Site icon Motopodprad.pl

Test: Ssangyong Tivoli

IMG 9325

IMG 9325

W czerwcu do salonów SsangYonga wjechało całkowicie nowe Tivoli. Na rodzimym rynku pojawiło się pół roku wcześniej i zostało ciepło przyjęte. Jak sytuacja rozwinie się w Europie i czy warto brać pod uwagę małego crossovera z Południowej Korei?

Niech Was nie zwiedzie europejsko brzmiąca nazwa Tivoli, zaczerpnięta od nazwy jednej z włoskich miejscowości. Zarówno podwozie, układ napędowy jak i projekt nadwozia powstał w Korei, chociaż w przypadku designu ciężko to stwierdzić na pierwszy rzut oka.

Odważny projekt przodu w połączeniu z napompowanymi błotnikami nie pozwalają szybko oderwać oczu od Tivoli, mimo niezbyt fortunnego granatowego lakieru. Przyglądając się bliżej znajdziemy wiele nawiązań do głównych konkurentów, w postaci np. znajomo wyglądającego dekoru znajdującego się u góry słupka C. Kolejnym elementem są reflektory przypominające te z Kii Soul, aż wreszcie można dopatrzeć się elementów typowych dla modeli MINI, czyli lakierowany na czarno słupek A wraz z chromowanym dekorem biegnącym dookoła krawędzi maski.

Tylko z tyłu znajdziemy naleciałości do koreańskich projektów z nietypowymi przetłoczeniami. Ochronne plastiki uformowano w kształt przypominający ten z loga SsangYonga, a elementem zwieńczającym dół zderzaka jest światło przeciwmgielne znajdujące się na samym środku. Design w przypadku tej części nadwozia wyraźnie wziął górę nad praktycznością, przez co krawędź bagażnika powędrowała bardzo wysoko.

Świetne 18-calowe felgi w połączeniu z możliwością dwukolorowego nadwozia dają możliwość personalizacji małego crossovera. Nietypowym rozwiązaniem jest wyraźnie zaznaczone dwubryłowe nadwozie niezapowiadające dużej ilości miejsca we wnętrzu.

Wnętrze jednak okazuje się obszerne i komfortowe, szczególnie w przedniej części kabiny. W przypadku wersji Sapphire, dla kierowcy przygotowano elektrycznie sterowany fotel z możliwością wentylacji i podgrzewania siedziska, z kolei nawet lista opcji nie przewiduje regulacji odcinka lędźwiowego. Za plecami kierowcy, nawet o wzroście ponad 180 cm bez problemu z miejscem na nogi usiądzie pasażer, który nie powinien narzekać również na miejsce nad głową, a kąt oparcia gwarantuje wygodną podróż nawet na dłuższych trasach. Tylna część foteli pierwszego rzędu wykończona jest twardym plastikiem z gumkami przypominające te znane z klasowego rywala od Renault.

Bagażnik oferuje pokaźne 423 litry i powtórzono w nim gumki organizujące przestrzeń ładunkową. Jedyne zastrzeżenia można tutaj mieć do wysokiego progu załadunku nadkoli wchodzących do wnętrza bagażnika.

Wykończenie kokpitu stoi na wysokim poziomie. Tu i ówdzie znajdziemy twarde plastiki przeplatane z miększymi materiałami spasowanymi solidnie. Przyzwyczajenia wymagają podłużnie przyciski na panelu klimatyzacji. Niektóre z nich są „dwupołożeniowe”, przez co zmiana temperatury wymaga oderwania wzroku od drogi i celowania w interesujące nas położenie przycisku. W zamian za to na środku znajdziemy potężne koło regulujące siłę nawiewu klimatyzacji z przyciskami odpowiadającymi za włączenie klimatyzacji i jej trybu automatycznego.

Powyżej podłużnymi przyciskami zmienimy opcje komputera pokładowego i siłę wspomagania układu kierowniczego. Idąc dalej do góry znajdziemy normalnej wielkości przyciski systemu multimedialnego i dotykowy wyświetlacz z niesztampowym interfejsem, który po krótkim czasie okazującym się banalnym w obsłudze. Jakość wyświetlacza i obraz z kamery jest wysokiej jakości i do pełni szczęścia brakuje tutaj tylko systemu nawigacji satelitarnej.


