Można by powiedzieć, że Volkswagen wraca do korzeni nazewnictwa swojej gamy modelowej. Bo przecież FL niegdyś w lifcie Passata B5 oznaczało wprowadzenie symbolicznych zmian do dobrze odbieranego przez kierowców modelu. A czy teraz możemy nazwać ten model rewolucją czy tylko skromnym liftem przedłużającym życie?
„Face” lift
Sam lifting Passata jak twierdzi Volkswagen jest „liftingiem technologicznym”, a to sprowadza się do wprowadzenia zmian na pierwszy rzut oka niewidocznych. A co to właściwie oznacza? Że pozostałe zmiany w wyglądzie i mechaniczne będą bardziej kosmetyczne? Nic z tych rzeczy. Nowy model, choć swoją bryłą i charakterem nie odróżnia się od swojego poprzednika, to nawet „laik” zauważy, że jednak trochę się zmieniło.
Od przodu, przy zgaszonych lampach na dobrą sprawę różnice dostrzeże tylko wprawione oko. Lekko przeprojektowany przedni zderzak pojawił się z nową atrapą chłodnicy ociekającą chromem. W świetle dnia prezentuje się nadzwyczaj subtelnie. Dodatkowo posiadamy nowe matrycowe reflektory o nazwie IQ.LIGHT, lekko zmieniony design świateł do jazdy dziennej oraz lampy przeciwmgielne dodatkowo służące doświetlaniu zakrętów.
Z tyłu w oczy rzuca się dosyć kontrowersyjny dyfuzor, który posiada tak jakby atrapę wydechu, która na dobrą sprawę swym kształtem bardzo przypomina wydech od AMG. Mi osobiście ten design nie podoba się w ogóle i wolałbym standardowe (nawet chromowane) końcówki układu wydechowego. Za to innym elementem, który przypadł mi do gustu są tylne lampy w technologii LED. Sam kształt ich elementów wewnętrznych jest bardzo unikalny i niepowtarzalny co nadaje im charakteru i lekkiej agresywności. Co w gruncie rzeczy pozwala na oderwanie wzroku od gigantycznego napisu PASSAT na tylnej klapie.
Trochę więcej zmieniło się w samym wnętrzu. Kierownica bardziej przypomina tę, która jest obecnie w T-Crossie i nie tylko wygląda ładniej i lepiej trzyma się w dłoniach, ale również jest elementem zmian technologicznych, ale o tym w dalszej części.
Premium?
Niestety fani Bentleya mogą być lekko zawiedzeni albowiem z konsoli centralnej zniknął dobrze nam znany zegarek analogowy, który został zastąpiony kolejnym napisem PASSAT oraz przyciskiem świateł awaryjnych. Osobiście kompletnie nie rozumiem sensu pozbywania się tak charakterystycznego elementu samochodu, który niegdyś był wyśmiewany, a później się przyjął i stał się pewnym jego symbolem. Mógłbym nawet stwierdzić, że wprowadzał on element prestiżu.
Co prawda do tego segmentu Passat nie należy, ale wykonaniem środka i jakością elementów nie odstaje od droższej konkurencji. Fotele Ergocomfort są nad zwyczaj wygodne, sam osobiście po kilkuset kilometrach nie odczuwałem kompletnie zmęczenia kręgosłupa, jedynym mankamentem jest manualne sterowanie odległością siedziska od kierownicy oraz wysokością fotela. A przechodząc już do względów praktycznych to zauważyć można, że ładowarka USB została przeniesiona i teraz znajduje się obok przekładni biegów oraz stety bądź niestety została zamieniona na USB-C. I tu pojawia się pytanie z mojej strony, czy choć jedna osoba posiada telefon, który ma kabel z obustronną końcówką typu C?
A pozostając w temacie telefonów to w końcu mamy do dyspozycji możliwość używanie Apple CarPlay bezprzewodowo. Jest to ogromne udogodnienie dla osób takich jak ja, które cenią sobie możliwość używania CarPlaya i nie koniecznie przywiązują uwagę do wbudowanych systemów multimedialnych.
Panel klimatyzacji i pozostałe elementy pozostały bez zmian i chyba dobrze, bo nie wszyscy przepadają za dotykowymi ekranami do sterowania „klimą”, a obecnie są one i tak bardzo ergonomiczne.
Za to przed oczami znajduje się lekko zmodyfikowany ekran cyfrowy. Teraz wyglądem zbliżony jest do tych stosowanych w Seacie i Skodzie, gdyż nie zawierają się w nim elementy poziomu paliwa oraz temperatury wody, a są to elementy z nim niezintegrowane. Sam wygląd jest bardzo przejrzysty i wyraźny z możliwością jego konfiguracji na wiele sposobów. Poznaliśmy go już w sumie w T-Crossie i T-Rocu.
