Site icon Motopodprad.pl

Test: Skoda Superb Outdoor 2.0 TDI 140 KM

Superb 56

Superb 56

Jeśliby kierować się motoryzacyjnymi przesądami, to zakup samochodu, który opuszcza fabrykę od paru lat i zbliża się już do emerytury jest bardzo dobrym pomysłem. Stawiając na takie auto możemy bowiem liczyć na znaczące promocje w salonach, ale też – a może nawet przede wszystkim – na sprawdzoną w 100 % technologię i wyleczone wszystkie bolączki wieku młodzieńczego. Są też niestety minusy wiekowej konstrukcji – takiemu autu powoli zaczyna brakować świeżości, a w oczach sąsiadów i kolegów z pracy także prestiżu. Tak właśnie wygląda sytuacja starej-nowej-ciągle produkowanej Skody Superb II, która w teście pręży muskuły w bardzo nietypowej, ale jakże modnej wersji Outdoor.

Nigdy nie byłem miłośnikiem Skód, a do dziś bez wahania podobają mi się tylko dwa modele czeskiego producenta: stary Rapid, który jak na swoje czasy był chyba najbardziej stylistycznie „odjechanym” autem bloku komunistycznych republik ludowych i – o dziwo coraz bardziej – pochodząca ze studia Bertone, bardzo niegdyś w Polsce popularna Favoritka. Czasy się jednak zmieniły, więc i Skoda, która jest dzisiaj częścią niemieckiego koncernu, produkuje zupełnie inne auta.

Jednak współczesne Skody, mimo że nie brakuje im niczego z praktyczności i naprawdę przyjemnie się nimi jeździ, jakoś nie potrafią do mnie przemówić. Może za dużo od nich wymagam, ale nic na to nie poradzę, że od dziecka lubię to, co nietuzinkowe i zaskakujące, a „Czeszki” swoją linią sklonowanego Volkswagena na pewno nie mogą pretendować do miana takich właśnie aut. Skoda Wspaniała (słowo superb z ang. oznacza „wspaniały”, red.), choć w wersji sedan, ze względu na ciekawie rozwiązanie kufra – można go otwierać jak sedan lub liftback, jeszcze jakoś się broni, niestety również wpisuje się w tę nudną stylistykę bez polotu. Od czego są jednak designerzy? Współczesna motoryzacja powoli zaczyna dzielić się na SUV-y, crossovery i uterenowione jedynie z wyglądu wersje kombi. Do tej trzeciej grupy zalicza się właśnie testowana wersja Outdoor poczciwego Superba.

Czym różni się taki Superb od wersji cywilnej? Ma czarne nakładki na progach, zderzakach i nadkolach, pod tylnym zderzakiem kawałek aluminium przypominający dyfuzor, a za dopłatą 600 zł, jak w testowanej wersji, także osłonięte przed uszkodzeniami: silnik, przewody hamulcowe i wahacze. Outdoor jest też dzięki dłuższym amortyzatorom o 2 cm wyższy, co z napędem na cztery koła ma umożliwiać bezpieczny zjazd z utwardzonej drogi. Poza tym to zwykły Superb kombi, którego chyba nie ma sensu po tylu latach obecności na rynku bliżej z wyglądu przedstawiać. Dlatego aż dziw bierze, że Skoda pozycjonuje Outdoor’a jako coś zupełnie odrębnego od swojego flagowego produktu. Co ciekawe, Superb drugiej generacji, w przeciwieństwie do jedynki, nie przypomina z zewnątrz Volkswagena Passata, ale mniejszą, tylko trochę bardziej nadmuchaną Skodę Octavię, która jest tak naprawdę… Golfem, a to na pewno nie sprzyja atmosferze prestiżu.

Trochę inaczej wygląda sytuacja wewnątrz. Tu bardziej w oczy rzuca się volkswagenowska naleciałość i masa odniesień do Passata B7. Deska rozdzielcza jest praktycznie sklonowana z nieco mniejszego niemieckiego brata poprzedniej generacji. Niestety trochę gorzej ją wykończono – gdzieniegdzie plastiki są bardziej twarde i mniej miłe w dotyku, a patrząc na jej design widać już upływ mijających lat. Wszystko jest jednak po niemiecku uporządkowane i bardzo przejrzyście rozmieszczone, a o to chyba w takim aucie chodzi. Podczas jazdy do uszu nie dochodzą żadne niepokojące dźwięki – minimalnie słabsze materiały bowiem bardzo poprawnie spasowano.

Środek Superba przekonuje przede wszystkim niebywałą wręcz przestronnością. Pasażerowie tylnej kanapy mają więcej miejsca na nogi, niż w jednej 5-metrowej limuzynie, a wszystkie 5 miejsc jest tak wygodnych, że nawet długa podróż nie jest w żaden sposób odczuwalna. W dodatku fotele kierowcy i pasażera zapewniają bardzo dobre trzymanie boczne.

Superb został też całkiem sensownie przemyślany. Poza znaną jeszcze z pierwszej wersji parasolką wmontowaną w tylne drzwi, pasażer kanapy siedzący po prawej stronie może za pomocą dwóch przycisków przesunąć fotel znajdujący się przed nim, a w bagażniku, którego klapa otwiera się elektrycznie zamontowano pomysłowe zaczepy i stopery, dzięki którym utrzymanie porządku w tej przepastnej przestrzeni jest dziecinnie łatwe. Jeśli więc brać pod uwagę tylko wielozadaniowy aspekt Superba, to jest on po prostu bezkonkurencyjny.

Ja jednak tak nie potrafię, ale nie mam też chyba najlepszych wzorców. Do dziś pamiętam ojca, który poszedł do salonu Fiata po auto rodzinne – wtedy model Brava, ewentualnie Mareę Weekend, a wrócił z Lancią Y, bo była ładna i uwiodła go już po pierwszym spojrzeniu w jej stronę. To nic, że przez kilka lat gnieździliśmy się w małym aucie – ważne, że miało w środku skórę, pod maską dobry silnik, a na zewnątrz charakter. Superba, nawet w wersji Outdoor z modnymi dodatkami nie da się jednak kupić wzrokiem. Do decyzji o wydaniu na niego przeszło 140 tys zł (w testowanej wersji) potrzebny jest głównie rozum.

Co więc otrzymamy za tę kwotę, poza tym, co jasne i oczywiste i o czym napisałem już wyżej? Przede wszystkim napęd 4×4 oparty na świetnym sprzęgle Haldex, który działa na tyle precyzyjnie, że aby z Superba zrobić prawdziwego wszędołaza wystarczyłoby założyć mu lepsze opony i jeszcze podwyższyć prześwit. Mając jednak to, co fabryka dała do dyspozycji i tak nie należy narzekać. Napęd działa bardzo sprawnie i świetnie zachowuje się nie tylko w głębokim błocie i na szutrze, ale przede wszystkim tam, gdzie Outdoor spędza najwięcej czasu, czyli na drodze.

Żaden zakręt nie jest w stanie długiego na ponad 4,8 metra kombi wyprowadzić z równowagi, a wszystkie ekstremalne sytuacje są bardzo łagodnie, praktycznie niezauważalnie pacyfikowane. W dodatku dłuższy skok amortyzatorów i wyższy prześwit powodują, że Superb 4×4 zachowuje się na dziurawych drogach mniej więcej tak, jakby jechał po świeżo oddanych autostradach u naszych zachodnich sąsiadów. To auto jest po prostu niebywale komfortowe. Długo myślałem nad tym czy jeździłem wcześniej samochodem o równie zbliżonych do wygodnej kanapy parametrach i poza moją świętej pamięci „Beczką” nic nie przychodzi mi do głowy. Skoda łączy w sobie jednak coś więcej i za to ogromne brawa. Konstruktorom udało się bowiem stworzyć samochód obdarzony niesamowitym komfortem, całkiem realnymi możliwościami w lekkim terenie, który w dodatku prowadzi się jak po sznurku!

