Samochód użytkowy typu pickup, na pewno kojarzy się z iście terenową specyfikacją. Auto oparte na ramie, z dołączanym napędem na przód oraz reduktorem. Oczywiście należy też wspomnieć o odpowiednim prześwicie, bo jaki sens miałyby te wszystkie rzeczy, gdyby nie było przestrzeni między podwoziem, a podłożem? SsangYong Musso Grand 4WD choć ma wszystkie wyżej wymienione cechy, to zdaje się być stworzony do trochę innych celów.
Może się wydawać, że trzęsienia ziemi, to zjawiska niezbyt częste, ze względu na to, że informacje o nich, pojawiają się w mediach sporadycznie. Nie do końca tak jest, ponieważ jak wpiszesz na najpopularniejszej wyszukiwarce świata hasło „trzęsienie ziemi”, otrzymasz dość szczegółową informację odnośnie tego typu zjawisk na świecie w ostatnim czasie. Żeby było ciekawiej, od ostatniego piątku, na świecie był tylko jeden dzień bez wstrząsów — wtorek. Każdego dnia, odnotowywano średnio 2-3 epicentra w okolicach 6 stopni w skali Richtera. W ujęciu naukowym, 6 stopni to wartość graniczna między średnim, a dużym trzęsieniem ziemi, które może wywołać poważne zniszczenia.
Ale nie to może szokować. Liczba wstrząsów jest dużo większa i szacuje się, że dziennie może dochodzić na świecie do ponad 8 tysięcy! Oczywiście zdecydowana większość ruchów tektonicznych nie jest odczuwalna przez nikogo (te zaczynają być rejestrowane przez niewielką grupę ludzi od 2 stopni, zaś na pewno odczuwalne trzęsienie będzie już siłę 4.3 stopnia w skali Richtera). Kiedy przeanalizowałem dane z ostatniego tygodnia, zauważyłem, że w tym czasie miały miejsce dwa wstrząsy o sile co najmniej 7 stopni. To wystarczająco dużo, by na budynkach pojawiły się rysy i spękania. Co ciekawsze, rocznie na świecie dochodzi do około 15 tak silnych trzęsień. Mniej więcej raz na 3 tygodnie. Ale to i tak znacznie rzadziej, niż sam doświadczyłem za kierownicą SsangYonga Musso Grand 4WD.
Rodeo i trzęsienie ziemi w jednym
Jeździłem wieloma samochodami, ale za nic w świecie nie mogę sobie przypomnieć, bym w którymkolwiek z nich, na równej jak stół drodze ekspresowej, podskakiwał niczym Silvano Alves. W Musso jednak jest to możliwe. Tylko tutaj jesteś w stanie doświadczyć trzęsienia ziemi o magnitudzie co najmniej 6 stopni w skali Richtera. I to właściwie na zawołanie. Lubisz trzymać rzeczy na wierzchu? Jeść w czasie jazdy, albo co lepsze, pijesz? Tutaj możesz być pewnym tego, że w najlepszym wypadku, wszystko wyląduje na podłodze. Nie będzie to jedyna rzecz, która doprowadzi do szału. Kolejnym elementem na liście męczarni będzie skrzynia biegów. Powolna, ospała, apatyczna. Pracuje tak, jakby do redukcji wymagała przebicia się z pedałem gazu przez podłogę. Jeśli masz w planach szybkie wyprzedzanie powolnie jadącego auta, musisz do niego zacząć zbierać się najpóźniej tydzień wcześniej. Wnioski wysyłane do komputera sterującego, rozpatrywane są w tempie typowego urzędu, z obowiązkową, 45-minutową przerwą na kawę, dziesięć minut po rozpoczęciu pracy.
