Site icon Motopodprad.pl

Test: Subaru Forester e-Boxer – czy ma jeszcze duszę Subaru?

Jak wszystkim wiadomo normy Unii Europejskiej odbijają się szerokim echem na motoryzacji, zwłaszcza tej japońskiej. Oberwało się też Subaru. Na start zabraliśmy się za Forestera z silnikiem hybrydowym e-Boxer. Jak się sprawdził? Sam przekonałem się o tym na bezdrożach Podkarpacia.

Silnik

Warto na początku wspomnieć o silniku, bo to właśnie on stanowi największą zmianę. Niestety dla wielu osób nie będzie to zmiana na lepsze. Subaru, idąc drogą elektryfikacji, do swojej oferty wprowadziło silnik hybrydowy. Obecnie mamy do wyboru tylko jeden motor, a jest nim połączenie 2-litrowej wolnossącej benzyny w układzie boxer oraz silnika elektrycznego.

Silnik spalinowy generuje 150 KM przy 5600-6000 obrotach i 194 Nm maksymalnego momentu obrotowego przy 4000 obr. Jest to naprawdę niewiele jak na masę tego SUVa (1641 kilogramów). Z pomocą jednak przychodzi tutaj „elektryk”. Nie jest to niezależny napęd, który będzie pozwalał na poruszanie się jedynie na prądzie przez długie kilometry, aczkolwiek generuje dodatkowe 16,7 KM i 66 Nm, więc jest w stanie skutecznie wspomagać tradycyjny silnik. Co ciekawe jest w stanie przemieścić pojazd do 40 km/h jedynie za pomocą prądu. Jest to zdecydowanie skuteczne rozwiązanie w większych miastach, gdzie jesteśmy zmuszeni do poruszania się w korkach.

Spalanie

A przechodząc do spalania, to mówiąc szczerze osobiście jednego dnia udało mi się uzyskać spalanie w mieście poniżej 8 litrów. Jak na taki samochód jest to bardzo dobry wynik. Realnie rzec biorąc to można powiedzieć, że w mieście powinniśmy się spodziewać okolic 8-9 litrów. Trasa? O dziwo mniej nie będzie. Są to okolice 8 litrów. Na drogach szybkiego ruchu powinniśmy się za to spodziewać już 9 litrów i więcej. W zależności od prędkości. Niestety bryła samochodu i jego wysokość sprawiają, że jazda 140 km/h przekłada się na wyniki powyżej 10 litrów. Jednym słowem znośnie. W końcu to silnik benzynowy.

A do czego najbardziej się nadaje?

No to jest zdecydowanie pytanie, które zadajemy sobie przy kupnie każdego auta. Nowy Forester, jak i jego poprzednicy, stara się być uniwersalny spełniając przy tym oczekiwania każdego potencjalnego nabywcy. Ja w tym wypadku zdecydowałem się przetestować naszego „leśnika” w każdych warunkach. Zarówno na trasie, autostradzie, jeździe miejskiej, a przede wszystkim w lekkim terenie.

TEREN

To właśnie w lesie Forester czuje się jak ryba w wodzie. Od lat niezastąpiony napęd Symetrical AWD sprawuje się naprawdę obłędnie. Udało mi się wjechać w wiele miejsc, gdzie zwykle robią to jedynie samochody przystosowane do jazdy terenowej. A przecież jest to zwykły SUV na oponach szosowych. Dodatkowo dosyć spory prześwit, bo aż 22 cm pozwala na swobodne przemieszczanie się w nawet w trudniejszych warunkach. A i również bagażnik o pojemności 509 litrów oraz 5 miejsc w środku pozwoli nam dostać się w ciekawsze miejsca na dłużej.

Do wyboru mamy również 3 tryby jazdy – każdy na inną okazję. Na zwykłej szosowej drodze przemieszczać się będziemy jedynie w trybie Normal. Jednak w terenie do dyspozycji mamy również tryby Dirt oraz Mud. Ja skorzystałem z każdego. Czy odczułem różnice? Zdecydowanie! Subaru nie męczy się w żadnych warunkach.

Miasto, a trasa

W codziennym użytkowaniu i przemieszczaniu się Subaru jest autem komfortowym, wygodnym i nad wymiar spokojnym. Tutaj mówiąc spokojnym mam na myśli walory jezdne naszej „testówki”. W jeździe miejskiej nasz silnik hybrydowy zdecydowanie wystarczał. Jeździło się płynnie, a dźwięk silnika typu boxer zdecydowanie niwelował nieprzyjemne doznania dźwiękowe skrzyni bezstopniowej.

Natomiast na trasie auto wydaje się odrobinę mułowate. Spora masa własna oraz niski moment obrotowy nie sprawdza się podczas wyższych prędkości autostradowych. Przy wyprzedzaniu jest znośnie, ale mogłoby być lepiej.

