Alternatyw nie brakuje
A jak ktoś nie jest do końca przekonany, to gama silnikowa Passata ma jeszcze parę propozycji. Fakt, że wiele z nich łączy się już z bogatszym pakietem wyposażenia, ale w wersji jak ze zdjęć czyli Elegance klient może wybrać benzynę, diesla i hybrydę plug-in. Te ostatnie mogą mieć 272 KM lub 204 KM i są oparte na tym samym półtoralitrowym silniku.
W opcjach wysokoprężnych pojawił się dwulitrowy diesel o mocy 150 lub 193 KM. A tak naprawdę gamę motorów zaczyna silnik, który siedział w Passacie ze zdjęć.
1000 km na liczniku
W 2024 roku mało jest aut, które mogą pochwalić się zasięgiem przekraczającym 1000 kilometrów. Owszem takie wariacje się zdarzają, ale raczej w dieslach. Wyobraźcie sobie, że w aucie z benzynowym silnikiem, które waży prawie 1600 kilogramów takie cuda się zdarzyły. Fakt, że było to ciut powyżej okrągłego 1000, ale jednak się liczy. Jak to możliwe?
Pomagają w tym dwie rzeczy – pierwsza to bak o pojemności 66 litrów, co nie jest jakimś małym wynikiem, ale są też większe. Druga, która pewnie bardziej was zainteresuje, to spalanie tego auta. Otóż normalna jazda takim Passatem wymaga około 6 litrów benzyny na 100 kilometrów. Czasem uda się zejść poniżej tej liczby, a czasem zbliżyć do 7 litrów. Co ciekawe, dzieje się to raczej na autostradzie niż w mieście, więc wielki plus dla Volkswagena. Jednak ta miękka hybryda ma sens, a czasem wątpię w to rozwiązanie – na szczęście nie tutaj.
Jak wygląda nowy Passat?
Dziewiąta generacja VW Passata zmieniła się względem poprzednika dosyć mocno. Widać to zwłaszcza z przodu samochodu. Reflektory są teraz bardziej obłe, a świetlna blenda pod maską nawiązuje do całej gamy tego producenta. Osłona chłodnicy też ma spory rozmiar i przypomina bardziej Peugeota 407 niż Volkswagena. Na plus na pewno trzeba zaliczyć turkusowy, morski lakier, który wyróżnia się na ulicy.
Z tyłu również pojawiły się nowe lampy z ciekawą sygnaturą świetlną i blendą, lecz jeszcze bez podświetlanego znaczka. Rozmiary auta sprawiają, że Passat jest dość niski, a długi, ale projekt nie jest przesadzony. W mojej opinii wyładniał i jest atrakcyjniejszy niż B8.
Komfortowa i spora kabina pasażerska
Jak na rodzinne auto przystało, miejsca w Passacie nie brakuje. Bagażnik ma 690 litrów, a w kabinie również dominuje przestrzeń. Spore okna oraz panoramiczny dach rozświetla wnętrze, a wygodne fotele z masażem i podgrzewaniem pozwalają komfortowo podróżować.
Nie do końca jestem jednak fanem skórzanej tapicerki, która może kolorem pasuje do lakieru, ale wygląda na sztuczną i syntetyczną. Jest jej sporo i jest miękka w dotyku, ale jakoś tak mi się źle kojarzy – może to kwestia koloru?
Są bajery!
To, co na pewno rzuci wam się w oczy po wejściu do takiego Volkswagena (w sumie w innych nowych modelach jest podobnie), to ogromny ekran. Ma wielkość laptopa i sporo informacji nawet w domowym widoku. 15 cali poziomego wyświetlacza robi wrażenie, a grafiki wcale nie odbiegają tym znanym z notebooka.
Oczywiście to centrum dowodzenia wszystkim co jest w aucie – od nawigacji, audio, ustawień auta po klimatyzację i inne aplikacje oraz łączność z telefonem. Bezprzewodowo również.
W aucie nie brakuje też asystentów wsparcia kierowcy, więc adaptacyjny tempomat z czytaniem znaków oraz trzymaniem się w środku pasa sprawia, że auto jedzie niemal samo. Mi podobała się informacja jak daleko powinienem się trzymać auta przede mną – prosta grafika z kreską zmieniająca odległość w zależności od prędkości.
Passat sam też zaparkuje i to może nie byłoby jakieś dziwne, gdyby… to parkowanie nie mogło trwać kilkaset metrów. Otóż ten Volkswagen potrafi zapamiętać trasę, więc jak macie ciężki dojazd na miejsce parkingowe, to programujecie je raz i samochód za każdym razem wie co ma zrobić. W końcu ma pełno czujników i kamer, ale jednak platformy w garażu podziemnym były dla niego za dużym wyzwaniem.
Rzut oka na cennik
Jak to takie fajne, to pewnie dużo kosztuje. I tak, i nie, bo z jednej strony mamy doposażoną mocno sztukę, a z drugiej słaby motor. Efekt to około 193 tysiące złotych. Baza to 163 tysiące, a górna granica niemal 300, więc sami oceńcie jak to wygląda. Dla porównania dodam, że niektóre kompakty to podobna kwota, a modne SUV-y często przekraczają już granicę 200 tysięcy złotych. Tu mamy do czynienia z dużym kombi, które powoli wymierają… lub stają się elektryczne.
Trochę się rozpisałem, ale naprawdę Volkswagen Passat przyjemnie mnie zaskoczył. I to nie dlatego, że katowałem kiedyś prywatnie B5, tylko dlatego, że mimo strasznie populistycznej opinii i słabej (w teorii) konfiguracji trochę tego testu się obawiałem. Teraz, mogę jednak śmiało powiedzieć, że niepotrzebnie i jeśli macie jakieś wątpliwości na temat tego modelu, to w zupełności wam je rozwiewam!
Konrad Stopa
Zdjęcia Volkswagen Passat 1.5 TSI MHEV 150 KM:
Dane techniczne Volkswagen Passat 1.5 TSI MHEV 150 KM:
Silnik: R4, benzyna
Pojemność: 1498 cm³
Moc: 150 KM
Maksymalny moment obrotowy: 250 Nm
0-100 km/h: 9,2 s
V-max: 222 km/h
Skrzynia biegów: automatyczna, dwusprzęgłowa, 7 biegów
Cena: ok 193 tysięcy złotych za wersję ze zdjęć
Komentarze 3