SsangYong XLV (eXciting smart Lifestyle Vehicle) pojawił się na rynku w 2016, rok po premierze swojego mniejszego brata – Tivoli. Cechuje się wydłużonym, za tylną osią, o 240 mm nadwoziem przy zachowaniu dokładnie tego samego rozstawu osi i kół (2600 i 1555 mm) oraz szerokości (1798 mm). O 15 mm zwiększony został również prześwit. W praktyce siadając za kierownicę SsangYonga XLV możemy poczuć się niemalże jak w Tivoli.
Do testów dostaliśmy egzemplarz w dość bogatej wersji wyposażeniowej Sapphire, której brakowało tylko kilku dodatków do pełnej opcji. W komorze silnika zamontowany został wysokoprężny, turbodoładowany silnik diesla o pojemności 1,6 l charakteryzujący się mocą 115 koni mechanicznych (300 Nm przy 1500-2500 obr./min). Silnik zestrojony został z 6 biegową skrzynią manualną, która przenosi napęd na przednią oś.
Zacznijmy od głównego powodu, który spowodował, że na rynek wypuszczony został większy brat Tivoli. Bagażnik SsangYonga XLV bez chowania rolety oraz składania siedzeń pomieści 574 litrów. Po schowaniu rolety pojemność ta zwiększy się do 720 litrów, a po złożeniu siedzeń zaoferuje nam przestrzeń ładunkową o pojemności 1440 litrów. Jest to wielkość zdecydowanie zadowalająca, która pozwoli pomieścić zakupy nawet opętanych w świątecznym wirze rodzin.
Wnętrze XLV wykonane zostało poprawnie. Gdzieniegdzie da się znaleźć twarde plastiki wynikające z budżetowego podejścia marki oraz niskich cen, ale nie są one szczególnie uciążliwe. W środku panuje błoga cisza, nie doświadczymy skrzypiących plastików, które potrafią zirytować nawet najbardziej spokojne osoby. Po funkcjach na desce rozdzielczej można poruszać się bez większych problemów poza jednym wyjątkiem. Przyciski do zarządzania komputerem pokładowym oraz do zmiany tryby pracy kierownicy umieszczone zostały bowiem w dość niecodziennym miejscu, obok przycisku odpowiadającego za włączenie świateł awaryjnych. Przyznam szczerze, chwilę zajęło mi ich odnalezienie, ale podobno do wszystkiego da się przyzwyczaić. Swoją drogą zastanawiam się, co podkusiło projektantów do umieszczenia na środku deski rozdzielczej, nad radiem wycięcia, które sugeruje obecność dodatkowego schowka. O dziwo tylko sugeruje…
Miejsca w środku jest dużo. Z tyłu bez problemu podróżować mogą osoby mające nawet 190 centymetrów wzrostu. XLV wyposażony został w podłokietnik znajdujący się w oparciu tylnej kanapy z uchwytami na kubki, co nie jest takie oczywiste w przypadku marek, które stawiają na budżetowe rozwiązania. Dodatkowo w aucie znajdziemy port USB pozwalający na ładowanie i podłączenie telefonu oraz, coraz częściej spotykany w samochodach z panelem dotykowym, port HDMI, umożliwiający nam między innymi oglądanie filmów z odtwarzacza DVD czy laptopa.
Zamontowany w SsangYongu XLV rzędowy, 4 cylindrowy, turbodoładowany silnik diesla o pojemności 1,6 l oraz mocy 115 koni mechanicznych charakteryzuje się dużą elastycznością. W połączeniu z 6 stopniową skrzynią biegów pozwala bez problemu przemieszczać się zarówno po mieście jak i w trasie gwarantując przy tym bardzo niskie spalanie – w warunkach miejskich około 5,1 l/100 km, poza miastem około 3,9 l/100 km, w cyklu mieszanym około 4,3 l/100 km. Sama jazda jest przyjemna, zawieszenie dobrze radzi sobie ze wszystkimi nierównościami, nawet w przypadku 18 calowych felg zamontowanych w testowanym egzemplarzu. Bardzo dużym udogodnieniem jest możliwość wyboru jednego z trzech trybów pracy układu kierowniczego, dzięki czemu możemy dostosować jego działanie do naszych indywidualnych upodobań oraz warunków panujących podczas jazdy. XLV jak na auto tak dużych gabarytów jest zwrotny, prowadzi się dość pewnie, chociaż czasami miałem wrażenie zbyt mocnego przechylania się auta w zakrętach. Może być to jednak spowodowane tym, że na co dzień poruszam się dużo mniejszym autem o niskim prześwicie i moje spojrzenie na kwestie przechylania się samochodu w zakrętach jest mocno zaburzone.
Chciałbym teraz poruszyć kwestię dość sporną, a mianowicie wygląd SsangYonga XLV. Dużo osób zarzuca mu, że jest brzydki. Przyznam się bez bicia, że też na początku tak uważałem, jednak po dłuższym przyjrzeniu się stwierdzam, że jest to normalne auto, któremu można co nieco zarzucić, ale na pewno nie można powiedzieć o nim, że jest brzydkie. Wnętrze nie odbiega swoim wyglądem od aut, które można spotkać na europejskich drogach. Według mnie jest dużo ciekawsze i dużo bardziej przyjemne od tego spotykanego między innymi w Dacii, Fiatach czy Renault. Wygląd zewnętrzny jest dość kontrowersyjny, według mnie zarówno przód jak i tył XLV można uznać za ładny i nie można im tak naprawdę nic zarzucić. Wątpliwości mam jedynie co do profilu, ponieważ po prostu nie podoba mi się jego stylistyka za słupkiem C. Nie i już.
Dość ciekawym zjawiskiem jest to, że siedząc za kierownicą SsangYonga możemy dostrzec naprawdę dużo spojrzeń, skierowanych w kierunku tego samochodu. Ludzie oglądają go stojąc na światłach, na parkingu czy w korku. Nic dziwnego, ponieważ SsangYong jest jeszcze dość mało popularną na naszym rynku marką, aczkolwiek z miesiąca na miesiąc na ulicach pojawia się coraz więcej samochodów tego koreańskiego producenta. We Wrocławiu widziałem nawet parę sztuk jeżdżących jako taksówki w jednej z ichniejszych korporacji. Myślę, że gdyby tylko wprowadzili do oferty mniejsze auta pokroju Toyoty Yaris, Nissana Micry, Kii Cee’d czy Hyundaia i20 spokojnie zaczęliby doganiać w statystykach sprzedaży Hyundaia oraz Kię, o których też jeszcze parę lat temu mało kto słyszał, a mało kto był zainteresowany kupnem aut ich produkcji…
Parę informacji na temat dostępnych wersji wyposażenia:
SsangYong XLV dostępny jest w dwóch wersjach silnikowych: 1,6 l diesel 115 KM oraz 1,6 l benzyna 128 KM. Obydwa silniki są turbodoładowane, w obydwu przypadkach w standardzie występuje 6 biegowa skrzynia manualna, którą za dopłatą możemy zmienić na skrzynię automatyczną. XLV w standardzie posiada napęd na jedną oś, aczkolwiek mamy możliwość dokupienia napędu 4WD w przypadku praktycznie każdej konfiguracji – oprócz silnika benzynowego ze skrzynią manualną. Do wyboru mamy 4 wersje wyposażenia: Crystal Base, Crystal, Quartz oraz Sapphire, którą mieliśmy okazję testować. W posiadanie najuboższej wersji możemy wejść wydając tylko 56 990 zł, zaś za najbogatszą wersję przyjdzie nam zapłacić około 100 tysięcy zł.
tekst: Arkadiusz Jurczewski
zdjęcia: Adam Gieras Fotomotografia
Wygląd: | [usr 7] |
Wnętrze: | [usr 7] |
Silnik: | [usr 6] |
Skrzynia: | [usr 6] |
Przyspieszenie: | [usr 6] |
Jazda: | [usr 6] |
Zawieszenie: | [usr 7] |
Komfort: | [usr 7] |
Wyposażenie: | [usr 7] |
Cena/jakość: | [usr 8] |
Ogółem: | [usr 6.7 text=”false” img=”06_red.png”] (67/100) |
DANE TECHNICZNE
Silnik: R4, turbo diesel, 1597 ccm
Moc: 115 KM / 2400 obr/min
Moment obr.: 300 Nm / 1500 – 2500 obr/min
Skrzynia biegów: manualna, 6 biegowa
Napęd: przedni
Wymiary: 4400 / 1798 / 1635 mm
Rozstaw osi: 2600 mm
Poj. bagażnika: 574 – 720l
Śr. zuż. Paliwa: 4,3 l/100 km w cyklu mieszanym
0-100 km/h: 11,3 s
V maks: 175 km/h
Cena: od 56 990 zł