Otwierając maskę znajdziemy jeden z dwóch dostępnych silników. U nas wylądowała jednostka 1.6 generująca przyzwoite 128 KM i moment obrotowy na poziomie 160 Nm bez wykorzystania turbosprężarki czy kompresora. Taki zestaw w połączeniu z masą wynoszącą 1270 kg pozwala na dynamiczną jazdę w warunkach miejskich przy używaniu prędkości obrotowej silnika do 3000 RPM i wtedy też silnik zadowala się przyzwoitymi 7 l/ 100 km. Bolączką Tivoliego jest mało precyzyjny potencjometr zastosowany do obsługi pedału przyspieszenia. Wciskając gaz musimy czekać na wzrost obrotów długo, przez co początkowo łatwo zadusić motor lub ruszyć z piskiem opon. Wypuszczając się poza miasto trzeba liczyć się ze zużyciem w okolicach 6-6.5 l/100 km, a typowo autostradowa jazda z prędkościami w okolicy 140 km/h kończy się wynikiem na poziomie 8.2 l/100 km. Moment obrotowy dostępny w przypadku niższych prędkości obrotowych wystarcza do dynamicznego przyspieszania do prędkości w okolicach 90 km/h. Powyżej tych wartości, chcąc podróżować bardziej dynamicznie, konieczne jest redukowanie przełożeń, co wiąże się z głośną pracą jednostki napędowej.

Niezależnie od jakości dróg do wnętrza nie dochodzą głośne odgłosy pracy układu tłumiącego jak i odgłosy od jednostki napędowej. Zawieszenie zestrojono jest dość twardo i zapewne lepiej będzie współpracowało z opcjonalnym napędem na 4 koła, jednak faktem jest twarde tłumienie nierówności spotykane na łączeniach fragmentów dróg ekspresowych. Sytuację ratuje precyzyjny układ kierowniczy ze zmienną siłą wspomagania pomagającą w trybie sportowym na bezstresowe kierowanie. Jeżdżąc w mieście Tivoli nie ma problemów z atakowaniem wysokich krawężników i przy zjeździe okrakiem nawet z tych najwyższych nadwozie nie wydaje z siebie żadnych odgłosów.

Podsumowując SsangYong Tivoli jest przemyślaną konstrukcją mającą drobne wady, jednak jest to jak najbardziej do zaakceptowania biorąc pod uwagę ogół poziom jej dopracowania. Jednym brakiem wykończeniowym jest dla mnie brak maskownicy prowadnic przednich foteli i brak możliwości regulacji natężenia podświetlenia zegarów podczas jazdy. Aby to uczynić musimy zatrzymać się, co odblokowuje możliwość wejścia w ustawienia komputera pokładowego. Reszta nie budzi większych zastrzeżeń i czas spędzony z Tivolim wspominam bardzo przyjemnie. Pozostaje jeszcze pytanie jak sprawuje się odmiana z silnikiem Diesla i opcjonalnym napędem na 4 koła, na które najwcześniej uda się odpowiedzieć za około miesiąc, kiedy to tak skonfigurowane egzemplarze trafią do parku prasowego.

Ceny startują od 59 900zł, a za egzemplarze w wersji wyposażeniowej Sapphire przyjdzie Wam zostawić w salonie od 80 900 zł za odmianę z silnikiem benzynowym 1.6, a za Diesla należy dopłacić jeszcze około 10 000 zł. Doposażając Tivoli w kilka dodatków i napęd na 4 koła bez problemu uda się jednak przekroczyć barierę 100 000 zł, a to trochę dużo nawet za auto posiadające kompletne wyposażenie, 5 letnią gwarancję, bo wciąż pozostaje on przedstawicielem segmentu B.

Krzysztof Kunzek

 

Wygląd: [usr 8]
Wnętrze: [usr 7]
Silnik: [usr 6]
Skrzynia: [usr 6]
Przyspieszenie: [usr 6]
Jazda: [usr 7]
Zawieszenie: [usr 6]
Komfort: [usr 6]
Wyposażenie: [usr 7]
Cena/jakość: [usr 5]
Ogółem: [usr 6.4 text=”false” img=”06_red.png”] (64/100)
IMG 9325


SILNIK     R4 16V
Paliwo     Benzyna
Pojemność     1597 cm3
Moc maksymalna     94 kW/ 128 KM/ przy 6000 obr./min.
Maks mom. obrotowy     160 Nm/ 4600 obr./min.
Prędkość maksymalna  170 km/h
Skrzynia biegów     manualna/ 6 biegów
Napęd     na przód
Zbiornik paliwa     47 l
Katalogowe zużycie paliwa (miasto/ trasa/ średnie)     8,6/ 5,5/ 6,6
Długość     4195 mm
Szerokość     1795 mm
Wysokość     1590 mm
Rozstaw osi  2600 mm
Masa własna  1270 kg
Pojemność bagażnik  423 l
Hamulce przód/ tył     tarczowe wentylowane/ tarczowe
Zawieszenie przód  kolumny McPhersona
Zawieszenie tył  belka skrętna

Exit mobile version