Pickup to synonim wolności, stylu życia, pewnej odmienności i oryginalnego charakteru. Takie postrzeganie trucków w USA niekoniecznie jest tożsame z wizerunkiem tych aut w Europie. Tu kierowcy i użytkownicy zwracają uwagę na inne cechy pojazdu. Czym zatem wyróżnia się Amarok PanAmericana? Zapraszam na test.
Volkswagen za sprawą pierwszej generacji Amaroka pokazał, że wie jak grać w pickupy. Następca protoplasty „Wilka arktycznego”, jak przekłada się nazwę modelu z języka rdzennych ludów obszarów arktycznych, zdecydowanie odrobił lekcję i poprawił korzenie modelu. Volkswagen zaproponował następcę, który jest owocem bezpośredniej współpracy Forda z VW, na bazie nowego Raptora. Mimo, że takie mariaże to najczęściej bezczelny przypadek „kopiuj wklej”, tak w przypadku amerykańsko-niemieckiej współpracy prościej poszukać elementów wspólnych, niż te które je odróżniają. Koncepcja była prosta – na stół ląduje projekt Raptora, dopracowany i dosmaczony według niemieckiej filozofii.
1. Mocarny wygląd
Oczekując gładkich linii, obłości oraz braku wyrazistości w formie niestety będziemy zawiedzeni. Amarok PanAmericana ma wyrazistą linię, dużą liczbę przetłoczeń oraz muskularny przód z wysoko poprowadzona maską. W zasadzie przedni zderzak i grill, którego koncept opiera się na poziomych liniach, dominują z przodu auta. Trend stylistyczny nie pozostał obojętny względem reflektorów. Dzienne wpisują się w grill, stanowiąc wyraźne zwieńczenie designu.
Boczna linia nie została w zasadzie uatrakcyjniona. Poza wstawkami wyróżniającymi wersję PanAmericana, czarnymi felgami w rozmiarze 18 cali z balonowymi oponami szosowymi oraz czarnymi rurami okalającymi przestrzeń ładunkową, Amaroka można by pomylić z czymś innym. Całość tworzy zgrabną, nieprzesadzoną stylistykę, która w połączeniu z beżowo-złotym kolorem stanowi spójną, wyrazistą kombinację.
Tył to już ewolucyjne podejście do zmian. Najwyraźniej trudno wymyślić coś nieziemskiego w tym segmencie. Lampy oczywiście LEDowe o ciekawym wzorze świateł mijania korespondują z resztą auta, stanowiąc fajne zwieńczenie koncepcji tego modelu.
2. Ergonomiczny środek
Środek, Amarok odziedziczył akurat ewidentnie zauważalne elementy i akcenty z Forda Raptora. Największym z nich jest umiejscowiony na środku deski rozdzielczej, ustawiony pionowo ekran info rozrywki. Z tą jedną różnicą, że w Raptorze sterowanie klimatyzacją pozostało w formie tradycyjnej – fizycznych przycisków. Amarok podejście ma inne – klawisze do szybkiego dostępu do najważniejszych funkcji. Poza tym klasyczne pokrętło do głośności. Koncept deski jest prosty, ale przyjemny – obfituje w drobne schowki i większe kieszenie. Dla mnie wszystko jest pod ręką, tam gdzie bym tego oczekiwał.
Przednie siedzenia są bardzo wygodne, sterowane elektrycznie w wielu płaszczyznach. Dłuższe odcinki, zatłoczone drogi miast nie spowodują narzekań na obolały tyłek czy plecy. Nieco mniej wygodniej mają pasażerowie tylnego rzędu. Kanapa jest średnio wygodna. Jest twardsza, a zakres regulacji jest symboliczny.
3. Zdolności ładunkowe
DMC Amaroka PanAmericana wynosi równe 3350 kg, przy masie własnej wynoszącej 2427 kg z kierowcą, na pakę trafić może 923 kg ładunku. Długość paki wynosi 157 cm. Szerokość w najszerszym miejscu wynosi 148 cm, natomiast przy nadkolach ta szerokość jest limitowana do 120 cm. Całość jest przykryta estetyczną i porządną roletą, wykonaną z aluminium. Mechanizm zwijania jest elektryczny, a centrum sterowania zlokalizowane jest z lewej strony w okolicach złączy elektrycznych. Mimo, że roleta jest bardzo sprawna, funkcjonalna jednak system zwijania ogranicza maksymalną długość paki o 25 cm.
DMC zespołu pojazdów, a więc Amaroka oraz przyczepy z hamulcem najazdowym wynosi 6500 kg, przy tym istnieje jedna gwiazdka – DMC przyczepy nie może przekroczyć 3500 kg.
