Site icon Motopodprad.pl

Test: Volkswagen Multivan 6.1 2.0 TDI DSG 4Motion – wirtualny „bullik”

Wolność, dzieci kwiatów, przygoda, przestrzeń, wygoda – tak kojarzy mi się Volkswagen Transporter T1, popularnie zwany bullikiem. Jak z założeń protoplasty wywiązuje się odsłona 6.1 tego najpopularniejszego transportowca na świecie?

Wspomnień z VW transporterami i multivanami mam całkiem sporo. W latach 90-tych kilka T-4 posiadał mój wujek, z którym całkiem sporo w tamtych czasach jeździłem. Jak już zdałem prawko to ten sam wujek odwiedził mnie T-3 z silnikiem 2.0 115 KM i automatyczną skrzynią w wersji Multivan. Ależ to było auto. Później jeszcze niejednokrotnie „bujałem” się T3 z silnikami 1.6 d o mocy 50 KM. Powiem wam, że do dziś uważam, że te auta mają w sobie mnóstwo uroku.

Patrząc na bryłę obowiązującej jeszcze odsłony (niebawem zadebiutuje następca – T7) ciężko nie odnieść wrażenia, że z zewnątrz w tej kolorystyce próbuje nawiązać do T-1. Z drugiej strony, jej bryła wydaje się całkiem podobna do T4, czyli w gruncie rzeczy od przeszło 30 lat zmienia się tu niewiele.

Ok, mamy kilka przetłoczeń, nowoczesne lampy, wyostrzone kształty i masę pracy włożonej w to, żeby to auto jak najmniej przypominało pudło na kołach. Myślę, że się udało – Multivan prezentuje się atrakcyjnie, ale z poszanowaniem tradycji i jednak „dostawczego” pochodzenia.

Wnętrze

W czasach Bullika, auta tego typu miały za zadanie przewieźć ludzi, cóż – często „upalonych”, w kwiecistych strojach, z punktu A do punktu B. Nie liczyła się prędkość, temperatura w środku ani nawet komfort w postaci obitej materiałem blachy. Dzisiejszy Multivan to auto nie tylko pasażerskie, ale przede wszystkim luksusowe. Szczególnie w prezentowanej wersji.

To, co jednak najbardziej przykuwa wzrok po zajęciu miejsca za kierownicą to pro-multimedialny charakter auta. Digital Cockpit umożliwia zmianę zegarów czy „wrzucenie” nawigacji przed oczy kierowcy. Osobiście nadal wolę analogowe wskaźniki, ale te elektroniczne z koncernu VAG, muszę to uczciwie przyznać, naprawdę dobrze dopracowano. Drugi ekran, znajdujący się po środku konsoli, jest również bardzo czytelny, dotykowy oraz niezwykle szybki w działaniu – warto dodać, że został ładnie wkomponowany w deskę i nie wystaje jak doklejony tablet. Duży plus. Jako bonus wyposażono go w systemy w sterowanie głosowe We Connect Plus z wirtualną kartą SIM. Piszę o tym dla porządku, choć sam elektronicznym geekiem nie jestem.

To co jednak najistotniejsze w takim aucie to komfort i ilość miejsca.

Autem podróżuje się niezwykle komfortowo i można bez żadnych ograniczeń spakować się nawet na najdłuższe wakacje życia. Fotele są wygodne, łatwo się je przesuwa, a zmiana tyłu auta w małą salę konferencyjną to chwila moment. Nawet, jak ostatni rząd siedzeń jest zajęty przez pasażerów – a mogą tam siedzieć nawet wysocy mężczyźni na sterydach – to nadal mamy możliwość przewiezienia po jednej dużej torbie podróżnej dla każdego z siedmiu jadących autem osób.

Tylko jedna rzecz trochę mnie w tym wnętrzu jakoś tak przytłaczała. Jak dla mnie, Multivan w tak bogatej specyfikacji jest raczej luksusową taksówką firmową, a nie wakacyjnym autem dla rodziny. Poczucie, że syn coś wyleje, pies wygryzie nie dawałoby mi spokojnie jeździć takim autem.

No to jazda

Jak to mawia mój wujek z początku tego artykułu – najlepszym silnikiem w historii motoryzacji jest volkswagenowskie 2.0 TDI. Sam jeździ takimi i tylko takimi autami, w różnych konfiguracjach. Od Superbów, przez Octavie, po Golfy i Audi A4. Dlatego na pewno spodobałby mu się testowany Multivan 6.1.

Pod maską tego dwukolorowego kolosa znajdziemy bowiem 2.0 TDI o mocy… aż 199 KM. Imponująco rozwiercono ten silnik przyznacie (chociaż Passat Bi-turbo ma tych koni aż 240…). Do tego 4×4 oparte na sprzęgle Haldex i 7-stopniowa skrzynia DSG. Czy to wystarcza? Oczywiście, choć ja czuję pewien niedosyt. W czasach, gdy tego typu auta miały jeszcze większe (chodzi o stosunek pojemności do mocy), nieekologiczne silniki, jazda nimi była trochę przyjemniejsza. Przy mocnym traktowaniu 2.0 TDI, mimo dużej mocy, traci wigor, ale jazda ze stałą prędkością na trasie jest przyjemna i relaksująca. Z drugiej strony w Multivanie 7.0 na pewno już nie uświadczymy żadnego diesla, więc cieszmy się z tego, co jeszcze zostało.

Co do prowadzenia to również mam małe zastrzeżenia – w wersji 6.1 wspomaganie hydrauliczne zastąpiono elektrycznym, więc auto prowadzi się w sposób bardziej sztuczny. Na szczęście mamy na pokładzie Cross Wind Assist zapobiegający „zdmuchiwaniu” auta z drogi podczas bocznych wiatrów i system XDS, czyli elektroniczną szperę. Można więc uznać, że nawet mało jeżdżący kierowca, nieposiadający doświadczenia z dużymi autami, poradzi sobie z gabarytami Multivana bez problemów!

Podsumowując…

Żałuję, że już byłem na wakacjach i że w okresie ich trwania nie miałem do czynienia z Multivanem… Gdybym jednak sam poszukiwał takiego auta – to z całym szacunkiem do tej świetnej konstrukcji – poszedłbym do salonu Mercedesa po osobowe Vito…

Tak czy inaczej, Multivan 6.1 to kawał solidnego auta. Jaki będzie następca? Na pewno jeszcze bardziej zelektryfikowany i mniej przypominający busa (tak, tak – mocno go spłaszczyli)… Niebawem zresztą dowiemy się wszystkiego.

Adam Gieras

Galeria Volkswagen Multivan

Dane Techniczne: Volkswagen Multivan

Exit mobile version