Tiggo 7 wydaje się złotym środkiem w gamie koncernu Chery, choć nie wygląda tak designersko jak bardziej popularne propozycje.
Więcej SUV-ów, rynek wytrzyma! Tak zdaje się twierdzić koncern Chery, który coraz śmielej rozpycha się łokciami w najbardziej obsadzonych segmentach polskiego rynku. Jestem świeżo po testach Tiggo 8 i prezentowanego Tiggo 7, a na rynek już wjeżdżają kolejne modele – mniejszy Tiggo 4 i flagowiec z napędem plug-in: Tiggo 9. A przecież “siódemka” i “ósemka” mają swoje wersje hybrydowe, których nawet jeszcze nie widziałem.
Oczywiście wszystkie samochody pod submarką Tiggo to mniejsze i większe SUV-y, a do tego mamy jeszcze technicznie pokrewne auta jak Omoda i Jaecoo. Jak się w tym wszystkim połapać? Czym one się właściwie różnią? Specjalnie dla was krótki poradnik zakupowy.
Omoda, Jaecoo, Chery – co wybrać?
Zacznijmy może od przedstawienia dzisiejszego bohatera: Tiggo 7. To wersja z napędem czysto spalinowym. Żadnych modułów elektrycznych, żadnych dodatkowych silników. Wszystko po staremu – silnik czterocylindrowy 1.6 z turbiną i dwusprzęgłowa skrzynia automatyczna. Można go kupić z napędem na przednie koła, lecz w testowanej wersji Prestige (najwyższej) trafia na polski rynek wyłącznie ze stałym napędem 4×4.
Sama marka Chery to macierzysty brand całego koncernu, wokół którego jak satelity powstają marki pokrewne, w tym Omoda i Jaecoo. Z założenia Chery jest pozycjonowane nieco niżej niż wymieniona dwójka, więc brakuje mu niektórych elementów wyposażenia. Wóz mierzy 4,55 metra długości i plasuje się w gronie średnich SUV-ów segmentu C.




Jest zatem większy zarówno od Omody (4,37 m), jak i Jaecoo (4,5 m), choć wszystkie trzy mają wspólne napędy, technologie i elementy designu. W tym gronie Jaecoo jest tym najbardziej designerskim modelem i najlepiej (moim zdaniem) wykończonym, oferowanym z napędem przednim lub 4×4. Omoda to model entry-level, dlatego jest najmniejsza i ma napęd tylko przedni. Chery ma napęd 4×4 z Jaecoo i design wnętrza z Omody, ale jest modelem o segment wyższym. Rozrysować to mógłby chyba tylko Jacek Gmoch, więc mam nadzieję, że nadążacie.
Chery Tiggo 7 to wybór dla konserwatystów
Przy odważnie stylizowanej Omodzie i napakowanym jak piwnica na zimę Jaecoo, Chery prezentuje się jak szara myszka. Tym bardziej ten, którym jeździłem, polakierowany na mało porywający kolor Harmony Grey. Wygląda mi to na świadomą taktykę – spokojny design przyciągnie tego klienta, który nie może patrzeć na pozostałe auta koncernu. Tak, Chery wygląda zdecydowanie najbardziej europejsko w tym zestawieniu. Także pod względem kolorów, bo pięć z sześciu dostępnych wersji mieści się w skali szarości, a jedynym “odmieńcem” jest tu lakier Rich Red w zestawieniu z czarnym dachem. Brakuje jakiegoś wyrazistego odcienia zieleni czy nawet granatu, co spotkamy w innych autach od Chery.
Wnętrze mogliście już gdzieś widzieć… Cały kształt deski rozdzielczej wraz z ekranami, fotelami i kierownicą, pochodzi wprost z Omody 5. Odnotowałem tylko dwie istotne różnice. Pierwsza to obecność panelu klimatyzacji pod ekranem, ale w formie tak nieintuicyjnej, że odruchowo i tak zawsze sięgałem do ekranu głównego. Druga różnica dotyczy skrzyni biegów, bo w Chery zastosowano tradycyjny drążek w tradycyjnym miejscu pośrodku kabiny. W Omodzie cały tunel jest płaski, a bieg wybiera się dźwignią przy kierownicy. W ten sposób poświęcono nieco “czystości” designu na rzecz konserwatywnej obsługi, przy okazji dodając miły detal w postaci imitacji kryształu wewnątrz ozdobnego drążka.




