Kombivany to coraz częściej nie tylko narzędzie pracy, ale również kompan na co dzień. Volkswagen Caddy w wersji Cargo to również fajny pomysł na niezbyt oczywistą służbówkę. Czym się wyróżnia? O tym nieco niżej!
Nie wiem czy wiesz, ale każdy dziennikarski test samochodu o napędzie spalinowym Volkswagena pociąga za sobą zasadzenie 70 sadzonek w jednym z polskich obszarów chronionych. Mało znany, ale na pewno bardzo fajny sposób na współczesny, ale i modny przykład CSR-u. Ja również dołożyłem swoją cegiełkę do tej światłej idei. Jak i w czym Caddy był pomocny?
Nowoczesny look
W autach użytkowych nie doszukujemy się pięknej kreski projektanta, przetłoczeń czy pięknych detali. Auta służące jako woły robocze powinny przede wszystkim odznaczać się funkcjonalnością, solidnością, jak największą ładownością, ale dobrze również, aby auto było oszczędne, a silnik żwawy. O ile kwestię użytkowe poruszę nieco później, o tyle w kwestii designu Caddy łamie konwenanse, a przynajmniej szumnie je narusza.
Małe vany na rynku zdążyły nas przyzwyczaić do mdłego, niezbyt odważnego wyglądu, spartańskiego wyposażenia oraz prostoty konstrukcji, ale często również kulawego spasowania. Wygląd Caddy nie zdumiewa, ale robi bardzo dobre wrażenie. Łagodnie narysowana linia pojazdu skupia wzrok w największym stopniu na atrakcyjnym przodzie. Estetyczna kompozycja odświeżonego czoła pojazdu najwięcej zawdzięcza zderzakowi, którego implementacje w okolicach świateł przeciwmgielnych przypominają spływające krople wody. Mi design tego elementu przypomina elektryczny wariant Kia Niro, a na pewno powoduje skojarzenia z rynkowymi trendami właściwymi dla modeli elektrycznych.
Z przodu można jeszcze docenić dobrze oświetlające drogę reflektory wykonane w technologi LED, jednak idąc tropem LED-ów przenieśmy się szybko na drugim biegun pojazdu. Tył kryje w sobie dwa słupki, które przy szarym kolorze testówki bardzo kontrastowały z nadwoziem. Przyznam szczerze, że nie mogłem się długo przyzwyczaić do takiej „ekstrawagancji”, chciałbym zmierzyć się z nimi przy innym kolorze nadwozia. Tak czy inaczej rysunek świateł tyłu pojazdu jest jak na dostawczaka bardzo ciekawy, szczególnie w nocy.
Ergonomia i estetyka wnętrza
Wnętrze niewielkiego dostawczaka skonstruowane zostało z myślą o ciężkiej pracy, ale nie obyło się bez powiewu nowoczesności. Linia deski jest całkiem ciekawie narysowana, obfituje w liczne półeczki, choć brakuje mi nieco zamykanego schowka na podszybiu. Materiały użyte we wnętrzu to już klasyk. Twarde, ale dobrze spasowane plastiki łatwo dają się utrzymać w czystości. Moim zdaniem wnętrze jest schludne, rozsądnie poukładane, ale nie obyło się bez kontrowersyjnych rozwiązań.
O ile w typowych osobówkach rozwiązania obsługi części, jak nie większości funkcji za pomocą dotykowego ekranu inforozrywki, czy dotykowych paneli może mieć jakiś sens, tak w autach stricte dostawczych lub też użytkowych już jest wątpliwe. Co mam na myśli?
Wszystko działa, no może poza ogrzewaniem szyby tylnej, której po prostu nie ma, a przycisk został. Rozważmy niecałkowicie hipotetyczną sytuację. Mamy brudne ręce lub co gorsza mamy rękawice robocze na dłoniach. Co teraz? Ty mi powiedz! Zdejmujesz czy się wkurzasz? A może i to, i to?
Skoro producent wpycha już „pod strzechy” dotykowy ekran, dyskusyjnym jest brak przystosowania do połączenia smartphone’a ze wspomnianym systemem inforozrywki. Tak, brakuje Apple CarPlay oraz Android Auto. Na pocieszenie na linii kierowca – samochód kierownica staje się naszym sprzymierzeńcem. Część funkcji ekranu dotykowego obsługiwana jest za pomocą fizycznych przycisków, jedynych jakie tutaj byłem w stanie znaleźć – to na zdecydowany plus.
