Kodiaq był pierwszym nowożytnym krokiem Skody w stronę SUV-ów. Dziś radzi sobie całkiem nieźle i ma szeroką gamę silnikową, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Czy poleciłbym wersję plug-in hybrid? O tym poniżej.
Wytłumaczę się od razu i dopowiem, że tak – pamiętam o Skodzie Yeti. Ten model jednak długo na rynku nie funkcjonował, więc myślę, że i Skoda chce o nim zapomnieć. Stąd w końcu szereg innych modeli z grupy SUV. A jest ich całkiem sporo i segment rośnie tworząc elektryki. Wróćmy jednak do naszego bohatera czyli Skody Kodiaq PHEV.
Karoseria niczego nie zdradza
Hybrydy plug-in z zewnątrz tak naprawdę niewiele różnią się od konwencjonalnych odmian danych modeli. W przypadku Skody jest podobnie, a sprawę zdradza jedynie klapka na przednim błotniku od strony kierowcy. Takich klapek jest dwie, bo ta standardowa do 45-litrowego baku znajduje się z tyłu auta.
Abstrahując jednak od tego faktu, Skoda Kodiaq to spory wóz. Nowa generacja nie urosła jakoś strasznie, ale nadwozie jest dużo bardziej napompowane. Nie da przegapić się sporej osłony chłodnicy oraz wysoko poprowadzonej linii maski. Reflektory dalej są podzielone a reszta projektu podobna jest do poprzednika, chociaż ma więcej obłości niż ostrych cięć.
Plusy i minusy Skody Kodiaq
Z tyłu światła zostały lekko zwężone, a na elektrycznej klapie pojawił się wielki napis Skoda. Kontrastowo zajęto się słupkiem C, który obity jest jasnym tworzywem. Czy potrzebnie? To już zostawiam wam do oceny.
Środek pełen funkcjonalnych rozwiązań
W środku zmiany są dużo większe, ponieważ nowy Kodiaq otrzymał świeżą deskę rozdzielczą tożsamą z Superbem. Dzięki temu możemy cieszyć się ogromnym 13-calowym ekranem systemu multimedialnego oraz pokrętłami Smart Dials. To tak naprawdę 3 małe wyświetlacze, dzięki którym możemy sterować choćby klimatyzacją, trybami jazdy czy kierunkiem nawiewu. Dość praktyczne rozwiązanie, które jest w pełni spersonalizowane, więc każdy znajdzie funkcje, na którym mu zależy.
Nie brakuje oczywiście też bogatego wyposażenia, schowków czy praktycznych udogodnień jak choćby czyścik do ekranu czy trzymaczka na bilet parkingowy. Ja trochę ponarzekam na zestawienie kolorystyczne, bo mamy szarą tapicerkę połączoną z ciemnymi plastikami, więc jest trochę nudno. Na szczęście wszystko spasowane jest porządnie i jest przyjemne w dotyku.
Kodiaq rozpuszcza przestrzenią
To, co się jednak nie zmieniło, to wielka kabina pasażerska. Nawet pomimo zastosowania technologii hybrydowej w aucie jest naprawdę dużo miejsca. Czuć to zwłaszcza siedząc na tylnej kanapie. Spokojnie zmieści się tam trójka pasażerów, a nadal będą mieli podgrzewaną kanapę czy dostęp do sterowania trzystrefową klimatyzacją.
Wstydu nie ma też w bagażniku, ponieważ pod elektrycznie otwieraną klapą można zmieścić, według producenta, 745 litrów. A pamiętajmy, że pod podłogą mamy baterie, więc to naprawdę niezły wynik. Otwór załadunkowy jest ogromny, próg bagażnika zawieszony nisko, a w razie potrzeby można złożyć tylne siedzenia (przestrzeń wzrośnie niemal do 2000 litrów).
Czym jest ta technologia plug-in ?
