Skoda Fabia już niejednokrotnie okazała się dla mnie samochodem ratunkowym. Zamówienie przejazdu przez aplikację i dojechanie do domu na jej kanapie w towarzystwie dalekowschodnich zapachów i rytmów to w zasadzie weekendowy standard. Na przestrzeni około 20 lat Czesi sprzedali ponad 4,5 miliona Fabii, a teraz na rynek wchodzi czwarta generacje tego modelu i stoi przed nią naprawdę bardzo trudne zadanie.
Na naszym rodzimym rynku Fabia kojarzy się głownie z Uberem. Jest to na tyle silny stereotyp, że podczas testu dwa razy zdarzyło mi się, iż postronne osoby pytały czy jestem ich kierowcą. Ale to nie jedyne skojarzenie, które przychodzi nam do głowy jeśli myślimy o najmniejszej obecnie Skodzie. Myślę, że każdy z nas doskonale zna białe i najszybsze Fabie latające prawym pasem po autostradzie i poganiające każdego światłami. Trzecia generacja tego modelu była bardzo uniwersalnym i wszechstronnym samochodem, a na jej sukces wpłynęła nie tylko przestronność wnętrza i praktyczność, ale przede wszystkim bardzo dobrze skalkulowana cena co pozwoliło jej na skutecznie wpisanie się w obraz polskich dróg. Czwarta generacja nieco odbiega od swojego poprzednika nie tylko pod względem ceny.
Nowa Fabia czerpie garściami z większych modeli
Przede wszystkim samochód przybrał nieco na wymiarach – Fabia mierzy teraz prawie 411 cm na długość, 178 cm na szerokość i 146 cm na wysokość. Jeśli chodzi o rozstaw osi to mamy teraz 256,4 cm, co sprawia że czwarta generacja tego modelu ma między kołami więcej centymetrów niż pierwsza Octavia.
Poprawione proporcje nadwozia bardzo dobrze współgrają z nowym designem Czechów, przez co samochód wygląda naprawdę korzystnie, zwłaszcza w nowym pomarańczowym kolorze Phoenix (ma on z czasem trafić także do innych modeli marki). Czwarta generacja Fabii odchodzi znacząco od bardzo stonowanego i lekko emeryckiego designu swoich poprzedników. Linia nadwozia jest mocniej zaznaczona, a nadwozie zyskało kilka atrakcyjnych stylistycznie detali, dzięki czemu samochód wreszcie zyskał jakąś osobowość i wypisała się z nijakości.
Wnętrze to także mała rewolucja w wykonaniu Skody. Projekt deski został całkowicie zmieniony i przypomina teraz ten z większej Octavii. Jak przystało na XXI – wiek mamy tutaj masę błyszczącego fortepianowego plastiku i lekko wystający ekran na środku deski, który ma 9,2 cala (opcja, w podstawie jest 6,2 lub 8 cali w zależności od wersji wyposażenia) otoczony dotykowymi przyciskami. Spory plus należy się Czechom za pozostawienie klasycznego panelu od klimatyzacji z fizycznymi pokrętłami – widać, że pamiętali oni o największej grupie docelowej tego modelu. Nie zabrakło również miejsca na szaleństwa stylistów jak chociażby okrągłe nawiewy, czy dumne oznaczenie modelu na daszku od zegarów.
Jest też dwuramienna kierownica, która mi osobiście przypadła do gustu. Jest wygodna w operowaniu, ale jeśli wyznajcie bardziej konserwatywne podejście do wolantów to opcjonalnie można zdecydować się na trójramienną. Całość pod względem projektu kolokwialnie mówiąc „broni się” jednak patrząc na konkurencję nadal można odnieść wrażenie, że jest trochę zachowawczo.
Jakość i ergonomia wnętrza
Niestety ale muszę zganić Skodę za jakość użytych wewnątrz materiałów. Poza materiałowym dekorem na środku, wszystkie plastiki są obrzydliwie twarde i niezbyt przyjemne w dotyku. Do Fabii przesiadłem się wprost z nowego Clio i muszę przyznać, że różnica między tymi samochodami (na niekorzyść Skody) jest zatrważająco wysoka. Wsiadając do Skody miałem wrażenie spadku jakościowego o dwa segmenty. Plastiki są tutaj na poziomie Dacii Sandero, a nie Clio, które jakby nie patrzeć jest głównym rywalem Fabii. Dobrze, że przynajmniej wszystko zmontowano z jakością do jakiej przyzwyczaiła nas Skoda na przestrzeni kilku ostatnich lat.