A co z komfortem? Przecież nie każdy potrzebuje mocnego silnika pod maską. Na plus jest przede wszystkim zestrojone zawieszenie. Jest bardzo miękkie i w połączeniu z dosyć wysokim bieżnikiem na 18 calowych felgach sprawia, że auto wybiera każdą nierówność w asfalcie. Z drugiej strony taki zabieg sprawia, że zwykle auta stają się bardziej niestabilne przy większych prędkościach oraz bardziej dynamicznej jeździe. Otóż nie w tym przypadku. Pomimo swoich gabarytów i dosyć wysokiej sylwetki auto trzyma się drogi jak przyklejone. Jest to na pewno zasługa akumulatorów znajdujących się w bagażniku, które część masy przeniosły na tył samochodu oraz odczuwalnie obniżyło to środek ciężkości.

Inną rzeczą na którą należy zwrócić uwagę to fotele. W wersji Platinium są one w pełni skórzane, sterowane elektrycznie z pamięcią. Są naprawdę wygodne i posiadają ciekawą funkcję rodem z Mercedesów. Otóż podczas wsiadania fotel odsuwa nam się do tyłu, a inteligenty system rozpoznawania użytkownika (kierowcy) podczas włączenia samochodu ustawia nam fotel w zapamiętanej wcześniej pozycji. Jest to zdecydowanie przydatna funkcja zwłaszcza, gdy w domu mamy więcej niż jednego użytkownika auta, a codziennie zmienianie pozycji fotela nas denerwuje.

Inne bajery i system Eyesight

System Eyesight był dla mnie nowością. Przyzwyczajony byłem do bardziej ingerencji mechanicznej w naszą jazdę. A tutaj? Pojawiały się częste komunikaty o tym, żeby skupić wzrok na drodze oraz o zjechaniu z pasa. Jednak były to jedynie upomnienia wizualne i dźwiękowe. Z czasem szło się przyzwyczaić do „bezpiecznej jazdy”.

W środku nie było rzeczy, której by nam brakowało. Grzanie foteli (zarówno z przodu jak i z tyłu) czy kierownicy oraz Apple Car Play nie są już nowością. Jednak wykończenie materiałów oraz wszechobecna skóra trochę poprawiła wizerunek wewnątrz Forestera. W końcu środek stał się dla nas Europejczyków bardziej cywilizowany i przyjemny dla oka. Już nie jest to ten tani plastik znany z japońskich i amerykańskich marek.

Lift?

My do testów dostaliśmy wersję Platinum, a więc w najbogatszej wersji. Z zewnątrz widać było zdecydowanie wszech obecne elementy chromowane. Jednak przód auta został nieznacznie zmieniony i teraz ciężko byłoby go odróżnić od poprzednika.

Z tyłu podziało się więcej. Nowy design lamp oraz tylnego pasa na klapie bagażnika mi osobiście nie przypadł go gustu. Obecny design szyby tylnej sprawia, że dalej się brudzi się w bardzo szybkim tempie. Dodatkowo auto sprawia wrażenie wyższego i mierzy teraz aż 1730 mm z relingami dachowymi.

Podsumowanie

Co zyskało względem poprzednika? Z pewnością ze względu na zastosowanie platformy Subaru Global Platform mamy m.in o 2 cm dłuższy rozstaw osi co przekłada się zdecydowanie na miejsce w 2 rzędzie. Pomimo zastosowania silnika hybrydowego spalanie dużo nie spadło, jednak przełożyło się to na dodatkowe 110 kg baterii jonowych w bagażniku. Na szczęście nie przełożyło się to na przestrzeń bagażową bo pozostała niemalże niezmienna.

Moim zdaniem jest to z pewnością SUV, który miłośnikom Subaru będzie próbował wynagrodzić utratę mocnych benzyn. Jednakże pomimo świetnego prowadzenia i właściwości terenowych czegoś mi brakowało. Liczę, że Subaru spróbuje zastosować mocniejsze siniki w swoich modelach. Odpowiadając czy jest to dalej Subaru a nie już wymysł walki z europejskimi normami, odpowiem, że dalej jest to moim zdaniem najbezpieczniejszy SUV w swojej klasie.

Cena

Tutaj Subaru daje nam do dyspozycji wybór 4 pakietów. Dodatki? A po co. Wszystko mamy w pakietach. Nasz egzemplarz kosztował 39 900 Euro. Ale posiadał dosłownie wszystko. A i co najciekawsze Subaru w dalszym ciągu w Polsce podaje ceny w EURO.

Paweł Zaorski

Dane techinczne:

Silnik: H4, wolnossący plus elektryczny
Pojemność: 1995 cm³
Moc: 150 KM przy 5600 – 6000 obr/min i 16,7 KM silnik elektryczny
Maksymalny moment obrotowy: 194 Nm przy 4000 obr/min i 66 Nm silnik elektryczny
Skrzynia biegów: automatyczna bezstopniowa Lineatronic
Napęd: Symmetrical AWD
0-100 km/h: 11,8 s
V-max: 188 km/h
Zbiornik paliwa: 48 l
Cena: podstawowa wersja (140 tys zł) 32 900 Euro, nasz egemplarz (170 tys zł) 39 900 Euro

Exit mobile version