Lifting technologiczny
I tutaj właśnie podziało się najwięcej. Zmian jest tak wiele i są one często na tyle niezauważalne, że sam nie wiem czy zdążyłem przetestować je wszystkie. Pierwszym i moim zdaniem najważniejszym elementem w samochodzie podczas nocnej jazdy są światła. Tutaj technologia nazwana IQ.LIGHT, znana z modeli Arteon i Touareg, ale tutaj nowocześniejsza i bardziej innowacyjna. Reflektory LED (każdy posiadający aż 44 diody) mają zapewnić większą skuteczność w doświetlaniu oraz wycinaniu poszczególnych elementów drogi i pobocza. Dodatkowo zestaw kamer o zwiększonej czułości sprawia, że wiązka światła nie będzie oślepiała innych uczestników drogi.
Natomiast w codziennym poruszaniu należy zwrócić uwagę na rozbudowany system Travel Assist, na który składają się aktywny tempomat z trybem półautonomicznej jazdy. Potrafi dostosować prędkość w zależności od charakterystyki drogi, jej zakrętów oraz ograniczeń prędkości. I tutaj właśnie pojawia się nowy element kierownicy, którym jest jego „pojemnościowa charakterystyka”, która wykrywa ręce na kierownicy za zasadzie tylko dotyku i nie ma już potrzeby „ruszania nią” jadąc po prostej drodze.
Do dodatkowych elementów bezpieczeństwa należy jeszcze zaliczyć takie funkcje jak Trailer Assist (asystent manewrowania z przyczepą), Lane Assist, Pedestrian Monitoring (system ostrzegania przed pieszymi) i wiele innych.
Z kolei sam system multimedialny z technologią MIB3 (Modular Infotainment Matrix 3) z wbudowaną kartą e-SIM w teorii ma działać bardzo płynnie i szybko, w praktyce potrafi się zaciąć, a wybieranie funkcji niekiedy działa zbyt wolno.
Dynamika, a spalanie
W naszym teście do dyspozycji dostaliśmy najmocniejszą i najlepiej wyposażoną obecnie wersję. Był to 272-konny Passat z 4Motion i pakietem Elegance. Oznacza to, że auto jest naprawdę szybkie i super sprawuje się w zimowych warunkach. Silnik w poliftowej wersji niczym nie różni się względem poprzednika, ale z elementów na które osobiście chciałbym zwrócić uwagę to:
- – podczas ruszania skrzynia DSG nie szarpie i płynnie zmienia biegi.
- – napęd 4Motion według VW jest stały, a widać to gdyż nie czuć w ogóle uślizgu kół, nawet na bardzo śliskiej nawierzchni.
- – silnik jest bardzo dynamiczny, w pełnym zakresie obrotów od 2000 do 5400 obr/min i nie jeden szybki hatch może się zdziwić, bo mamy tutaj aż 5,6 sekundy do 100 km/h.
- – zawieszenie DCC w trybie Comfort jest bardzo miękkie, natomiast w Sport jest sztywne i pewnie trzyma samochód w zakrętach.
A spalanie? W moim teście średnie spalanie wyniosło 11 litrów. I chyba okolice 10-11 litrów to powinna być dla nas norma. Większość trasy zrobiłem jadąc po górskich drogach oraz w mieście, a na prawie trzystukonny samochód nie powinno być to duże spalanie. Natomiast dla miłośników spokojnej jazdy uzyskanie 7-8 litrów na trasie nie powinno być problemem. Mi to się udało, ale na krótkim odcinku trasy.
Podsumowując
Volkswagen Passat B8 FL, przeszedł bardzo subtelny, ale przy tym szczegółowy lifting. Starano się w nim poprawić pewne elementy jeszcze nie dopracowane w poprzedniku, przy czym wprowadzając wiele nowych rozwiązań technologicznych. Na szczęście nie zmieniono tutaj zbyt wiele i charakter jednego z lepiej sprzedających się aut segmentu D dalej jest pewnym, niezawodnym i dobrze wyglądającym „samochodem na ludu.”
Cenowo nasz testowany egzemplarz kosztował prawie 240 tys złotych. Jest to niemało, ale patrząc na konkurencję oraz wyposażenie jakie tutaj otrzymaliśmy to moim zdaniem jak najbardziej warto.
Paweł Zaorski
Wygląd: | [usr 8] |
Wnętrze: | [usr 9] |
Silnik: | [usr 10] |
Skrzynia: | [usr 10] |
Przyspieszenie: | [usr 9] |
Jazda: | [usr 9] |
Zawieszenie: | [usr 9] |
Komfort: | [usr 9] |
Wyposażenie: | [usr 9] |
Cena/jakość: | [usr 8] |
Ogółem: | [usr 9.0 text=”false” img=”06_red.png”] (90/100) |
Dane techniczne:
Silnik: R4, turbobenzyna
Pojemność: 1984 cm³
Moc: 272 KM przy 5600 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 350 Nm przy 2000-5400 obr/min
Skrzynia biegów: DSG , siedmiobiegowa
Cena: prezentowany egzemplarz około 240 tysięcy