Na przestrzeni lat, kiedy testuję SsangYongi, zawsze irytowała mnie niekonsekwencja. I już nie będę pić do tego, że z jednej strony auta są emblematy, a z drugiej nie, bo tutaj żadnych znaczków w tych miejscach nie ma. W wypadku Musso Granda, będę czepiać się tego, iż samochód dumnie dzierży na klapie emblemat „4×4”, za to na broszurach oraz cennikach, naprzemiennie stosuje się to oznaczenie z innym — „4WD”. I choć technicznie znaczy to to samo, to fajnie byłoby być konsekwentnym, trzymając się jednego, ustalonego oznaczenia.
Było o cieniach, teraz o blaskach
Ale czy to powód, by spisać samochód na straty? Absolutnie! Przede wszystkim, normy emisji spalin spowodowały dość mocne przerzedzenie na rynku pickupów, co znaczy, że SsangYong Musso Grand jest jednym z mocniejszych, oferowanych u nas samochodów tego typu. Przynajmniej na razie, bo kiedy nie ma jeszcze na rynku nowego Volkswagena Amaroka, najpotężniejszym z pickupów jest Ford Ranger Raptor, a zaraz za nim Jeep Gladiator. Jedynym samochodem, który może konkurować z Musso, jest Toyota Hilux z większym silnikiem 2.8 l o mocy 204 KM. SsangYong ma co prawda sporo mniejszy silnik, ale może pochwalić się gromadą 202 KM. Niestety, niedobór pojemności najbardziej rzuca się w oczy przy zestawieniu momentów obrotowych obu jednostek. Całkiem solidne 441 Nm koreańskiego turbodiesla dość szybko blednie przy 500 Nm w Toyocie.
Jak jednak wspomniałem, w przeciwieństwie do skrzyni biegów, silnik Musso Granda bardzo chętnie zabiera się do przyspieszania, a co ważniejsze, wcale nie łypie chciwie na kociołek z olejem napędowym. 10,5 l/100 km, to średnie spalanie w teście, jednak zejście poniżej 9 litrów w trasie, wcale nie jest czymś trudnym do osiągnięcia. Producent podaje też, że prędkość maksymalna, to dokładnie 183,3 km/h dla prezentowanej wersji, zaś sprint do 100 km/h ze stoperem w ręce, wyniósł nieco ponad 12 sekund. A skoro wspomniałem już o całkiem oszczędnym podejściu Musso do paliwa, to nie tylko przy dystrybutorze możesz się mile zaskoczyć. SsangYong to — przynajmniej moim, mało mechanikowym okiem — przemyślany samochód również pod względem serwisu. Łatwość dostępu do turbosprężarki jest wręcz zachwycająca. Wymiana innych elementów silnika również nie powinna być szczególnie trudna, więc nie zdziwię się, jak za kilka lat, Musso Grand pojawi się, jako osobny tom serii książek Sam naprawiam. Inną pocieszającą rzeczą jest zastosowanie starego (znacznie tańszego) typu czynnika klimatyzacji. Trudno zarzucić też producentowi bezmyślną oszczędność, ponieważ maska w Musso, podparta jest na siłownikach gazowych, a to już powinno budzić szacunek.
Warto też dodać, że Musso jest wyposażone w całkiem wydajne hamulce tarczowe na wszystkich kołach, co również wcale nie musi być regułą w tej klasie samochodów. Co więcej, samo dozowanie siły hamowania również leży na całkiem niezłym poziomie. Na koniec pozostawiłem prowadzenie. Grand z odciążonym tyłem, wyposażony w resory piórowe, „terenowy” układ kierowniczy i opony o dość sporym profilu (60), może się zdawać dość wymagający do życia. Owszem, między skrajniami układu kierowniczego robi się dość sporo obrotów, jednak przy codziennej, szosowej jeździe, wcale nie musisz wcielać się w kapitana Barbossę, kręcąc kierownicą niczym kołem sterowym Czarnej Perły. Nie powinno być zaskoczeniem, jeśli dodam, że nadwozie dużego SsangYonga lubi się wychylać w zakrętach. Nie oznacza to jednak, że samochód nie jest stabilny przy pokonywaniu łuków. Wręcz przeciwnie. Nawet w ciasnych i dość szybko pokonywanych zakrętach, Musso prowadzi się pewnie i przewidywalnie.
Musso Grand jest naprawdę „grand”
I to w zasadzie chyba największa niespodzianka tego naprawdę dużego samochodu. Mierzący ponad 5,4 m pickup ustępuje miejsca jedynie Jeepowi Gladiatorowi, ale pod względem wielkości grilla, koreańska propozycja nie ma sobie równych. Ten jest tak ogromny, że nawet oświetlenie musiało ustąpić mu miejsca, rozchodząc się maksymalnie na boki. I wcale tu nie przesadzam, bo światła przeciwmgłowe umieszczono pionowo. Niewiele większym reflektorom nie udało się wygospodarować już wystarczająco miejsca, toteż te, „wcięto” w grill. Patrząc na Musso z boku, w pierwszej kolejności widzimy ogromną „pakę”, choć linia samochodu prezentuje się proporcjonalnie. Największym wyróżnikiem auta są jednak przetłoczenia, dość mocno podkreślające błotniki. Zabieg może i ciekawy, ale też skutecznie „pomniejszający” wizualnie koła. 18 calowe felgi, na które nawinięto opony o rozmiarze 255/60 wydają się być ledwie wystarczające, a największe, oferowane seryjnie 20 calowe obręcze nie zmienią zbytnio sytuacji. To może jakiś lift i AT-ki? No nie bardzo mi się widzi takie zestawienie. Mimo, że Rexton ma typowe rozwiązanie napędu, to ciężko powiedzieć, by nadwozie miało aż tak offroadowy charakter. Trudno będzie też zmieścić tu większe ogumienie, bez ingerencji w nadkola, czy nawet błotniki.
Nie twierdzę jednak, że taki charakter auta jest zły. Na pewno znajdą się osoby, które docenią tego typu samochód, zapewniający resztki komfortu podróżowania na szosowych oponach. Inną bardzo ważną cechą są drzwi osłaniające progi. Dzięki temu, możesz zapomnieć o brudzeniu sobie nogawek spodni podczas wsiadania. A do środka zaprasza całkiem wygodny fotel o dość szerokiej możliwości regulacji. Miłą niespodzianką jest cyfrowy wyświetlacz zamiast zegarów oraz bardzo bogate wyposażenie. Co prawda, „testówka” nie miała opcjonalnej, skórzanej tapicerki, chociaż trudno uznać to za wadę. Z drugiej strony „na stanie” była nawigacja, automatyczna klimatyzacja, podgrzewana kierownica (co ciekawe, siedzenia już nie były, ale można dokupić taką opcję), a to jak na ten segment wcale nie tak mało. Czego w takim razie zabrakło? Przede wszystkim lepszych materiałów wykończeniowych, bo jest tu niemiłosiernie twardo. Nawet środkowy podłokietnik, choć duży, wcale nie był wygodny. Drugim rozczarowaniem jest ilość miejsca na nogi w drugim rzędzie siedzeń. Siedziałem sam za sobą i nie bardzo wiedziałem, co zrobić z kolanami. Szkoda, bo kanapa sama w sobie jest bardzo wygodna. Co ciekawe, w ostatnim czasie testowałem wyraźnie mniejsze Mitsubishi L200, gdzie auto zaskoczyło większą przestrzenią na nogi z tyłu.
Ale czy SsangYong to samochód, którego trzeba omijać? Niezupełnie. Fakt, w ostatnim czasie dość mocno rozrzedziła się oferta pickupów i obecnie nie znajdziemy już na nim takich weteranów, jak Nissan Navara, czy Volkswagen Amarok. Niemniej jednak, rynek tego typu samochodów można podzielić na trzy grupy. Musso plasuje się w środkowym segmencie, gdzie konkuruje z mocniejszym Hiluxem i choć SsangYong jest to autem o trochę innym, mniej offroadowym charakterze, to wcale nie musi być przez to spisane na straty. Musso Grand przekonuje do siebie ceną oraz bogactwem wyposażenia (również dodatkowego), ale musisz pamiętać o leniwym „automacie” i nieprzyjemnie twardym zawieszeniu A materiały wykończeniowe? Miękkie elementy wnętrza należą tutaj to rzadkości, aczkolwiek miło byłoby, gdyby któryś z producentów zaproponował coś przyjemniejszego w dotyku od twardego plastiku, którego jedynym plusem jest możliwość umycia pod bieżącą wodą. Skoro wspomniałem już o cenach, to model z automatyczną skrzynią biegów i napędem na obie osie, kosztuje co najmniej 189 407,70 złotych brutto. Doposaż go do poziomu testowego modelu, czyli odhacz na liście wersję Quartz, wybierz lakier metallic, 18 calowe felgi oraz pakiet „Technology”. Wtedy, cena twojego samochodu powinna wynieść niespełna 206 tysięcy złotych. Wcale nie tak źle.
Tekst i zdjęcia Marcin Koński
Zdjęcia Ssangyong Musso Grand:
Dane techniczne Ssangyong Musso Grand:
Silnik: 2.2 diesel
Moc: 202 KM
Moment obr.: 441 Nm
Skrzynia biegów: 6-stopniowa, automatyczna
Napęd: tył + dołączany przód
0-100 km/h: 12,1 s
Prędkość maksymalna: 183 km/h
Cena: od 189 tysięcy złotych (brutto)
Mam wrażenie że ktoś kto to pisał albo nie jeździł zbyt długo Musso albo nie miał bezpośredniego porównania z Hiluxem. Ja miałem i tak:
1. Silnik mimo że ma mniej nm jest bardziej dynamiczny niż Toyota, jest dużo lepiej wyciszony (ma wygłuszone wtryski, a plastikowa pokrywa silnika waży chyba 2kg bo ma tyle wygłuszeń)
2. Skrzynia biegów chodzi dużo bardziej płynnie niż w Hiluxie, coprawda jest ospała jeżeli chcemy startować ze świateł z gazem w podłodze, ale to auto do tego nie służy. Podczas normalnej jazdy biegi zmienia dużo szybciej i płynniej niz Toyota.
3. Materiały w środku są wyższej jakości. Większość pickupów jest plastikowa w środku, SY ma całą (poza środkową półką) deskę miękką. Toyota ma wszędzie twardy plastik z odciśniętymi kształtami skórzanych szwów na boczkach lol
4. Zawieszenie w Musso jest bardziej komfortowe, przechyla się na zakrętach duuuużo mniej niz Hilux. Hilux ma bardzo miękki przód i bardzo twardy tył. Ssangyongiem przejeżdżając przez hopkę przejeżdża się jak suvem.
5. Cena… z podobnym wyposażeniem to 69tyś zł różnicy. Myślę, że nawet większa utrata wartości SY nie odbije tej różnicy
6. Jakość wykonania. Nie miałem okazji zobaczyć nowego Hiluxa z dużym przebiegiem, ale mialem okazję zobaczyć Ssangyonga po 260tyś km i całe wnętrze nie różni się za bardzo od nowego. Kierownica ani fotele nie są wytarte, plastiki całe itp
Podsumowując SY jest zaskakująco dobrym pickupem. Ciężko dzisiaj znaleźć tak wykonany nowy samochód pozbawiony zbędnych ekologicznych wynalazków jak np. Start Stop
Osobiście dołożyłbym lift, większe koła i poszerzenia, a Ssangongowi mogę doradzić większy nacisk na marketing. Hasło reklamowe „lepszy niż się spodziewasz” jest tu wyjątkowo trafne