Do Fabii Combi mam pewien sentyment, ponieważ egzemplarz poprzedniej generacji był moją pierwszą pełnoprawną „testówką” w karierze. Wówczas uważałem to auto za niezbyt atrakcyjny transport teczek dla przedstawicieli handlowych. Dziś, po tygodniowym teście, zmieniłem lekko zdanie.
By zachować pełną obiektywność i dyplomację już na początku pragnę podkreślić, iż nie mam żadnych obiekcji w stosunku do grupy zawodowej, jaką są pędzący przez Polskę panowie w garniturach z ofertą handlową w ręku. Nie to jednak zmieniło moje zdanie na temat Skody Fabii Combi. Najważniejszym argumentem był sam samochód w dość niecodziennej specyfikacji w wersji Edition (pierwsza seria Fabii nowej generacji), z benzynowym silnikiem 1.2 TSI i automatem DSG.
Trzecia generacja Skody Fabii to spora zmiana względem poprzednika. Widać ją już gołym okiem, a rok od debiutu pozwolił zwykłemu Kowalskiemu przyzwyczaić się już do nowego modelu na ulicach. Dla mnie, wizualnie Skoda zmieniła się sporo na plus. Obłe kształty zastąpiły ostre linie. Powierzchnie z wieloma kątami, które wpisują się w aktualny trend projektowania nadają spokojnemu w teorii autu trochę dynamizmu. Umówmy się to tylko Fabia, więc gratulacje dla designerów.
Z przodu samochodu możemy zauważyć spory grill znany z reszty gamy modelowej czeskiej marki. Uzupełnieniem „twarzy” Fabii są reflektory z diodami LED do jazdy dziennej oraz halogeny przeciwmgielne. Co ciekawe, maska Skody posiada nawet lekki garb, ale nie myślcie zaraz o wlotach powietrza wprost z Subaru Imprezy…
Również z profilu Fabia wygląda dobrze. Nadwozie typu combi w tym przypadku nie jest sztucznie zaprojektowane, a kufer bagażnika spójnie łączy się z resztą sylwetki auta. Razem z aluminiowymi relingami oraz 17-calowymi felgami bok auta jest równie przystępny, co tył samochodu. W nim też zastosowane sporo ostrych linii i wklęsłych powierzchni. Całość, dzięki temu, jest poprawna stylistycznie i na pewnie niebrzydka. Polecam wybór lakieru „szary metal” ponieważ wolno się brudzi, a wygląda zacnie. Delikatnego smaczku dodają emblematy wersji Edition.
Będąc szczerym, Fabia z zewnątrz podoba mi się dużo bardziej niż w środku. Proste, ergonomiczne lecz dosyć nudne i ciemne wnętrze zostało odświeżone, ale to dalej styl księgowego, a nie designera. Panuje tutaj spokojny ład i intuicyjność, możemy też liczyć na solidność wykonania. Dla wielu będzie to dużo ważniejsze niż finezja i w pełni to szanuję! Jedynym szaleństwem wnętrza jest ozdobna (w kolorze stali) listwa ciągnąca się przez całą deskę rozdzielczą.
Poza tym niemiecka precyzja, poprawność z dodatkiem technologii. Zegary oraz przyciski są czytelne, fotele wygodne, lecz słabo trzymają ciało podczas zakrętów, a rozwiązania Simply Clever widoczne są na każdym kroku (uchwyt na komórkę, siatki w bagażniku, skrobaczka przy wlewie paliwa lub miejsce na kosz w drzwiach). Uzupełnieniem wnętrza jest dotykowy (6,5 cala) ekran systemu BOLERO, który oprócz radia, wejść USB i SD oraz technologii Bluetooth z telefonem posiada wizjonerską aplikację MirrorLink, która niestety działa tylko z garstką telefonów. Przez takie rozwiązanie, nawet opcjonalnie, nie można domówić do Fabii wbudowanej nawigacji, a szkoda… W zamian możemy ewentualnie cieszyć się wirtualnym subwooferem i dźwiękiem z 6 głośników.
To co jednak niweluje te ewentualne minusy to przestrzeń znana ze Skody. Ktoś, kto kupuje combi zapewne to ceni najbardziej, a nowa Fanie z kufrem go nie zawiedzie! W środku w komfortowych warunkach będzie podróżować małżeństwo z dwójką lub trójką dzieci w wieku „bezfotelikowym”. Gwarantuje to rozstaw osi równy prawie 2,5 metra oraz szerokość samochodu wynosząca 1732 milimetry. Rodzina będzie mogła też przewieźć wiele bagaży i papilotów, ponieważ Skoda posiada sporo schowków, a bagażnik to bastion ułatwień – siatki, haczyki, przegrody, gniazdko 12V, światełka oraz 530 litrów pojemności z niskim progiem załadunku.
