Site icon Moto Pod Prąd

Test: Skoda Yeti Outdoor

141206 151756

141206 151756

Yeti, jako człekokształtna postać z gór kojarzona jest przede wszystkim negatywnie. Dlaczego zatem Skoda postanowiła nazwać tak swój model? Sądzę, że to zagranie marketingowe, by ocieplić wizerunek białego potworka. A tak na poważnie, dzięki czeskiemu producentowi spotkać Yeti teraz może już każdy.

Tak jak ja, podczas testu, do którego otrzymałem wersję „pro” terenową Outdoor, która do miejskiego crossovera dużo bardziej pasuje niż do poważnego Superba. Ponadto w przypadku Yeti, wersja Outdoor sporo różni się od standardowej odmiany. Czym dokładnie, przeczytacie za chwilę.

Skoda Yeti Outdoor wyróżnia się już na pierwszy rzut oka. Przeprojektowano tutaj pas przedni, dzięki czemu grill jest trochę większy. Zmiany dotknęły również zderzaków, które jak przystało na auto terenowe są potężniejsze. By chronić karoserię pojawiły się też plastikowe osłony. Oprócz strony praktycznej styliści z Czech postawili również na design. M. in. zobaczymy to w innym niż reszta lakieru kolorze dachu. Dzięki temu nasz srebrny egzemplarz wraz z czarnymi elementami wygląda atrakcyjnie. A przecież takim epitetem chyba nikt nie określiłby prawdziwego Yeti.

Pozwólcie, że na temat wnętrza tego osobnika nie będę się wypowiadał. Natomiast odnośnie odpowiednika na czterech kołach, jest tak jak w każdej innej Skodzie. Projekt deski rozdzielczej opisywałem już nie raz, więc dalej jest ciemno i trochę twardo oraz plastikowo. Wersja Outdoor jednak nadrabia te niedociągnięcia bogatym wyposażeniem. Znalazłem tutaj sporo więcej niż choćby w Fabii. Mowa tu o tempomacie, podgrzewanych fotelach przednich, asystencie parkowania z kamerą cofania. Wnętrze skrywa jeszcze jedną niespodziankę – dzielony panoramiczny dach (jedna część jest otwierana) rozświetla wnętrze dużo lepiej niż jakiekolwiek LEDy.

Jak na terenowe auto przystało, Yeti Outdoor ma w zanadrzu jeszcze kilka sztuczek. Jedną z nich jest asystent zjazdu. Wystarczy nacisnąć przycisk, włączyć „luz” i spokojnie dać działać grawitacji. Kontrolując jedynie kierownicę spokojnie można zjechać nawet ze stromego zbocza. Uzupełnieniem możliwości terenowych samochodu jest 18-centymetrowy prześwit.

Jeśli jednak chcielibyśmy odwrócić sytuację i tym razem wjechać pod górkę, to również Yeti nie sprawia żadnego problemu. Napęd na wszystkie koła wraz z mocnym dwulitrowym silnikiem wysokoprężnym wzmocnionym turbosprężarką dzielnie radzą sobie zarówno z podjazdami, jak i niestandardowymi podłożem typu śnieg, błoto lub piasek.

Oczywiście Skoda Yeti Outdoor to nie offroadowiec, ale niczego też nie udaje. Rzadko kiedy nas zawiedzie, a 170 KM skrywanych pod maską przyda się dużo częściej niż tylko podczas ferii zimowych. Mimo swojej wagi (ok. 1500 kg) auto jest dynamiczne (8,4 s do 100 km/h) i sprawia wiele przyjemności z jazdy. Nie przeszkadza nawet manualna skrzynia biegów, której sprawne używanie pozwala zaoszczędzić spalanie, a także rozpędzić Yeti do 200 km/h. Wersje z automatem mają odrobinę gorsze osiągi.

Co ciekawe, Skoda Yeti nie ma w zwyczaju przechylać się podczas zakrętów lub płużyć przodem przy hamowaniu. To dość niespotykane jak na ten segment, za co Skodzie należą się brawa. Duża zasługa takiego stanu rzeczy to wspomniany już napęd 4×4, więc jak widać przydaję się on nie tylko podczas kryzysowych sytuacji.

Jeśli chodzi o układ kierowniczy to jest on poprawny. Większość Yeti używanyxh jest przede wszystkim w mieście, więc wspomaganie kierownicy jest dość mocne, aczkolwiek nie gumowate. Gorzej jednak z rozmiarami samochodu, który nie wciśnie się w każde miejsce parkingowe. Na szczęście na pomoc przychodzą tutaj czujniki parkowania i system „Parktronic”, który w razie potrzeby potrafi zastąpić kierowcy, więc tragedii nie ma.

Lekka tragedia zaczyna się, gdy przed nasze oczy trafi cennik wersji Outdoor. Nasza wersja to topowa opcja z najmocniejszym silnikiem, więc cena sięga 130 tysięcy złotych. Bazowa odmiana to jednak wydatek prawie o połowę mniejszy (67 tys. zł). Na osłodę przychodzi jednak wizyta przy dystrybutorze. 50-litrowy bak wystarcza nawet na 800 km – Yeti Outdoor spala około 6-6,5 litra ON na 100 km. To mało jak na takie auto i dość mocny silnik.

Podsumowując, sądzę, że z takim Yeti mógłbym się zaprzyjaźnić na dłużej. Nie jest one zbyt łapczywe na paliwo na co dzień, a i czasem uratuje przed problemami atmosferycznymi. A tak na serio, Skoda Yeti Outdoor to nowy przedstawiciel miejskich aut, które muszą być coraz bardziej uniwersalne. Ja wróżę mu sukces, ale w tańszych wersjach.

Konrad Stopa

Fot: Damian Kieroński/Konrad Stopa

Wygląd: [usr 8]
Wnętrze: [usr 6]
Silnik: [usr 8]
Skrzynia: [usr 8]
Przyspieszenie: [usr 8]
Jazda: [usr 7]
Zawieszenie: [usr 9]
Komfort: [usr 9]
Wyposażenie: [usr 9]
Cena/jakość: [usr 7]
Ogółem: [usr 7.9 text=”false” img=”06_red.png”] (79/100)

Dane teczniczne:

Pojemność skokowa: 1968 cm3
Moc silnika: 170 KM przy 4200 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 350 Nm przy 1750-2500 obr/min
Montaż silnika: z przodu, poprzecznie
Doładowanie: turbosprężarka
Umiejscowienie wałka rozrządu: DOHC
Liczba cylindrów: 4
Układ cylindrów: rzędowy
Liczba zaworów: 16
Stopień sprężania: 16,0 : 1 : 1
Średnica cylindra × skok tłoka: 81 x 95,5 mm
Typ wtrysku: bezpośredni Common Rail
Pojemność zbiornika paliwa: 55 l
Masa: 1465 kg

Osiągi:

0-100 km/h: 8,4 sekundy
V-max: 201 km/h

Exit mobile version