Życie we współczesnym mieście nakłada na nas coraz więcej obowiązków, w coraz krótszym czasie. By przynajmniej klika spraw załatwić bez bolesnego i czasochłonnego parkowania przyda się małe auto. Czy warto w takim razie zainwestować w takie cudo, jak Toyota Aygo?
To zależy kim jesteś? Jeśli singlem lub singielką ceniącą nowoczesny design to taki mieszczuch może trafić w Twoje gusta. Inny przypadek to drugie auto w rodzinie, które będzie się na ulicy wyróżniać. Gdy nie mieścisz się w żadnej z powyższych grup, to Aygo może Cię do siebie nie przekonać.
Mimo to mała Toyota jest samochodem wizualnie naprawdę ciekawym. W jasno niebieskim lakierze z czarnymi felgami (oczywiście aluminiowymi) przyciąga wzrok, zwłaszcza żeńskiej części społeczeństwa. Ok, może nie w taki sposób jak samochód prasowy Porsche w podobnym kolorze, którego zdjęcia opanowały niedawno polski internet, ale też nie jest źle! Poza tym, takich jaskrawych kolorów jest kilka, więc każdy znajdzie jakiś ekstrawagancki dla siebie.
To 3,5-metrowe autko z przodu cechuje grill w kontrastowym kształcie „X” w innym kolorze niż reszta samochodu, a także pionowe paski świateł do jazdy dziennej w technologii LED. Mimo, że auto jest bardzo krótkie, to zmieszczono w jego karoserii komplet drzwi. Tylne mają jedynie uchylne szyby, a ich blacha jest grubości papieru. Podobnie wąska jest również klapa bagażnika, która jednocześnie pełni funkcję tylnej szyby, więc lepiej nią mocno nie trzaskać.
Odnośnie samego bagażnika, to ma on jedynie 168 litrów. Nie są to imponujące rozmiary, więc z zakupami przed imieninami lub dalszym wyjazdem radzę uważać, bo może zabraknąć miejsca. Irytująca jest też półka bagażnika, która za każdym podniesieniem klapy po prostu z którejś strony odpada.
Inaczej jest jednak we wnętrzu auta. Tutaj przestrzeni o dziwo jest całkiem sporo. Oczywiście w granicach rozsądku, jak na segment auta (nie tyle, co w Skodzie Superb), ale na krótkich trasach nawet czwórka pasażerów przetransportuje się z punktu A do punktu B bez uszczerbków na zdrowiu. Z przodu natomiast miejsca jest jak w normalnym samochodzie, a nie microcarze, więc dwójka podróżujących nie będzie odczuwać większego dyskomfortu, nawet podczas dłuższych tras.
By takową podróż uprzyjemnić, ta miejska puszka jest w środku bardzo kolorowa (nawiązanie do lakieru) oraz w niestandardowych kształtach. Po pierwsze konsola środkowa, gdzie znajdziemy obsługę automatycznej klimatyzacji wygląda trochę jak kask szturmowca z Gwiezdnych Wojen, a po drugie projekt zegarów, których centralne miejsce zajmuje prędkościomierz posiada z boku cyfrowy obrotomierz, niczym z gier komputerowych. Ciekawy bajer jak na azjatyckie auto.
Takimi właśnie smaczkami Aygo walczy ze stereotypem archaicznej wizji designu wnętrza samochodów z Dalekiego Wschodu. Oprócz tego jest nieźle wyposażone. Dowodem tego może być dotykowy wyświetlacz systemu multimedialnego z kolorowymi ikonami, dzięki któremu Aygo mogło nieźle grać z telefonu, CD lub USB.
Czy w takim razie Toyota Aygo ma jakieś wady? Otóż samo autko na pierwszy rzut oka wydaje się trochę pudełkowate i liche. Twarde zawieszenia, wąskie opony, cienkie drzwi i słabe wyciszenia sprawia, że przy pierwszym kontakcie samochód wydaję się zbyt zabawkowy.
