Test: Telefon CAT B100

Ostatnio opisywałem prawie niezniszczalny telefon CAT B25, który nie był szczytem najnowocześniejszej technologii. Nie oznacza to jednak, że producent w swojej ofercie nie ma innych, bardziej nowoczesnych urządzeń. I tak o to przed Wami test Caterpillara B100.

Oczywiście to urządzenie jest równie odporne na różnorakie warunki atmosferyczne jak opisywany wcześniej B25, aczkolwiek w środku posiada już bardziej rozbudowane funkcje. Różni się też budową.

Na pierwszy rzut oka widzimy aluminiową konstrukcję, która uzupełniona jest gumą. Co nam to daje? To, że telefon może spaść nawet z 1 piętra i oprócz względów wizualnych nic mu się nie stanie. Ponadto zawsze możecie nim wbijać gwoździe…

Jeśli chodzi o wygląd, to B100 jest taką małą cegłówką. Prostokątny i równy kształt oraz mix czerni, srebra i koloru żółtego przynosi na myśl barwy producenta. Istotnym elementem telefonu jest klawiatura, która niczym „dla seniorów” ma duże klawisze, które podobno z łatwością można klikać nawet w roboczych rękawicach. Takich za złotówkę na pewno, ale w tych grubszych to nawet 112 nie wykręcimy.

Telefon jest stosunkowo ciężki – 136 gramm, ale może to być zasługa dokładnego spasowania elementów. Wszystkie kluczowe gniazda (słuchawkowe, USB) są przesłonięte gumowymi zaślepkami, które przytwierdzono do obudowy przy pomocy śrubek, podobnie jak boczne, metalowe listwy. Pokrywa baterii wyłożona uszczelką również jest przykręcana. Dzięki temu całość jest odporna na wodę, kurz i piasek.

2,2-calowy ekran niestety jest trochę za mały przy tego typu urządzeniu. Główny problem polega na tym, że wielkość ikon, cyferek i liter jest mała i życzę powodzenia w odczytaniu smsa robotnikom w słoneczny dzień. Co innego gdy pada deszcz i jest ciemno – wówczas B100 spisuje się doskonale.

Na szczęście CAT B100 umożliwia doskonałe warunki do rozmów. Ma wyczulony mikrofon oraz niezły głośnik. Co do reszty „łączności” możemy liczyć jedynie na HSDPA i Bluetooth w wersji 2.0, aczkolwiek i te moduły w przypadku tego sprzętu zdają się zbędne. Niby jest preinstalowana aplikacja Google Maps (java), ale korzystanie z niej to zadanie dla hardkorowca, w przypadku sprzętu o tak niewyśrubowanych parametrach i z tak maleńkim ekranem.

Sama obsługa telefonu jest jednak niezmiernie prosta. Mimo lekkiej toporności podstawowych opcji nie brakuje. Mamy książkę telefoniczną, klienta poczty, terminarz, dyktafon, radio FM, latarkę i GPS, czyli wszystko, co może się przydać z dala od cywilizacji i w ciężkich warunkach. Nie ma gier i zbędnych dodatków. Krótko mówiąc, producent postawił na minimalizm i prostotę. Uzupełnieniem wyposażenia telefonu jest 3 megapikselowy aparat oraz odtwarzacz mp3.

A ile za takie cacko trzeba zapłacić? No z tym nie jest tak pięknie. Oczywiście za więcej funkcji niż w B25 trzeba też więcej usupłać. Ceny rozpoczynają się od 539 zł, ale uwierzcie, że jeśli chcecie telefon na zawsze, który jest prosty a przeżyje więcej niż Wy to wybór jest przed Wami.

Konrad Stopa

Mały film testowy innej redakcji ;)

SPECYFIKACJA: