Toyota Supra piątej generacji swoją historię piszę w trochę inny sposób niż jej poprzedniczki. Nie znaczy to jednak, że to dwuosobowe coupe z RWD robi to źle, bo jeździ się nią świetnie!
I to niezależnie czy wolicie to robić w klasyczny sposób na wprost czy w ten bardziej azjatycki – bokiem. Z silnikiem R6 pod maską, Supra MK5 zwraca na siebie uwagę nie tylko na forach fanów!
Długa maska, krótki tył = piękne coupe
Od razu powiem, że nie jestem jednym z klasycznych wielbicieli stylu JDM i azjatyckiej motoryzacji. Nie oznacza to jednak, że kształty Supry mi się nie podobają. Są tak obłe i napompowane, że patrzy się na nią z przyjemnością. Długa i pokaźna maska niczym w musclecarze przechodzi w długie bezramkowe drzwi, by stać się wypukłym błotnikiem i krótkim tyłem z pięknymi reflektorami oraz dwoma sporymi końcówkami układu wydechowego. Z przodu natomiast pojawił się nos niczym w bolidzie F1.
Trzeba przyznać, że biały, matowy lakier idealnie podkreślał te kształty, a początkowo nie byłem do niego przekonany. W końcu myśląc Supra wyobrażasz sobie lakier czerwony, bo najwięcej takich egzemplarzy jeździ po Polsce. Biały mat z czarnymi elementami i czerwonym napisem Supra pięknie się wśród nich wyróżnia.
Patrząc na Suprę trzeba wspomnieć o jeszcze jednym – mianowicie o dachu auta. Dwugarbna blacha powiększa przestrzeń w środku samochodu pozwalając tym samym na prowadzenie go osobom o wyższym wzroście.
Toyota Supra = BMW Z4?
Otwierając drzwi Toyoty zobaczysz koniakową skórę, system iDrive, specyficzny panel klimatyzacji i ekran, a także charakterystyczne pomarańczowe podświetlenie. Czy to jeszcze Toyota? Przecież to wnętrze jest wyjęte z BMW. No tak, bo Supra MK5 i BMW Z4 to swojskie bliźniaki, które najbardziej podobne są właśnie w środku.
I nie uważam, że Toyota na tym traci, bo jeżdżąc ostatnio GR86 było tam aż zbyt klasycznie i archaicznie. Supra jest nieźle wyposażona, dobrze wykonana, lecz jako dwuosobowe auto, trochę ciasna. Owszem ma duży bagażnik, ale w środku dobrze będą się czuć dwie osoby raczej niezwiązane z kulturystyką.
Wracając do sedna, znajdziecie tutaj wszelkie dogodności znane z niemieckich aut (kierunkowskazy też są). Nie zabrakło automatycznej klimatyzacji, podgrzewanych siedzeń, dobrego audio (to jest od JBL) czy nawigacji oraz łączności z Internetem i smartfonem. Jest nawet indukcyjna ładowarka. Szkoda jednak, że nie pojawiły się jakieś indywidualne akcenty Supry – brakuje nawet fajnego znaczka Gazoo Racing na kierownicy.
Garść istotnych faktów
Skoro mamy już ładną karoserię, niezły środek to do ideału brakuje coś fajnego pod maską. W tym przypadku jest to sześciocylindrowa jednostka o pojemności 3 litrów i mocy 340 KM (też od BMW) i nadal nie jest to wadą. Łącząc to z masą auta liczącą około 1,5 tony mamy przepis na niezłego sportowca. Do setki samochód rozpędza się w 4,6 sekundy, a auto kończy swoją jazdę przy prędkości 250 km/h.
RWD oznacza jedno!
Oczywiście auto jest tylnonapędowe, więc jazda Suprą może być też niebezpieczna, lecz bardziej emocjonująca. Układ kierowniczy jest precyzyjny, a zawieszenie ustawione twardo, ale auto potrafi pokonywać zakręty też klasycznie. Dzięki ESP i trybowi sport może to być bardzo efektywny sposób, chociaż zbyt mocne naciśnięcie gazu od razu uślizguje tylną oś. I to nie tylko przy niskich prędkościach. Dlatego radzę uważać na szybszych winklach z gorszą nawierzchnią.
Wyłączenie kontroli trakcji i manual na pokładzie oznacza jednak, że Toyota Supra potrafi przejechać się też bokiem. Wprowadzenie auta w taki stan nie jest trudne, ale utrzymanie uślizgu wymaga już wprawy. Toyota należy też do znanej grupy letnich i polnych owadów, bo bączki kręci z łatwością. W końcu kręcenie silnika do prawie 7 tysięcy obrotów musi mieć swoje odzwierciedlenie na asfalcie.
Manual dla wytwornych graczy
Nasza Supra była niecodzienna z jeszcze jednego względu. Otóż kabina została przygotowana pod manualną skrzynię biegów, więc siadając nisko za kierownicą, lewą nogą trzeba szukać sprzęgła. Pod prawą ręką natomiast znajdzie się krótki lewarek, który nieźle leży w dłoni i ma bardzo krótkie skoki.
Zarówno pedał sprzęgła, jak i drążek skrzyni biegów działa twardo i z wyraźnym oporem. Trzeba się do tego przyzwyczaić i nogą sięgać naprawdę daleko, bo pozycja za kierownicą jest trochę leżąca. Czyli taka, jak na sportowe auto przystało!
Co ciekawe, w Suprze pojawiły się też międzygazy, więc autem można naprawdę jeździć efektywnie i efektownie. Szkoda tylko, że ta jazda nie generuje fajnych dźwięków, bo ta Toyota prawie nie brzmi i to po kupnie na pewno trzeba naprawić modyfikując układ wydechowy.
Parę mniej istotnych faktów
Do nich na pewno trzeba zaliczyć eksploatację, ponieważ 50-litrowy bak może wyparowywać w naprawdę różnym tempie. Standardowa jazda to wyniki nawet mniej niż 10 litrów na 100 km, ale zabawa w drift lub jazdę sportową znacznie podnosi te rezultaty. Nie bójmy się więc spalania rzędu 13-15 litrów na 100 kilometrów.
Jeśli chodzi o koszty zakupu, to Toyota oferuje dwie opcje Supry. Wersja GR z trzylitrowym motorem to wydatek około 340 tysięcy złotych. Mniejsza odmiana z silnikiem o pojemności 2 litrów i mocą 258 KM to oszczędność ponad 100 tysięcy złotych (od 231 900 złotych). Oczywiście auto dostępne jest też z automatyczną przekładnią (8 przełożeń).
Is that a Supraaa?
Na pewno kojarzycie viralowy filmik z takim pytaniem. Spędzając swoją przygodę z nową Suprą również je sobie zadałem. I mimo, że wiem o koneksjach z BMW, to w tej trzylitrówce z manualem wydają mi się one tylko na plus. W końcu kontrola nad samochodem dzięki ręcznej skrzyni sprawia, że czułem w nim ducha japońskiej motoryzacji sprzed lat.
Konrad Stopa
Fot. Krzysztof Chronowski
Zdjęcia Toyota GR Supra MT:
Dane techniczne Toyota GR Supra MT:
Silnik: R6, twin-roll turbo
Pojemność: 2998 cm³
Moc: 340 KM
Maksymalny moment obrotowy: 500 Nm
Skrzynia biegów: Manualna, sześciobiegowa
0-100 km/h: 4,6 s
V-max: 250 km/h
Cena: ok 340 tysięcy złotych