Poza tym litrowy silnik Aygo nieźle napędza tego malucha, chociaż ma tylko 3 cylindry i 69 koni mechanicznych. Trochę zabawny jest jego dźwięk, ponieważ brzmi on jak rajdówka WRC i kręci się naprawdę wysoko. To zapewnia niezłe osiągi w mieście do 50-70 km/h. Poza nim i na autostradzie samochód po prostu nie daje rady. Wysokie obroty i dociskanie gazu powoduje przy okazji sporą nieekonomiczność auta. Z ciekawości dodam, że prędkość maksymalna to tylko 160 km/h, ale dzięki temu w Aygo da się zamknąć licznik, czego nie zrobicie w większości samochodów.
Spalanie na poziomie 8 litrów w mieście, a niedużo mniej niż 7 w trasie to trochę za dużo. Takie wartości otrzymujemy w testach dużo większy aut, więc Aygo jest naprawdę bardzo paliwożerne. Mało atrakcyjna jest też cena samochodu. Początkowe 37 tys. wygląda dosyć zachęcająco, ale za tak wyposażone auto jak testowe (klima, bezkluczykowy dostęp, system audio i parę innych gadżetów) trzeba wysupłać prawie 50 tys. złotych. Wysoką cenę można tłumaczyć oryginalnością. Inne tego typu wymysły, jak choćby Opel Adam, również nie są tanie i długo trzymają cenę – to po prostu koszt wyróżniania się, aczkolwiek według mnie to jednak słabe wytłumaczenie.
Dlatego też jak pisałem na wstępie – Aygo raczej trudno kupić tylko z rozsądku. Może nie trzeba być jego maniakalnym fanem, ale być osobą która zwraca sporą uwagę na styl i image. Z drugiej jednak strony, jeżdżąc Toyotą Aygo w takiej konfiguracji naprawdę można zwrócić na siebie uwagę, a w nawet dużo droższych samochodach ciężko to osiągnąć.
Ps. Myślicie, że warto za to dopłacać?
Konrad Stopa
Wygląd: | [usr 8] |
Wnętrze: | [usr 7] |
Silnik: | [usr 6] |
Skrzynia: | [usr 6] |
Przyspieszenie: | [usr 5] |
Jazda: | [usr 6] |
Zawieszenie: | [usr 5] |
Komfort: | [usr 6] |
Wyposażenie: | [usr 8] |
Cena/jakość: | [usr 6] |
Ogółem: | [usr 6.3 text=”false” img=”06_red.png”] (63/100) |
Dane techniczne:
Silnik: benzynowy, R3, 998 cm3
Moc: maks. 69 KM@6000 obr./min.
Maks. moment obr.: 95 Nm@4300 obr./min.
Skrzynia biegów: manualna, pięciostopniowa
Prędkość maks.: 160 km/h
0-100 km/h: 14,2 s
Napęd: na przednie koła
Masa: 940 kg
Nadwozie (dł./szer./wys.): 3455/1615/1460 mm
Rozstaw osi: 2340 mm
Poj. bagażnika: 168 l
Spalanie średnie*: 4,1 l/100 km
*dane producenta
Toyota Aygo to bardzo fajne rozwiązanie zwłaszcza jeśli jeździ się przede wszystkim po mieście.
Użytkuję taką w mojej firmie i powiem, że byłem pozytywnie zaskoczony kiedy pierwszy raz wsiadłem do tego maleństwa. Auto zachowuje się dość dynamicznie, ma niskie spalanie i oczywiście nie odczuwam kłopotów z parkowaniem go. Minus to przede wszystkim znikoma ilość miejsca bagażowego, ale nie jest to ciężarówka. Do miasta auto naprawdę fajne.
Teściowa jeździła takim autem do pracy, aż pewnego dnia miała stłuczkę i auto musiała sprzedać. Z tego co pamietam to chwaliła Aygo za niskie spalanie, nigdy nie miałem okazji jeździć ale sądząc po filigranowym wyglądzie na pewno jest to auto ekonomiczne.
Fajna i stosunkowo tania. Używamy jej również w naszej firmie – wypożyczamy od czasu do czasu przedstawicielom handlowym za pośrednictwem wypożyczalni Panek. Autko jest bezproblemowe no i Ci, którzy cenią sobie elegancję własnie w niej to odnajdą.