Zastrzeżenia mam także do ergonomii i obsługi wszystkich urządzeń pokładowych. W samochodach z grupy Volkswagena nigdy nie miałem problemu z odnalezieniem się. Wszystko zawsze było pod ręką i działało tak jak powinno. W Fabii jest jednak nieco inaczej. Najmniejsza Czeszka dorobiła się cyfrowych zegarów, których ogarnięcie zajęło mi prawie jeden dzień. Nie byłem w stanie znaleźć tak prozaicznej rzeczy jak wyświetlenie na ekranie danych z komputera pokładowego, nie mówiąc już o zresetowaniu długookresowych danych podróży. Prawa „rolka” na kierownicy odpowiada za przewijanie danych znajdujących się wewnątrz prędkościomierza, obrotomierza i na środku ekranu oraz za zmianę skali mapy. Jeśli chcemy przejść do jednego z pięciu motywów musimy użyć przycisku ze strzałką w prawo, natomiast wciskając przycisk ze strzałką w lewo dostajemy duże menu z listą dostępnych widoków. Wydaje się proste, jednak w praktyce mając wyświetloną nawigację i chcąc zmienić chociażby wyświetlenia spalania z chwilowego na średnie musimy wykonać kilkanaście kliknięć przy okazji zmieniając skalę mapy parę razy. Oczywiście z czasem idzie się nauczyć wszystkiego i zapamiętać sekwencje, jednak wydaje mi się, że dało się to wszystko zaprojektować w znacznie bardziej przejrzysty i logiczny sposób.
Do listy ergonomicznych braków dorzuciłbym jeszcze panel klimatyzacji. Fajnie, że sterowanie temperaturą odbywa się za pomocą fizycznych pokręteł, jeśli jednak chcecie zmienić siłę nawiewu albo intensywność działania automatu to musicie zagłębić się w menu znajdujące się na ekranie dotykowym. Podobnie sprawa ma się z włączaniem chociażby podgrzewania przedniej szyby – jesteście w stanie to zrobić tylko i wyłącznie z poziomu ekranu dotykowego, choć tu musze przyznać plusa bo panel do szybkich ustawień można wyciągnąć z góry ekranu niezależnie od tego w jakim miejscu systemu jesteście (coś jak panel szybkich ustawień w telefonach).
Przestronność ponad wszystko
Narzekać na pewno nie można ilość schowków i innych „simply clever-ów” wewnątrz Fabii. Tutaj Czesi stanęli na wysokości zadania i oddali w ręce kierowcy oraz pasażerów naprawdę całą masę miejsca na schowanie najpotrzebniejszych rzeczy wewnątrz. Z ciekawych rozwiązań – po raz pierwszy w Fabii mamy parasolkę w drzwiach, wytłoczka z uchwytami na kubki w tunelu środkowym jest dwustronna i można zmienić ją w głębokie korytko. Z tyłu, w tunelu środkowym, dostajemy wyjmowany organizer wraz z miejscem na napoje, a w oparciach przednich foteli mamy specjalne miejsca na telefony. W bagażniku po dobraniu pakietu Simply Clever dostaniemy hamak na bagaże oraz specjalną matę wyciąganą spod podłogi do osłonięcia progu. Szkoda jednak, że pakiet ten całkowicie eliminuje możliwość dobrania podwójnej podłogi, przez co po złożeniu oparć kanapy nie dostaniemy płaskiej podłogi. Nie zmiana to jednak faktu, że pod względem sprytnych rozwiązań, Skoda nadal nie ma sobie równych. Skoro zahaczyliśmy temat bagażnika to ten może pochwalić się naprawdę spektakularnymi jak na tą klasę 380 litrami pojemności. Jest to wynik na poziomie samochodów o klasę wyżej.
Kabina Fabii zaskakuje też ilością wygospodarowanego miejsca. Niezależnie od tego czy siedzicie z przodu czy z tyłu nie będziecie mieć powodów do narzekań. Przestrzeni jest pod dostatkiem w każdej płaszczyźnie, a osoby jadące z tyłu mogą skorzystać z osobnych nawiewów, podłokietnika (opcja) czy też złącz USB C do ładowania telefonu.
Jak jeździ nowa Fabia?
Obecnie pod maską Fabii mogą pracować jedynie jednostki trzycylindrowe o pojemności litra. W przyszłości do gamy ma dołączyć jednostka 1.5 TSI o mocy 150 KM, na ten moment najmocniejszy wariant to 110 KM produkowane z litra pojemności. Silnik ten generuje 200 Nm momentu obrotowego i w przypadku testowanego egzemplarza został on połączony z automatyczną przekładnią DSG o siedmiu przełożeniach. Mówimy zatem o obecnie topowym układzie napędowym Fabii, który podczas codziennej eksploatacji wypada przeciętnie.
Zacznijmy od tego samego silnika. Jest to naprawdę udana konstrukcja, która może pochwalić się wysoką kulturą pracy jak na jednostki trzycylindrowe. Jej nieokrzesany charakter wychodzi w zasadzie tylko podczas uruchamiania ze Start – Stopu, gdzie silnik potrzebuje bardzo dużo czasu na odpalenie oraz przenosi nieprzyjemne wibracje na karoserię i kierownicę. Zarzutów nie można mieć do zużycia paliwa. W mieście, gdzie Skoda spędziła ze mną najwięcej czasu, apetyt na paliwo wahał się w okolicach 7-8 litrów. Przy prędkości 120 km/h samochód potrzebował niecałych 6 litrów, natomiast przy autostradowych 140 km/h Fabia zużywała 7.5 litra. Litrowa jednostka napędowa ma też sporo ochoty do jazdy jednak bardzo skutecznie jej zapały są gaszone przez automatyczną skrzynię biegów.
