Suzuki Swift wróciło do Europy w nowej odsłonie. Zmieniła się lekko karoseria, a także wnętrze samochodu. Jak to wszystko razem spisuje się na polskiej drodze?
O tym opowiem wam poniżej, ponieważ udało mi się małym Suzuki przemierzyć kilka setek kilometrów. Były to zarówno wojaże miejskie, jak i poza miastem przez mniejsze miejscowości, ale także na drogach szybkiego ruchu. No to jakie jest to nowe Suzuki Swift?
Pastele znowu w modzie
Swift pozostał nadal pięciodrzwiowym autem miejskim o niewielkich wymiarach (3,84 m), ale z miarę pojemnym wnętrze. Sama sylwetka również mocno się nie zmieniła, aczkolwiek twarz małego Suzuki trochę się rozweseliła. Mamy inne, bardziej nowocześniejsze reflektory, sporą osłonę chłodnicy i lekko poprawiony tył.
Spore wrażenie zrobił na mnie pastelowy lakier auta, który genialnie kontrastował z czarnym dachem. Jeśli przyjrzycie się dobrze, to zwrócicie też uwagę na koła i jasne kołpaki. W sumie oceniając wygląd tego auta jestem na tak (podobnie jak większość pytanych).
Styl japandi w środku
Powołując się na mądrzejszych ode mnie japandi w aspekcie wnętrzarskim charakteryzuje harmonia, spokój, oszczędność oraz symetria. Podobno to modny trend w branży wykończenia mieszkań, ale mogę go ukraść do opisu wnętrza również Suzuki, ponieważ sam projekt środka jest bardzo prosty, ciemny i bez wodotrysków.
Widać w nim od razu azjatyckie pochodzenie i klasyczne rozwiązania. Są analogowe zegary i mały wyświetlacz pomiędzy nimi, który mógłby być lepszej jakości, archaiczne przyciski i pałąk do resetowania choćby przebiegu. Oczywiście w aucie znalazło się też miejsce na 9-calowy ekran, który był dotykowy, miał sporo funkcji (łączność z telefonem, nawigacja, audio) i działał całkiem dobrze.
Pod nim znalazł się osobny panel do klimatyzacji, który nie był dla mnie zbyt czytelny, ale ważne, że przynajmniej łatwo do niego dotrzeć. Plus dla Suzuki za wiele złączy USB i to różnego rodzaju.
Walory praktyczne
Rozstaw osi na poziomie 2,45 m sprawia, że Suzuki Swift jest całkiem pojemnym samochodem jak na swoją klasę. Dobrze czułem się zarówno na siedzeniu kierowcy (chociaż brakowało mi podłokietnika) oraz na tylnej kanapie, gdzie ogólnie nie było mi ciasno. Same fotele są wygodne, ale kiepsko trzymają na zakrętach.
W bagażniku zmieścimy 265 litrów foremnej przestrzeni. Oczywiście tylna kanapa się składa zwiększając miejsce do niemal 1000 litrów, ale nie uzyskamy w ten sposób płaskiej podłogi.
Trzy cylindry pod maską
W każdym nowym Swifcie do dyspozycji mamy tylko jedną dostępną jednostkę. Jest to trzycylindrowy silnik benzynowy o mocy 83 KM. Jest to miękka hybryda, która może pochwalić się maksymalnym momentem obrotowym na poziomie 111 Nm. Spoglądając na osiągi nie ma zbytnio czym się ekscytować, bo do setki auto rozpędza się w 12,5 s, a v-max to 165 km/h.
Klienci mogą wybierać jedynie między 3 poziomami wyposażenia i rodzajem skrzyni biegów (manual lub CVT).
Za kółkiem Swifta
W naszym egzemplarzu do dyspozycji miałem 5-biegową przekładnię manualną, która działała przyjemnie, ale czasem brakowało tej szóstki. Do tego mogłem korzystać z tradycyjnego drążka do zmiany biegów oraz szeregu systemów bezpieczeństwa (tempomat, asystent pasa ruchu, awaryjne hamowanie, czytanie znaków czy nielubiane ostatnio – ostrzeganie przed przekroczeniem prędkości w głośny sposób).
Swiftem jeździ się bardzo lekko (sprzęgło bierze od razu) i dość precyzyjnie. W mieście pomoże kamera cofania i czujniki parkowania oraz dobra zwrotność. Na trasie może braknąć czasem dynamiki i wyprzedzanie lepiej przemyśleć, ale za to wyciszenie stoi na dobrym poziomie. Jeśli chodzi o zawieszenie to czasem je słychać, ale nieźle wybiera nierówności.
To, co jednak najważniejsze w tym samochodzie to jego apetyt na paliwo, a raczej jego brak. Samochód na drodze szybkiego ruchu palił jedynie 6 litrów na 100 km, a w innym otoczeniu było jeszcze mniej. Myślę, że wytrawny eko kierowca spokojnie zmieści się z wynikiem z 3 z przodu.
Ile kosztuje nowe Suzuki Swift?
Najtaniej nowego Swifta kupicie za niecałe 81 tysięcy złotych. Będzie to egzemplarz z manualem w wyposażeniu Premium. Nasz egzemplarz to podobny stan lecz z wyższej półki wyposażenia (Elegance). Rachunek za auto ze zdjęć wyniósł ponad 90 tysięcy złotych. Do automatu trzeba dopłacić około 7 tysięcy złotych i takie auto też trafi do nas na test.
Jak więc podsumować Suzuki Swift? Jest to bardzo fajny mieszczuch, który jeździ pewnie, mało pali i ma dużo klasycznego look-u. Dla mnie wnętrze jest trochę za spokojne, ale niczego z wyposażenia temu autu nie brakuje, więc ktoś kto lubi klasykę odnajdzie się bez problemu. Co ważne, Suzuki Swift jest też lepiej wykonane i nie czuć lichej blachy lub słabego spasowania jak lata temu, więc poprawa jest znacząca!
Konrad Stopa
fot. Jakub Głąb
Zdjęcia Suzuki Swift:
Dane techniczne Suzuki Swift:
Silnik: R3, benzyna
Pojemność: 1197 cm3
Moc: 83 KM
Maksymalny moment obrotowy: 111 Nm
0 – 100 km/h: 12,5 s
Prędkość maksymalna: 165 km/h
Skrzynia biegów: 5–biegowa, manualna
Cena: ok 91 tys. złotych