Do tak w pełni naładowanego samochodu (podstawowa waga to tylko 1103 kg) potrzeba dobrego silnika. Nasz testowy egzemplarz pod maską skrywał dobrze znaną jednostkę benzynową TSI o pojemności 1,2 litra i mocy 110 KM przy 4600 RPM. Maksymalny moment obrotowy to 175 NM, co oznacza, że turbina w Skodzie Fabii Combi ma pełne ręce roboty. Dlaczego? Ponieważ przyspieszanie do 60-70 km/h robi wrażenie, ale poza miastem, podczas wyprzedzania TIRów polecam mocne dociśnięcie gazu, bo nie jest już tak kolorowo.
Mówię jedynie o pedale akceleratora ponieważ na pokładzie Fabii znalazł się również dwusprzegłowy automat DSG, który w standardowych przełożeniach D poprawnie radzi sobie z autem i obrotami silnika. Jednakże szybki i efektywny kick down dostępny jest tylko w opcji S, więc warto o tym pamiętać przed wyprzedzaniem.
Takie manewrowanie gazem i skrzynią odbija się jednak na spalaniu. Średnio Fabia Combi spaliła w teście około 7,5 lira na 100 km. W mieście wartość ta podniosła się do 8, ale przy spokojnym podróżowaniu w trasie możliwe jest zejście do 6 litrów. Producent deklaruje nawet 4 litry, ale ja życzę powodzenia…
A jak jeździ Skoda Fabia Combi? Gdy jest pełna, dość komfortowo i pewnie. Gdy na pokładzie znajduje się tylko kierowca, na dziurawej drodze jest znacznie gorzej w obu kwestiach, aczkolwiek to normalne w tej klasie i nadwoziu – prowadzi się mniej przewidywalnie, a wygoda jest mniejsza. Układ kierowniczy chodzi lekko, lecz nie jest przewspomagany, co pozwala na spokojne pokonywanie zakrętów i tras poza miastem w miarę dynamicznie. Ogólnie jednak w kwestii „wrażenia z jazdy” Fabia wypada przeciętnie, przez co szybko się nudzi – na szczęście testowany egzemplarz wyposażony był w tempomat (dopłata 600 zł), a po długiej podróży przydały się także czujniki parkowania.
Zapytacie pewnie, a jak z kosztami? Jest nieźle, ponieważ Fabię w wersji rodzinnej możecie nabyć już za 45 tysięcy złotych. W takiej specyfikacji, jak opisuję trzeba na stół wyłożyć lekko ponad 73 tysiące złotych. To sporo, aczkolwiek z wielu drogich dodatków można zrezygnować – choćby z DSG, który pochłania 5000 zł.
Dlatego też Skoda Fabia Combi jest lepsza od swojej poprzedniczki, zwłaszcza pod względem wizualnym. Zmiany techniczne nie dały aż tak ogromnej i namacalnej poprawy. Tak jak każde auto, Fabia z kufrem posiada plusy i minusy. W tym przypadku jednak ergonomia, przestrzeń i ekonomia bierze górę nad innymi wadami. Pamiętajmy, że to segment B, a Fabia zajmuje w nim kluczowe miejsce. Trzecią generacją marka na pewno sobie nie zaszkodzi, a jedynie tę pozycję jeszcze bardziej umocni!
Konrad Stopa
Wygląd: | [usr 8] |
Wnętrze: | [usr 6] |
Silnik: | [usr 6] |
Skrzynia: | [usr 8] |
Przyspieszenie: | [usr 7] |
Jazda: | [usr 6] |
Zawieszenie: | [usr 7] |
Komfort: | [usr 7] |
Wyposażenie: | [usr 7] |
Cena/jakość: | [usr 7] |
Ogółem: | [usr 6.9 text=”false” img=”06_red.png”] (69/100) |
Skoda Fabia III combi (110 KM) – dane techniczne:
Silnik: benzynowy, turbodoładowany, pojemność 1197 ccm
Maksymalna moc: 110 KM w zakresie 4.600-5.600 obr./min.
Maksymalny moment obrotowy: 175 Nm w zakresie 1.400-4.000 obr./min.
Skrzynia biegów i napęd: dwusprzęgłowa automatyczna, 7-stopniowa; napęd na przednią oś
Przyspieszenie 0 do 100 km/h: 9,6 s
Prędkość maksymalna: 199 km/h
Średnie spalanie (miasto/trasa/mieszany): 5,8/4,1/4,7 l/100 km
Wymiary (dł./wys./szer.): 4257/1488/1732
Pojemność bagażnika: 530 l
Cena: 73 330 zł