Caddy – do załadunku przystąp!
W moje ręce wpadła wersja standardowa, czyli w konfiguratorze po prostu „Cargo”. Co to oznacza dla finalnego użytkownika? Równe 4.5 metra długości pojazdu, w tym 1797 mm powierzchni ładunkowej. Gdy zestawimy to z 1614 mm szerokości (w nadkolach 1230 mm) oraz 1272 mm wysokości do dyspozycji mamy 3.1 m3 powierzchni ładunkowej. Maksymalna ładowność tej wersji to 674kg. Dopuszczalna masa przyczepy 1.5 tony.
Dostęp do przestrzeni ładunkowej w testowanej wersji zapewniały prawe boczne drzwi przesuwne o wymiarach 695 mm szerokości oraz 1096 mm. Z tyłu pojazdu do dyspozycji miałem asymetryczne drzwi skrzydłowe. Próg załadunku umieszczony jest na wysokości 586 mm. W konfiguratorze można zamienić tylne podwójne drzwi na klapę bagażnika – dopłata 740 zł, ale również pokusić się o lewe drzwi przesuwne 1740 zł. W cenie kolejnych 610 zł za każde z drzwi, zarówno prawe, jak i lewe. można wyposażyć w elektryczne ich domykanie.
Paka Caddiego może zostać sauté, czyli goła blacha. Jednak za 560 zł producent oferuje wyłożenie wykładziną gumową. Taką konfigurację znalazłem w testowym Caddy. Rozwiązanie jest optymalne, nie rysuje się za łatwo, ładnie się starzeje, ale w zakamarkach podłogi zbiera się brud, który nieco ciężko jest wymieść. VW proponuje jednak kolejne rozwiązanie – wyłożenie paki sklejką w kolorze antracytowym. W codziennym użytkowaniu to rozwiązanie jest w moim odczuciu najbardziej przyjazne, jednak wadą jest szybkość niszczenia podłogi przy niezbyt poradnym umieszczaniu i pobieraniu ładunku.
Martwi mnie niestety to, że nie mogę znaleźć w konfiguratorze opcji szyn do mocowania ładunku w pojeździe. W podstawowym wyposażeniu mamy do dyspozycji sześciopunktowy system uchwytów transportowych. Takie rozwiązanie mimo, że utrzyma standardowe ładunki, może się okazać jednak niewystarczające przy mniej standardowych kształtach przewożonych rzeczy.
Caddy Maxi Cargo?
Za niecałe 10 tysięcy można zacząć fantazjować o wersji Maxi – cennik rozpoczyna silnik benzynowy 1.5 TSI 114KM – 103 591 zł. A co dostajemy w tej cenie? 3.7 m3 paki, a to dzięki powiększonej długości ładunkowej do 2150 mm. Ważnym argumentem za dopłatą do Maxi jest możliwość umieszczenia palety Euro przez światło drzwi przesuwnych, które w tej wersji mają wymiar 846 mm szerokości oraz 1096 mm wysokości. Maksymalna ładowność rośnie o 70 kg – do 744 kg.
Silnik, skrzynia, napęd
Paleta silnikowa reprezentowana jest przez cztery jednostki napędowe. Pod maskę może trafić benzynowe serce 1.5 TSI o mocy 114 KM sparowane z sześciostopniową, manualną skrzynią biegów lub 7-dmio biegowym automatem DSG. Reszta to już wysokoprężne jednostki. 2.0 TDI generować może w tym aucie 75/102/122 KM, jednak tylko topowa jednostka napędowa ma możliwość sparowania z dwusprzęgłowym automatem DSG. Napęd w każdym z tych wariantów przekazywany jest na przednie koła, na razie nie ma możliwości zamówienia dla Caddy Cargo czy Cargo Maxi wersji z napędem na wszystkie koła.
W drogę!
