W teorii ma wszystko, co przyciąga potencjalnego nowoczesnego klienta – przestrzeń, wyposażenie, napęd na cztery koła i moc. W praktyce – nie jest aż tak chętnie wybieranym autem jak mniejsze i tańsze… siostry. Dlaczego?
Skoda Kodiaq to pierwszy a zarazem największy SUV czeskiej marki. Do tego gabarytowo przerasta swojego brata w koncernie VAG VW Tiguana na długość i Tiguana Allspace na szerokość. Po 963 km przejechanych za kierownicą tego auta muszę powiedzieć, że wciąż sam nie wiem co o niej myśleć…
Ale po kolei.
Wnętrze
Pisać po raz enty, że Skoda kiedyś i Skoda dziś to coś zupełnie innego nie zamierzam, ale prawda jest taka, że uczeń przerósł w niektórych kwestiach mistrza; tu mam na myśli mistrza spod znaku ostatnich literek alfabetu – VW. Mimo wszystko są pewne rysy na tym pięknym obrazku. Kodiaq, auto za naprawdę grube pieniądze, został wykończony jak Octavia. I to Octavia III. Dosłownie.
Nie jestem czepliwy, ale jednak twardych plastików w aucie za 200 tysięcy złotych jest tu zbyt dużo. Do tego, co mnie trochę dziwi, tu i tam słychać pod dotykiem zgrzyty i trzaski – np schowek za plastikowym panelem imitującym tworzywa szlachetne przed pasażerem. Pod naciskiem brzmi nieciekawie. Porównując Kodiaqa z Volvem XC60 poprzedniej generacji – miałem taką możliwość – muszę powiedzieć, że rozumiem kolegę, który za niecałe 160 tysięcy zdecydował się kupić schodzący model Volvo zamiast wchodzącego na rynek Kodiaqa, którego w 2017 bardzo poważnie brał pod uwagę.
Natomiast nie samym wykończeniem człowiek żyje – to jasne. Z tym zresztą też nie jest też tak źle. Poza wspomnianymi wpadkami, wnętrze jest przyzwoicie spasowane a sam wygląd deski rozdzielczej przypadnie do gustu każdemu, kto lubi porządek.
Nie po to jednak kupuje się Skodę. Owszem, wyposażenie jest pełne, multimedia, choć już nie najnowsze, działają szybko a grafika ekranu przyciąga wzrok. Na plus zaliczam też klimatyzację, której obsługę producent pozostawił w osobnym panelu – inaczej niż w najnowszej Octavii… Najważniejsza jest tu jednak przestrzeń, a tej jest tyle, że dosłownie można w tym aucie urządzić imprezę. Siedząc za sobą (174 cm wzrostu) mógłbym usiąść z tyłu i wziąć drugiego siebie na kolana, a i tak ten drugi ja mógłby jeszcze założyć nogę na nogę. Bagażnik również jest przepastny – w wersji bez drugiego rzędu siedzeń mamy do dyspozycji aż 720 litrów!
Fotele są wygodne, choć – tylna kanapa już tak wygodą nie rozpieszcza, szczególnie w pionowym ustawieniu. Mimo usportowionej wersji, przednie podparcia mogłyby też lepiej trzymać ciało w zakrętach.
Z zewnątrz
Wersja Sportline to taki RS dla tych, którzy cenią wygląd ponad osiągi. 19-calowe felgi, masywny grill z czarnymi żebrami, czarne lusterka, chromowane końcówki wydechu (fake – rura kończy się przed nimi) i to wszystko skonfrontowane z czerwonym lakierem – ok, tu mamy jakiś punkt zaczepienia.
Mimo wszystko to kloc. Lekko ociosany, ale kloc. Moim zdaniem Kodiaq to najmniej miła do oka Skoda. Nie mam nic przeciwko SUVom, tak to nie jest standard wśród ekipy motopodprad.pl, ale Kodiaq na pewno nie przekonał mnie swoją urodą. Ma coś z Audi Q7, ale to chyba nie jest specjalny atut. Moim zdaniem auto powinno być ciut szersze i wyższe, by zachować proporcje.