Pomysł hybryd plug-in miał być idealnym pomostem pomiędzy konwencjonalną motoryzacją, a tą elektryczną. W końcu trochę jazdy na prądzie, a reszta na paliwie w teorii jest idealnym kompromisem. W rzeczywistości technologia ta trochę kosztuje, nie jest dla każdego i nie zawsze jest ekonomiczna. Stała się jednak idealnym wytrychem dla producentów na spełnienie emisji spalin stąd tak dużo modeli z wtyczką na rynku.
W przypadku Kodiaqa sprawa wygląda następująco. Do 1,5-litrowego silnika o mocy 150 KM dołożono około 20 kWh baterię oraz silnik elektryczny. Całość może pochwalić się mocą 204 KM oraz momentem obrotowym na poziomie 350 Nm. Według danych technicznych pozwoli to na przyspieszenie do setki w 8,4 sekundy i prędkość maksymalną równą 210 km/h.
Jak jeździ Skoda Kodiaq z wtyczką?
Jak widać osiągi są więc zadowalające, aczkolwiek za kierownicą tego się nie odczuwa. Owszem Kodiaqowi w takiej specyfikacji nie brakuje mocy, lecz nie jest to sportowe auto. Ważna jest też ilość energii w baterii. Gdy jej nie brakuje auto wydaje się być żwawsze i w razie potrzeby ma opcję chwilowego boostu.
W teorii auto na prądzie powinno przejechać ponad 100 km. Ja tak optymistycznie bym do tego nie podchodził, ale 60-80 km brzmi również atrakcyjnie. Podobnie jak ze spalaniem. Ładowanie baterii znacznie poprawia spalanie, więc startując w trasę można zobaczyć 6 litrów na 100 km. Niestety z drugiej strony jazda z rozładowanymi akumulatorami odbija się negatywnie – w mieście będzie to wówczas 8-10 l/100 km.
Sama jazda to jednak przyjemność, ponieważ auto działa lekko i przyjemnie. Jest dobrze wyciszone, komfortowe i dobrze wybiera nierówności. Nawet jak na tak wygodny samochód zbytnio się nie przechyla, ale trzeba jednak pamiętać o masie, bo Kodiaq trochę waży. Szkoda też, że samochód jest przednionapędowy.
Rzućmy okiem na cennik Kodiaqa
Tak, jak wspominałem na początku konfigurator tego modelu jest naprawdę szeroki. Otwiera go benzynowa wersja o mocy 150 KM za 178 tysiące złotych. 2-litrowy diesel z tą samą mocą kosztuje 193 tysiące złotych. Pierwsze opcje 4×4 to wydatek 196 tysięcy (204-konne TSI) lub 211 tysięcy (193-konne TDI). Wszystkie wspomniane wersje mają 7-biegowe DSG na pokładzie.
Nasza wersja plug-in to już przekroczenie granicy 200 tysięcy złotych. Najtańsza odmiana wyposażenie Selection to wydatek 208 300 złotych, a Sportline to już 232 300 złotych. Nasze auto z dodatkami to koszt 230-240 tysięcy złotych. To jednak nie najdroższa odmiana, ponieważ jest jeszcze 265-konny wariant Kodiaq RS za 243 600 zł.
Skoda Kodiaq Phev jest więc fajną propozycją dla rodziny szukającej wygodnego i sporego samochodu. Najlepiej jeszcze takie posiadającej dom z fotowoltaiką lub dostępem do ładowarki w pracy. W innym przypadku sens ekonomiczny takiej wersji jest niewielki, ale w sumie świadomość pomagania planecie jest bezcenna.
Konrad Stopa
Zdjęcia Skoda Kodiaq Plug-in Hybrid:
Dane techniczne Skoda Kodiaq Plug-in Hybrid:
Silnik: R4, benzynowy
Pojemność: 1498 cm³
Moc: 204 KM
Maksymalny moment obrotowy: 350 Nm
Skrzynia biegów: DSG6
Napęd: na przód
0-100 km/h: 8,4 s
V-max: 210 km/h
Zbiornik paliwa: 45 l
Cena: Od 208 tysięcy złotych