4. Sprawność na drodze
Pod maską umiejscowiono 3-litrowe serce pojazdu. Maestro całego zamieszania ma ewidentnie amerykańskie konotacje z prawdziwym amerykańcem – 3-litrowym motorem PowerStroke. Serce trafiło na warsztat gdzie podniesiono moc do 241 KM oraz równych 600 Nm momentu. Jest to trochę okupione łzą nostalgii, bowiem pierwsza generacja była mocniejsza o 17 KM, przy czym moment był niższy o 20 Nm i co z tego? 8,8 sekund w sprincie do pierwszej setki oraz prędkość maksymalna 180 km/h. Osiągi naprawdę zacne, pasujące idealnie do charakteru auta. Można narzekać na skrzynię, ale czy na pewno?
Przy całym zamieszaniu 10 przełożeń amerykańskiej skrzyni zmieniane są z gracją – szybko, zwinnie i płynnie. 3 litry V6 dogaduje się z rzeczoną skrzynią bardzo dobrze, jednak można żałować, że skrzynia nie przeciąga żadnego z biegu przy raptownym przyspieszaniu. Zaakcentowałoby to usportowiony charakter roboczego auta oraz odblokowało uśpiony potencjał jednostki napędowej. Żeby się dobrze zrozumieć – dla mnie jazda tym autem jest wielką przyjemnością, totalnie nie przeszkadza mi ta skrzynia w 95% przypadków, ale od czasu do czasu chciałbym usłyszeć wyraźniej wigor widlastych sześciu cylindrów.
5. Prowadzenie i resorowanie
Charakterystyka Amaroka nie jest jednoznaczna. Jak na pickup’a przystało wydawać się może, że jazda jest specyficzna, toporna, ociężała, a zawieszenie lubi myszkować w zakrętach oraz tył podskakuje na wybojach. Jednak kto tak wyobraża sobie specyfikę jazdy takim autem powinien zjawić się w salonie Volkswagena aby odebrać kluczyki na jazdę testową. Amarok łamie konwenanse proponując bardzo dobrze prowadzące się auto, które charakterem przypomina prowadzenie sporego SUV’a niż klasycznie postrzeganego pickup’a. PanAmericana poza samym prowadzeniem wyróżnia się elastycznym i zdecydowanie bardziej przystępnym resorowaniem. Oczywiście nie będzie to kanapowe aksamitne resorowanie jednak Amarok w tej kategorii można stawiać za wzór. W tym aspekcie jednak – w prowadzeniu i resorowaniu czuć ducha Raptora, a jak wiemy te dwie cechy mocno wyróżniają auta z Dearborn.
6. Płakać przy dystrybutorze?
Spalanie 3-litrowego serca V6 nie musi imponować. Amarok jest bardzo dobrym tego przykładem. PanAmericana wyposażona była w szosowe opony, co robi ogromną różnice w spalaniu i głośności w porównaniu do specyfikacji nastawionych na eksplorowanie terenu. W mieście przyzwyczaić się trzeba do okolic 11 litrów, na trasie – na drogach krajowych, a więc z dozwoloną prędkością 90-100 km/h wynik spada diametralnie. 8.4-8.7 litra na każdą setkę jest wynikiem jak najbardziej normalnym. Ruch autostradowy podbija spalanie do 12.5 litra na 100 km, ale na marginesie należy wspomnieć – Amarok PanAmericana jest bardzo dobrze wyciszony, bardziej przypomina komfortową osobówkę niż topornego woła roboczego.
Podsumowanie
Volkswagen Amarok II generacji to auto bardzo dopracowane, jednak zrywa nieco ze stricte roboczym charakterem proponując zamiast tego spore auto, które bardziej przypomina bogato wyposażonego, przestronnego SUV’a niż roboczego woła taplającego się w błocie i piachu na budowie czy farmie. Nie szufladkujmy też zbyt raptownie PanAmericana jako bulwarówki, ponieważ wciąż zdolności terenowe są zdecydowanie nastawione bojowo. Prowadzenie i resorowanie jasno wskazują, że Amarok znalazł swoją grupę docelową, dla których pickup nie jest autem pełnym sprzeczności. Osobiście całym sercem uwielbiam pickupy, a nie przypominam sobie żadnego, którego z takim żalem żegnałem po tygodniu wspólnej przygody.
Tekst i zdjęcia: Bartek Kowalczyk
Volkswagen Amarok PanAmericana – zdjęcia:
Volkswagen Amarok – dane techniczne:
Silnik: V6, Turbo diesel
Pojemność: 2993cm³
Moc: 240KM przy 3000 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 600Nm przy 1750 obr/min
Skrzynia biegów: automatyczna, 10 przełożeń
Cena: od 245 000zł, egzemplarz testowy około 248 000 zł