Jak wcześniej wspomniałem VW ratuje puszczę, a ja wybrałem się dołożyć swoją cegiełkę. Nie jest to ruch wizerunkowy, a w końcu odkryłem szkółkę w otulinie Kampinoskiego Parku Narodowego, gdzie można kupić rodzime rośliny leśne, których długo szukałem. Droga upływa bardzo przyjemnie i bardzo cywilizowanie jak na dostawczaka. 122-konny motor napędza puste nadwozie, serwując całkiem fajny moment i moc, nawet większą niż bym sobie życzył. Jednak nie kusiłbym się na słabszy wariant diesla o mocy 102 KM. Po załadowaniu ponad pół tony, te 20 KM różnicy między wspomnianymi silnikami, zapewnia wciąż rozsądne osiągi, a te nieco ponad 100 koni może kuleć na dynamice.
Spalanie, prowadzenie i zawieszenie
Testowy silnik ma jeszcze jedną zaletę! Jest naprawdę ekonomiczny. Zabrałem Caddiego w trasę, ale nie sprawdzałem wcześniej „obiecanego” spalania przez producenta, trochę z lenistwa, a trochę aby nie sugerować się i nie mieć punktu odniesienia. Przejechałem odcinek Warszawa-Gdańsk-Warszawa. Pierwszą część trasy pokonałem na wpół załadowanym autem. Na pace około 350 kg ładunku, prędkość 100-100 km/h.
Po zjechaniu z 7-mki kieruję się nieco mniej standardową drogą przez Kwidzyn, ale to w celu zrzucenia ładunku. Po drodze nawigacja kieruje mnie, przez bardzo alternatywne odcinki. Lokalne dziury poznałem, a w zasadzie Caddy poznało bardzo dokładnie, ale o jedynie części z nich skłonne było powiadomić. Zawieszenie fajnie wybiera nierówności, plastiki mimo, że dobrze spasowane, tak podczas sporej częstotliwości resorowania dają o sobie czasami znać. W kwestii prowadzenia, ani na pusto, ani załadowanym nie mam się do czego przyczepić. Układ kierowniczy działa z odpowiednią czułością. A wracając do spalania?
Spalanie po dojechaniu do Kwidzyna, jeszcze załadowanym autem, wyniosło 5.1l/100 km, na prawdę obiecujący wynik! Na pusto z Gdańska jechałem już całkowicie 7-mką. Niezaładowanym autem udało mi się zbić jeszcze spalanie do 4.8 litra na każde 100 km, jednak trasa była raczej nie spieszna – w granicach 110 km/h. W mieście spalanie tego auta wahać się będzie w granicach 6 litrów.
Podsumowanie
Caddy to jak najbardziej cywilizowany mały dostawczak. Wnętrze jest ergonomiczne ale nie pozbawione wad. Tu moim zdaniem postęp paradoksalnie nie zapisał bym na plus. Przechodząc do najważniejszego – topowy motor zdecydowanie się sprawdza, nawet dla w pełni załadowanej paki, nie przesadzając z zużyciem paliwa. Co by nie mówić konstrukcja wygląda świeżo, jednak nie jestem pewien czy dodatki stylistyczne w postaci LED-owych świateł z tyłu pojazdu czy nieco zbyt designerski zderzak jest wart odhaczenia przy zamawianiu, ale prowadząc działalność poświeciłbym chwilę, aby rozważyć wersję Maxi.
Tekst i zdjęcia: Bartek Kowalczyk
Volkswagen Caddy Cargo
Caddy Cargo – zdjęcia
Volkswagen Caddy Cargo – punktacja
Wygląd: | [usr 8] |
Wnętrze: | [usr 7] |
Silnik: | [usr 7] |
Skrzynia: | [usr 8] |
Przyspieszenie: | [usr 7] |
Jazda: | [usr 7] |
Zawieszenie: | [usr 8] |
Komfort: | [usr 7] |
Wyposażenie: | [usr 7] |
Cena/jakość: | [usr 8] |
Ogółem: | [usr 7.4 text=”false” img=”06_red.png”] (74/100) |
Volkswagen Caddy Cargo- dane techniczne:
Silnik: R4, turbo
Pojemność: 1968cm³
Moc: 122 KM przy 2750 – 4250 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 320 Nm przy 1600 – 2500obr/min
Skrzynia biegów: manualna, sześciobiegowa
Cena: od 90 061 zł, cena testowanego egzemplarza około 138 289 zł