Site icon Motopodprad.pl

Test: Subaru Outback – kombi na pandemię

Pustki na ulicach, mróz za oknem i światowa pandemia nie zachęca do wyjścia z domu. Jeśli już musisz to lepiej zrobić to w aucie, w którym będziesz się czuć bezpiecznie i komfortowo. Czarne Subaru Outback będzie pasować idealnie…

Oczywiście powyższy akapit napisałem z przymrużeniem oka, ponieważ z rodzinnego Subaru nie wystają kolce lub inne karabiny mające na celu zniszczyć ludzi zaatakowanych wirusem, aczkolwiek Outback ma parę cech, które w takich okolicznościach przyrody mogłyby się przydać.

Przestrzeń

Subaru Outback 5 generacji to prawdziwe kombi, które spokojnie pomieści 5 pasażerów. Na jasnej skórzanej tapicerce wygodnie podróżować będzie komplet pasażerów. Co ciekawe, wszystkie siedzenia są podgrzewane, a każdy towarzysz trasy znajdzie dla siebie gniazdo USB.

Subaru dba oczywiście również o najmłodszych – wszędzie znajdziemy mocowania ISOFIX, a nie zawiedzie też bagażnik. 559 litrów pojemności to ustawna przestrzeń, która przykryta jest roletą. Co ważne, klapa bagażnika zamyka się elektrycznie, więc nie trzeba się siłować z ciężkim kufrem.

Szkoda tylko tej jasnej tapicerki, ale na szczęście jest skórzana, więc łatwo o nią zadbać.

Napęd

Wyobrażając sobie opuszczony świat na pewno droga na nim nie będzie idealna. Piasek, deszcz, śnieg lub błoto to normalne warunki towarzyszące takiemu środowisku, więc symetryczny napęd AWD, który działa bez przerwy idealnie sprawdzi się w takich okolicznościach. Outback ze swoim prześwitem wynoszącym 20 centymetrów spokojnie pokona nawet większe dziury i zaspy.

Przekładając to na zwykłą rzeczywistość Subaru Outback wyjedzie naprawdę daleko poza asfalt. Zaśnieżony domek na sylwestra lub miejsce do grzybobrania po deszczu nie powinno sprawić mu żadnego problemu.

Zwłaszcza, że do obsługi tego 4×4 dba automatyczna skrzynia biegów. Nie jest idealna, ale pozwala spokojnie odpocząć. Czy to w korku, czy właśnie podczas trudniejszego terenu. Poza tym samochód wyposażono w łopatki, więc można pozostać przy własnym panowaniu nad autem.

X mode

Nazwa brzmi niczym z gry komputerowej, ale tak naprawdę to tryb jazdy, który zastępuje kierowcę i dostosowuje pracę napędu, silniki i skrzyni biegów do warunków na drodze. Dzięki temu łatwiej pokonać samochodowi wszelkie trudności.

Uzupełnieniem tego trybu jest asystent zjazdu, który pilnuje prędkości by bezpiecznie zjechać z wniesienia. Bardzo przyjemna pomoc, bo czasem z pozycji kierowcy nie do końca pewnie ocenimy warunki poza samochodem.

Silnik boxer

By bezproblemowo poruszać się tym samochodem dba benzynowa jednostka o pojemności 2,5 litra. Wystarczające 175 KM nieźle współpracują ze wspomnianym automatem i karoserią, która waży 1,6 tony. W jeździe nie przeszkadza też maksymalny moment obrotowy, który w tym przypadku wynosi 175 niutometrów. Podane wartości pozwalają osiągnąć tym samochodem prędkość maksymalną wynoszącą 198 km/h. Sprint do 100 km/h wynosi niemało – 10,2 s to sporo, ale w końcu to rodzinny samochód.

Eyesight

Subaru szczyci się, że ich asystent hamowania dopracowany jest idealnie. Muszę potwierdzić, że dwie kamery, które pracują w tym systemie jeszcze ani razu mnie nie zawiodły, a co ważne działają tylko w ostateczności. U konkurencji czasem te systemy zawodzą i niepotrzebnie stresują kierowcę. W Subaru działa to bardzo dobrze.

Z apokaliptycznego tonu można zaryzykować twierdzenie, że to źle iż auto zatrzymuje się samo przed obiektami, ale przecież ja tu nie o tym!

Czy ma minusy?

Największym, z którym trudno sobie poradzić jest niestety spalanie auta. Automat, waga i stałe AWD sprawiają, że Outback nie jest pięknym kompanem miejskiej jazdy. 60-litrowy bak dosyć szybko wysycha, bo w mieście to Subaru pali sporo – średnio około 12 litrów. W trasie oczywiście zejdziemy do 9-10 litrów, ale to nadal dużo jak na rodzinny samochód.

Jeśli już punktujemy Subaru, to na pewno nie jest to najtańszy samochód w swojej klasie. Owszem posiada spore wyposażenie (automatyczna klimatyzacja, asystenci pojazdu, nawigacja, kamery z różnych stron) i wykonany jest z niezłych materiałów, ale też swoje kosztuje. Jak to w tej japońskiej marce bywa, płaci się w euro i minimum jest to 44 tysiące euro.

Co więcej Outback w Polsce sprzedawany jest tylko w jednej specyfikacji oraz konfiguracji, więc nie ma w czym przebierać. Dla niektórych może to być problem.

Jazda

Na szczęście sama jazda Outbackiem należy do przyjemności. Prowadzi się jak dużo mniejsza osobówka. Układ kierowniczy jest pewny i samochodem można nawet dynamicznie pokonywać zakręty. Dodając do tego kompromisowe zawieszenie wszystko składa się w całość i kupując Subaru na jazdę na pewno narzekać nie będziecie.

Ja przynajmniej za kierownicą Outbacka czułem się pewnie i bardzo dobrze.

Subaru Outback – wygląd

Wizualnie Outback wygląda dość zachowawczo. Moim zdaniem Levorg wyglądał dużo lepiej, a Subaru Outback za bardzo nawiązuje to kanciastych Foresterów i jak na 2020 rok to chyba zbyt ostrożne i oldschool’owe. We wnętrzu jest trochę lepiej, ale też znajdziemy relikty dawnych czasów jak niektóre przyciski. Oko cieszy jednak ta jasna tapicerka.

Fakt, że Subaru Outback zostało odświeżone w 2017 roku, więc minęło już 3 lata i to widać. Na szczęście piąta generacja bazuje na tradycjach, które się sprawdzają. Jest parę rzeczy do poprawki, ale jak ktoś szuka auta na lata i mieszka w trudnym terenie to śmiało. Zwłaszcza, że Subaru traci na wartości powoli, więc może się odwdzięczyć przy sprzedaży.

Konrad Stopa

Wygląd:[usr 10]
Wnętrze:[usr 9]
Silnik:[usr 4]
Skrzynia:[usr 4]
Przyspieszenie:[usr 6]
Jazda:[usr 7]
Zawieszenie:[usr 7]
Komfort:[usr 5]
Wyposażenie:[usr 8]
Cena/jakość:[usr 6]
Ogółem:[usr 6.6 text=”false” img=”06_red.png”] (66/100)

Dane techniczne:

Silnik: R4, benzynowy
Pojemność: 2498 cm³
Moc: 175 KM przy 5800 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 235 Nm przy 4000 obr/min
Skrzynia biegów: CVT Lineartronic
Napęd: AWD
0-100 km/h: 10,2 s
V-max: 198 km/h
Zbiornik paliwa: 60 l
Cena: ok. 44 tysiące euro

Exit mobile version