Macie swoje ulubione dresy? Takie już lekko znoszone, ale wciąż wygodne i sprawdzające się w każdych warunkach, dzielnie znoszące kolejne prania. Taka właśnie jest Vitara, która została po raz kolejny „wyprana” przez Suzuki.
Model ten jest na rynku już od 10 lat! Co jeszcze zabawniejsze jest to dopiero druga generacja, a Suzuki jakoś zbytnio nie kwapi się do zastąpienia go nowym modelem. Co prawda za rogiem czai się już w pełni elektryczna E-Vitara, ale ma być ona sprzedawana równolegle.
Liftingów Vitary ciężko się doliczyć
Japończycy od 2014 roku regularnie odświeżają tego SUV-a i obecnie mamy przed sobą Vitarę po chyba drugim faceliftingu. Co się zmieniło? Przede wszystkim przedni zderzak, który został znacznie ciekawiej narysowany i otrzymał lakierowanym w czarny połysk element. Z tyłu zmiany są bardzo subtelne – zmieniła się dolna część zderzaka. Są też oczywiście nowe kolory wraz z szarym widocznym na naszym egzemplarzu oraz nowe wzory felg.
Wewnątrz zmian także jest jak na lekarstwo. Mamy nowe multimedia wraz z 9–calowym ekranem oraz kilka nowych asystentów jazdy wraz z czujnikami do obserwowania kierowcy w miejscu analogowego zegarka pomiędzy nawiewami. Tylko tyle i aż tyle. Kokpit pozostał prostym i ergonomicznym za sprawą całej masy fizycznych przycisków tak jak się to robiło 10 lat temu. Wieje tu trochę nudą i nijakością, ale z drugiej strony docelowy klient tego samochodu powinien to docenić.
Multimedia się proste i działają trochę topornie, ale na całe szczęście są stabilne i świetnie radzą sobie z bezprzewodową obsługą Apple CarPlay i Android Auto. Analogowy zestaw wskaźników jest czytelny, a komputer pokładowy pomiędzy nimi przekazuje sporo informacji. Niestety obsługa asystentów jazdy, która odbywa się właśnie na tym ekranie za pomocą patyczków umieszczonych przy zegarach jest strasznie irytująca. Jeśli chcecie pozbyć się ISA należy przeklikać się przez menu na ekranie między zegarami podczas postoju. Podczas jazdy jesteście skazani na jej pikanie, bo do menu ustawień asystentów wejść się nie da.
Materiały użyte do wykończenia kabiny są przeciętnej jakości. Deska jest twarda, aczkolwiek bardzo solidnie zmontowana. Pochwalić na pewno muszę tapicerkę – jest gruba i przyjemna w dotyku. Narzekać nie można także na ilość miejsca w kabinie. Jest go naprawdę sporo zarówno z przodu jak i z tyłu. Bagażnik na papierze ma pojemność 362 litrów, jednak w rzeczywistości wydaje się być nawet nieco większy. Być może to kwestia bardzo regularnych kształtów i dużego otworu załadunkowego.
Pod maską nie znajdziemy rewolucji
Suzuki postanowiło nie wywracać do góry nogami gamy jednostek napędowych. W związku z tym w Vitarze możemy znaleźć turbodoładowaną benzynę 1.4 BoosterJet wraz z układem miękkiej hybrydy oraz pełną hybrydę Strong Hybrid, która bazuje na wolnossącej jednostce 1.5. W testowanym przez nas egzemplarzu pracuje ta pierwsza opcja generująca 129 KM oraz 235 Nm momentu obrotowego. Całość przenoszona jest na obie osie za pośrednictwem 6–biegowej manualnej skrzyni biegów.
Vitara jest chyba jednym z ostatnich przedstawicieli w swojej klasie dostępnym z napędem na cztery koła. Napęd ten może pracować w czterech trybach – Auto, Sport, Snow oraz Lock. Nie ma się co oszukiwać, że przez 99% czasu będzie on pracował w trybie Auto, ale jeśli macie jakiś trudniejszy dojazd na działkę to Suzuki może pomóc w dostaniu się na nią. O wypuszczaniu się w ciężki teren tego typu autem możecie zapomnieć – prześwit wynosi tu 175 mm.
Poprawne właściwości jezdne
Już po samym wyglądzie Vitary można w ciemno zgadywać jak będzie się ona prowadziła. Jest to samochód do zdecydowanie spokojnej i stonowanej jazdy. Dynamika układu jezdnego jest niezła, a skrzynia pracuje zaskakująco precyzyjnie, jednak zawieszenie jest miękkie, a układ kierowniczy mocno wspomagany. W mieście takie połączenie sprawdza się bardzo dobrze – jest komfortowo, bez zbędnej precyzji czy narzucającego się charakteru. To po prostu narzędzie mające wspomóc nas podczas codziennego życia nienarzucające się swoim stylem i nie przeszkadzające. Vitara w ogóle nie zachęca do szybkiej jazdy, ale też nie została do tego stworzona. W szybkich łukach nadwozie mocno przechyla się w zakrętach, a z podwozia dostajemy wyraźny sygnał, że średnio mu się to podoba.
Spokojny charakter Vitary odbija się pozytywnie na wynikach zużycia paliwa. W mieście samochód potrzebował około 7 litrów na każde 100 kilometrów. Na drogach ekspresowych zapotrzebowanie na bezołowiową spadało do 6 litrów, a na autostradzie Suzuki zadowalało się 7.5 litrami. Układ miękkiej hybrydy wspomaga silnik spalinowy przy ruszaniu i przyspieszaniu oraz odzyskuje trochę energii przy hamowaniu. Nie da się tu jednak jeździć tylko na silniku elektrycznym, bo takowego tak naprawdę tu nie ma. Jest alternator zintegrowany z rozrusznikiem oraz mały 48–voltowy akumulator.
Cennik jest rozsądnie skalkulowany
Podstawową Vitarę wraz z silnikiem 1.4 BoosterJet i napędem na przednią oś kupicie za 105 900 zł. Suzuki jak to typowy Japończyk nie oferuje nam przesadnych możliwości konfiguracji. Mamy tu trzy, sztywno ustalone poziomy wyposażenia. Napęd na obie osie dostępny jest dopiero od drugiej wersji Premium Plus i zaczyna się od kwoty 122 900 zł (wersja 2WD jest tańsza o 12 000 zł). Testowana przez nas odmiana to najbogatsza Elegance wyceniona na 132 900 zł, która po doposażeniu w jedną opcję jaką jest lakier zamknęła cennik kwotą 135 590 zł.
Vitara jest dosyć generycznym autem, przeznaczonym dla specyficznej grupy odbiorców. To samochód, który ma dowieźć swojego właściciela na działkę, grzyby czy do kościoła i zrobić to w możliwie jak najzwyczajniejszy sposób. Suzuki niczym nie szokuje, nie kładzie na łopatki i nie wybija się ponad przeciętność. Dla jednych to będą wady, dla innych plusy mogące przesądzić o wyborze.
Jakub Głąb
Zdjęcia Suzuki Vitara 1.4 BoosterJet 4WD:
Dane techniczne Suzuki Vitara 1.4 BoosterJet 4WD:
Silnik: R4, wolnossący
Pojemność: 1373 cm3
Moc: 129 KM
Maksymalny moment obrotowy: 235 Nm
0 – 100 km/h: 10,2 s
Prędkość maksymalna: 195 km/h
Skrzynia biegów: manualna, 6-biegowa
Cena: 105 900 zł (podstawa), 135 590 zł (testowany)