Nie zmienia to faktu, że wnętrze Chery to przyjemne miejsce do spędzania czasu. Materiały są dobre i widać, że styliści chcieli tu zmieścić wiele różnych wzorów i faktur. Nawet elementy wprost inspirowane Mercedesem aż tak nie rażą w oczy, bo daleko im do tandety. Jeśli jednak rozważasz Tiggo 7 i będziesz w salonie je oglądać, nie wsiadaj do Tiggo 8… Niby tylko jeden segment wyżej, a kokpit wygląda jak młodszy o całą generację, a ponieważ przesiadłem się bezpośrednio z “ósemki” do “siódemki”, już nie dało się tego odzobaczyć.
Jazda Chery Tiggo 7
Chery Tiggo 7 to miks różnych rozwiązań z Omody 5 i Jaecoo 7, zatem czy jeździ podobnie do nich? Omoda jest zwarta i wydaje się mniejsza niż faktycznie jest; Jaecoo to rozchwiana kanapa izolująca pasażerów od drogi, a Chery… to coś idealnie pośrodku. Po przesiadce z Tiggo 8 od razu spodobała mi się łatwość prowadzenia. Większy z tych modeli wydaje się lekko nieporęczny i ciężki, tymczasem “siódemka” od początku trafiła w mój gust. Układ kierowniczy i zawieszenie pozwalają tutaj czuć odrobinę tego co dzieje się pod spodem. Jednocześnie nie czułem zagrożenia wywrotką na pierwszym szybszym łuku.
Byłoby jeszcze lepiej gdyby pod maską pracował trochę mocniejszy silnik. Jednostka 1.6 TGDI o mocy 147 KM pracuje tu podobnie jak w Jaecoo, czyli ledwo daje sobie radę z pokaźnym SUV-em. Skrzynia dwusprzęgłowa robi co może, ale dyskusyjna skuteczność aerodynamiczna i zduszony przez unijne regulacje motor nie pomagają w uzyskaniu czegoś co przypomina osiągi. Do wkręcania na obroty nie zachęca też dźwięk silnika, któremu daleko do kultury pracy analogicznych samochodów europejskich.
Tiggo 7 na co dzień
Multimedia przejęte z Omody 5 oznaczają, że ekran centralny jest stosunkowo mały. To jeszcze pół biedy, ale ikonki na nim też są małe, więc podczas jazdy trudno w coś konkretnego trafić palcem. Ogółem jednak chiński system operacyjny wypada nieźle na tle rynkowej stawki. Działa wystarczająco szybko i płynnie, a ekran jest responsywny, czego nie mogę powiedzieć w przypadku Jaecoo 7. Szkoda tylko, że sterowanie funkcjami foteli jest mocno schowane w menu – o wiele lepiej byłoby to obsługiwać fizycznymi przyciskami.
Z drugiej strony Chery jest taką Omodą, ale pozbawioną wad Omody. Ma dużo większy i bardziej praktyczny bagażnik z haczykami i gniazdem 12V. Ma pełnowymiarowe okno dachowe. Do tego całe mnóstwo miejsca na tylnej kanapie. No i, last but not least, normalne pokrętło głośności. Zachował przy tym wyposażenie takie jak wentylacja foteli czy dość dobry zestaw nagłośnienia od Sony.
Gdybym miał taki samochód, najbardziej przeszkadzałoby mi spalanie. Silnik nie ma może dużo mocy, za to potrafi wciągnąć sporo benzyny. Ja z moim spokojnym trybem jazdy miałem średni wynik 8,7 l / 100 km, przy czym testowałem wersję bez AWD. Wy takiej nie dostaniecie, bo w maksymalnym tłuszczu Chery będzie oferować tylko 4×4, ale importer użyczył mi auto demonstracyjne nieco odbiegające od finalnej specyfikacji na polski rynek. Z 4×4 na pokładzie wynik spalania pewnie zbliży się do 10 l/ 100 km.
Podsumowanie
Chery nie ma tak dużo uroku jak Jaecoo i nie jest tak odważne jak Omoda. Może być jednak perfekcyjnym wyborem dla kogoś, kto w tej klasie szuka maksimum praktyczności za rozsądne pieniądze. Choć ten test może wyglądać jakbym stale narzekał, finalnie oceniam Tiggo 7 lepiej niż Tiggo 8. Auto dobrze jeździ, ma więcej wyposażenia niż mógłbyś oczekiwać i nie odstrasza designem. Poza dość wysokim spalaniem przy miernych osiągach właściwie nie ma na co bardzo narzekać. Ale jeśli to faktycznie dla kogoś problem, może wybrać hybrydę. Mocy będzie więcej, a i zużycie benzyny będzie dużo przyjemniejsze.
Ile kosztuje Chery Tiggo 7?
Cennik Tiggo 7 zaczyna się od kwoty 124 900 zł, a kończy na 154 900 zł za wersję Prestige z AWD. Tym samym Chery jest droższe niż najdroższa spalinowa Omoda 5 (123 900 zł) i operuje mniej więcej w tych samych widełkach co Jaecoo 7, ale po ostatnich obniżkach cen to właśnie Jaecoo wypada cenowo lepiej (Offroad AWD za 148 900 zł).
Tiggo 7 znajduje się w bardzo ciasnym segmencie, gdzie zaroiło się już od innych SUV-ów z Państwa Środka. BAIC 5, Forthing T-Five, Hongqi HS3, MG HS – to wszystko modele o podobnej wielkości, w podobnej cenie, które również można mieć z silnikiem spalinowym. Biorąc pod uwagę maksymalne wersje wyposażenia Chery wyróżnia się właściwie tylko jedną cechą – napędem na wszystkie koła. Jeśli więc zależy ci na zdolnościach do jazdy również poza asfaltem, albo na trakcji w trudnych warunkach, Tiggo 7 może być ciekawą opcją.
Wśród “tradycyjnych” producentów mało jest podobnych SUV-ów z czysto benzynowym silnikiem i AWD, ale kilka udało się znaleźć. Jest to na przykład Nissan Qashqai z silnikiem 1.3 turbo 158 KM za 162 900 zł i Kia Sportage 1.6 turbo 180 KM w cenie 159 700 zł. W obu przypadkach mówimy jednak o wersjach zdecydowanie uboższych niż to co proponuje Chery. Europejskie marki nie mają w tej chwili odpowiedzi na tę azjatycką ofertę.
Tekst i zdjęcia: Bartłomiej Puchała
Galeria Chery Tiggo 7:
















Dane techniczne Chery Tiggo 7:
Silnik: R4, benzynowy turbo
Pojemność: 1598 cm³
Moc: 147 KM
Maksymalny moment obrotowy: 275 Nm
Skrzynia biegów: DCT 7b
Napęd: na przód
0-100 km/h: 9,4 s
V-max: 180 km/h
Zbiornik paliwa: 51 l
Cena: od 124 900 zł (testowany 148 900 zł)










Komentarze 1