Siedmiobiegowa przekładnia DSG to zdecydowanie najsłabszy punkt całego samochodu. Już tłumaczę dlaczego. Skrzynia po prostu zbyt szybko „wbija” wyższe przełożenia. Jadąc ze stałą prędkością 30 km/h mamy zapięty 4 bieg, przez co silnik bardzo nieprzyjemnie buczy i tracimy jakąkolwiek dynamikę. W miejskim gąszczu nie ma mowy o energicznym i spontanicznym wciśnięciu się w jakąś lukę – redukcja trwa tutaj wieki, a co gorsze skrzynia zdławia samochód nawet przy ruszaniu. Po przesiadce z hybrydowego Clio miałem wrażenie, że do testu dostałem podstawową jednostkę MPI o mocy 80 KM, a nie doładowane TSI. Małym ratunkiem okazuje się przestawienie DSG w tryb Sport, wtedy skrzynia zaczyna zachowywać się znacznie mniej emerycko, jednak wciąż preferuje ona bardzo spokojny styl jazdy. Jej charakterystyka pracy na pewno pozytywnie wpływa na zużycie paliwa i emisje CO2, jednak obija się negatywnie na przyjemności z jazdy i pewności. Być może sytuację poprawiłby układ miękkiej hybrydy, no ale wtedy cena przekroczyłaby granice absurdu.
Układ kierowniczy oraz zawieszenie zostały zestrojone głownie z myślą o spokojnej jeździe. Kierownicą kręci się lekko i przyjemnie, jednak przy ambitnym atakowaniu zakrętów brakuje jej czucia. Zawieszenie w większości przypadków radzi sobie całkiem nieźle z dziurami, choć na studzienkach czy krótkich poprzecznych nierównościach jak torowiska sprawia wrażenie twardego i nieprzyjemnego wydając przy okazji masę niepożądanych dźwięków. Być może to kwestia opcjonalnych 17 – calowych felg. Wyciszenie kabiny od szumu opływającego powietrza stoi na bardzo wysokim poziomie. Nawet przy prędkościach autostradowych wewnątrz jest cicho. Komfort jazdy poprawia także pewne prowadzenie – nie ma tu problemu z bocznymi podmuchami powietrza i nie trzeba pilnować samochodu na pasie. Można było popracować nieco nad lepszym wyciszeniem nadkoli, poza tym jest naprawdę dobrze.
Nowoczesność ma swoją cenę
Cennik nowej Fabii otwiera kwota 62 000 zł za wersję Active wraz z wolnossącą jednostką 1.0 MPI o mocy 80 KM. Silniki TSI dostępne są od drugiego poziomu wyposażenia Ambition i za 95 – konny motor w tym poziomie wyposażenia trzeb zapłacić 69 500 zł. Dopłata do najmocniejszej 110 – konnej jednostki i 6 – biegowej skrzyni manualnej wynosi 1500 zł, natomiast za DSG należy dopłacić równie 5000 zł. Testowany przez nas egzemplarz to topowa odmiana Style za 81 350 zł, jednak po dorzuceniu wszystkiego tego co widać na zdjęciu zamykamy cennik kwotą niecałych 109 000 zł.
Tanio już w skodzie było, teraz jest nowocześnie i drogo. Na obronę Fabii mogę napisać tylko, że konkurencja jest tylko minimalnie tańsza. Czesi wciąż przyciągają klientów do siebie przestronnością i praktycznością, a młodszą klientelę usiłują przekonać możliwością personalizacji i nowymi technologiami. W ofercie brakuje niestety jednostek hybrydowych, jednak czas pokaże, czy czwarta generacja okaże się takim samym hitem jak jej poprzednicy. Konkurencja poczyniła ogromne postępy i obawiam się, że Skodzie będzie ciężko przebić się do czołówki.
Jakub Głąb
Ocena Skoda Fabia Style 1.0 TSI
Wygląd: | [usr 7] |
Wnętrze: | [usr 5] |
Silnik: | [usr 7] |
Skrzynia: | [usr 5] |
Przyspieszenie: | [usr 7] |
Jazda: | [usr 7] |
Zawieszenie: | [usr 7] |
Komfort: | [usr 6] |
Wyposażenie: | [usr 8] |
Cena/jakość: | [usr 7] |
Ogółem: | [usr 6.8 text=”false” img=”06_red.png”] (68/100) |
Galeria Skoda Fabia Style:
Dane techniczne Skoda Fabia Style:
Silnik: R3, turbo
Pojemność: 998 cm3
Moc: 110 KM
Maksymalny moment obrotowy: 200 Nm
0 – 100 km/h: 9,6 s
Prędkość maksymalna: 205 km/h
Skrzynia biegów: 7 – biegowa, automatyczna
Cena: 62 000 zł (podstawa), 109 000 zł (testowany)