Pewnie zastanawiacie się, już widząc te parametry w tytule, czy 140 koni jest w stanie pociągnąć ten kawał żelastwa o wadze 1600 kg. Otóż jest, i to całkiem sprawnie. Co prawda katalogowe 10 sekund do setki nie powoduje wypieków na twarzy, ale już od drugiego biegu w górę czuć, że 320 Nm momentu obrotowego wyciska siódme poty, żeby kierowca Superba nie usypiał za kierownicą. Ta moc oczywiście wyda się miłośnikom prędkości znacznie niewystarczająca, ale jeżeli ktoś często podróżuje, jeździ głównie momentem obrotowym, na autostradzie trzyma się maksymalnie 160 km/h, lubi silniki diesla i jest w stanie zaakceptować spalanie dochodzące do ok 10 l/100 km w mieście, to będzie bardzo zadowolony.

Również porozumienie na linii silnik-skrzynia biegów jest bardzo przejrzyste. W teście udział brał egzemplarz ze skrzynią manualną i… chwała mu za to. Powiem szczerze, że DSG mogłoby popsuć moją ocenę w tej części testu. Tak wiem, dwusprzęgłówka jest świetna na każdą okazję, a historie o jej możliwościach często rozpoczynają rozmowy przy piwie właścicieli VAG-ów w nie wyposażonych, ale ja uważam, że zamula diesle i sprawia, że jazda nimi staje się mniej przewidywalna. Manualna skrzynia biegów do tego silnika powinna być wyposażeniem obowiązkowym!

Jak zatem wspominam pierwszy wspólnie spędzony tydzień ze Skodą? Bardzo przyzwoicie. Superbem przejechałem ponad 1000 km, głównie po drogach szybkiego ruchu i autostradach. Mimo niewielkiej mocy nie czułem się gorszy od innych, a świetne wyciszenie jednostki i całkiem przyzwoicie grające audio umiliło mi podróż. Bogate wyposażenie, ze szklanym dachem, ogrzewaną przednią szybą, elektrycznie sterowanymi fotelami z pamięcią, nieco gubiącą się i mało intuicyjną (niestety) nawigacją oraz pakietem terenowym na czele pomogło mi w podjęciu decyzji na przyszłość – jeśli będę szukał kiedyś auta rodzinnego, pozbawionego emocji (a każdemu może się to przytrafić) otworzę serwis aukcyjny i poszukam takiego właśnie kilkuletniego Superba w wersji Outdoor.

Nowego nie opłaca już się kupować, bo raz, że za drzwiami stoi kolejny, świeżo zaprezentowany w Genewie model, a dwa, że zwykły Superb kombi z pakietem terenowym za 600 zł, pozbawiony jedynie czarnych plastikowych nakładek jest tańszy o prawie 10 tys. zł. No chyba, że komuś ten design a’la crossover tak bardzo przypadł do gustu…

Adam Gieras

Wygląd: [usr 6]
Wnętrze: [usr 7]
Silnik: [usr 7]
Skrzynia: [usr 9]
Przyspieszenie: [usr 6]
Jazda: [usr 8]
Zawieszenie: [usr 9]
Komfort: [usr 10]
Wyposażenie: [usr 9]
Cena/jakość: [usr 5]
Ogółem: [usr 7.6 text=”false” img=”06_red.png”] (76/100)

Skoda Superb Outdoor 2,0 TDI, dane techniczne:

Silnik: 1968 cm3
Moc: 140 KM przy 4200 obr./min
Moment obrotowy: 320 Nm w przedziale 1750 – 2500 obr./min
Skrzynia biegów: manualna, 6-stopniowa
Liczba, układ cylindrów: 4, rzędowy
Wymiary (dł./szer./wys.): 4833/1817/1511 mm
Rozstaw osi: 2761 mm
Masa własna: 1556 kg

Osiągi:
0-100 km/h: 10,4 sekundy
Prędkość maksymalna: 208 km/h

Zużycie paliwa:
Miasto: 7,9 – 9,8 l/100 km (test)
Trasa: 5,4 – 8,2 l/100 km (test)

Exit mobile version