No to jazda
To była moja pierwsza jazda Kodiaqiem i od razu zabrałem ją w długą trasę do Krakowa, skąd zwiedzałem okolice Ojcowskiego Parku Narodowego. 963 kilometry razem z kilkoma dniami jazdy do pracy i z powrotem w warszawskich korkach przebiegły bardzo miło. Auto jest duże, ale nie czuć tego w czasie jazdy.
190-konny silnik chętnie rwie tę ważącą bez mała 1800 kilogramów bryłę. 400 niutonometrów świetnie sprawdza się na autostradzie, gdzie szybko np. trzeba włączyć się do ruchu, ale i na górskich serpentynach Skoda nie zaprotestowała ani razu. Z punktu widzenia użytkownika – to chyba najlepszy motor do tego typu auta. Tym bardziej, że przy osiągach rzędu 8,4 sekundy 0-100 km/h i niemałej wadze, o czym wyżej, auto zadowala się średnio około 8 litrami ropy na 100 km.
Przekonał mnie też napęd 4×4, który dzięki sprzęgłu Haldex działa tak, że kierowcy nie musi absorbować informacja, które koła obecnie ciężko pracują. Jest też bardzo skuteczny. Nie wiem na ile możemy Kodiaqa traktować jak terenówkę, ale na pewno nie jest typową bulwarówką. Bez problemu wjechałem na strome, gliniaste wzniesienie i auto ani razu nie zaprotestowało. Dzielnie parło do przodu. Oczywiście o wszystkim decyduje komputer, nie możemy zablokować dyferencjału, ale chyba nie jest to potrzebne. Nie w tym aucie.
Za to na trasie Kodiaq spisuje się wyśmienicie. Czuć, że ma moc, ale jednocześnie nie czuć w na kierownicy jej masy ani wyższego prześwitu. Jazdę autostradą można uznać za zbliżoną do tego, co oferuje Superb, a to naprawdę spory komplement. Zmiana trybów jazdy umożliwia znaczne utwardzenie układu kierowniczego, co jest w przypadku Skody bardzo potrzebnym rozwiązaniem – wszystkie „Czeszki” mają bowiem dziwnie luźny układ w standardzie. Chociaż jest wyjątek – niedawno odebrałem Scalę z salonu i mam wrażenie, że konstruktorzy wzięli sobie do serca fakt, że niektórzy kierowcy wolą mocniej popracować przy kręceniu kierownicą. Układ jest twardszy niż w Octavii III czy właśnie testowanej Skodzie Kodiaq.
Podsumowanie
Skoda Kodiaq to bardzo dojrzałe, choć drogie auto. W testowanej wersji 4×4 Sportline z bogatym wyposażeniem dodatkowym, jej cena bez promocji dochodzi do 200 tys. zł, a to moim zdaniem bardzo dużo. W zamian za taką gotówkę dostajemy jednak dojrzałe, dobrze wyciszone, zahaczające o strefę premium auto. Szkoda tylko, że tak ociężale wygląda…
Adam Gieras
Wygląd: | [usr 5] |
Wnętrze: | [usr 7] |
Silnik: | [usr 8] |
Skrzynia: | [usr 9] |
Przyspieszenie: | [usr 8] |
Jazda: | [usr 7] |
Zawieszenie: | [usr 8] |
Komfort: | [usr 8] |
Wyposażenie: | [usr 8] |
Cena/jakość: | [usr 6] |
Ogółem: | [usr 7.4 text=”false” img=”06_red.png”] (74/100) |
Dane techniczne:
Silnik: 2.0 TDI
Pojemność: 1984 ccm
Moc: 190 KM
Maksymalny moment obrotowy: 400 Nm w zakresie 1.900 – 3.300 obr./min
Skrzynia biegów: automatyczna siedmiostopniowa DSG
Napęd: AWD
0-100 km/h: 8,4 s
V-max: 210 km/h
Cena: od około 164 500 zł